Enjoy!
Draco coraz rzadziej miał nieprzyjemność budzenia się samotnie.
Przez pierwsze kilkanaście poranków łóżko zawsze było puste, pościel po stronie Harry'ego rozkopana, a prześcieradło zimne, co oznaczało, że Harry wstawał przynajmniej kilka godzin przed nim. Draco często znajdował go siedzącego na parapecie kuchennym apartamentu, w którym akurat się zatrzymywali, albo na tarasie, spoczywającego na nagich, brudnych kafelkach w samych spodniach od piżamy – wybierali się raczej w ciepłe miejsca – i popijającego kawę. Teraz, kiedy z powrotem mógł ją pić i nie kolidowała ona z miksturami przepisanymi przez Anabelle, pochłaniał ją hektolitrami.
Obok Harry'ego często siadywał Scorpius. Draco do teraz nie miał bladego pojęcia, o czym rzeczona dwójka rozmawiała w tajemnicy, nie racząc go obudzić, ale po kilku dniach przestał pytać. Cokolwiek to było, pozwoliło Harry'emu zaskarbić sobie wdzięczność i sympatię jego syna, na co Draco patrzył bardzo podejrzliwym spojrzeniem. Scorpius rzadko kiedy ufał komuś tak, jak zdarzyło mu się zaufać Harry'emu.
Jednak później kuracja eliksirem regeneracyjnym, tym razem nieprzerywana przez różne fochy czy idiotyzmy, jakich rozczochrany łeb Pottera musiał być pełen, zaczynała odnosić skutki. Doszło nawet do tego, że czasem, po tym jak Draco już uciszył budzik, Harry zwijał się wśród poduszek, mamrotał kilka niewyraźnych słów i ponownie zapadał w sen.
Miło było budzić się obok niego. Draco nie wpuszczał nikogo do swojego łóżka od śmierci Astorii. Nie chciał i nie miał czasu, bo musiał zająć się pięcioletnim wtedy synem, który właśnie stracił matkę i nie potrafił zrozumieć, dlaczego.
A teraz znowu tego doświadczał, bo Harry przesypiał całe noce, bez krążenia po mieszkaniu, bez zaplątywania supłów, na czymkolwiek tylko się dało i bez żucia gumy o czwartej nad ranem, a kiedy Draco się rozbudzał – nie do końca, tkwiąc jeszcze na przyjemnym pograniczu między jawą a snem – mógł obrócić się na materacu i objąć ramieniem rozgrzane plecy Harry'ego, przygarnąć go do siebie i wycisnąć na nagiej łopatce leniwy, powitalny pocałunek.
Harry wymruczał coś tylko w odpowiedzi, przysuwając swoją rozczochraną głowę bliżej jego na czerwonych poduszkach. Draco nie był pewien, kto uznał, że szkarłat jest dobrym kolorem na pościel, ale gniazdo ciemnych włosów odcinało się na nim raczej przyjemnie.
— Jeszcze chwila — wymruczał Harry, jego wargi ledwo się poruszały, otulone jeszcze snem. Draco pozwolił sobie pochylić się do przodu i pocałować go leniwie, a następnie podniósł się do pozycji siedzącej.
Od czasu, kiedy kilka dni temu odstawili Scorpiusa do jego matki – Narcyza była bardziej niż zachwycona, mogąc przyjąć do siebie wnuka niewidzianego od tak dawna – Draco o wiele mniej stresował się robić z Harrym cokolwiek. Kiedy Scorpius był w pobliżu, nawet zwykły całus, taki bez otwierania ust, wydawał się Draco nieprawidłowy, bo w końcu jego syn miał dopiero dziewięć lat.
Z drugiej strony Scorpius miał już dziewięć lat i doskonale rozumiał na jakiej podstawie opiera się relacja jego ojca i Harry'ego. Spali w jednym łóżku, a Draco nie zamierzał obrażać Scorpiusa stwierdzeniem, że nie dałby rady tego rozpracować.
Jednak teraz, kiedy Scorpiusa nie było, wszystko wydawało się o wiele łatwiejsze, stwierdził Draco, zarzucając na ramiona szlafrok i niedbale przewiązując go w pasie. Nie kłopotał się nawet szukaniem bokserek – tak, teraz, kiedy jego syn zniknął z pola widzenia, mógł sobie chodzić nago jak długo chciał, bo Harry momentalnie stracił swoje nagłe zainteresowanie przybrzeżnymi kawiarenkami i zwiedzaniem wesołych miasteczek, świetnie za to odnalazł się w łóżku, z całą swoją głupią, gryfońską determinacją pokazując Draco, że czuje się świetnie, a po klątwie, którą oberwał nie został mu najmniejszy uszczerbek.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...