Harry przekazał listę Crownowi, który nie wyglądał na zadowolonego, że się wtrącał, ale nie odważył się skomentować, kiedy Harry zezwolił mu na przesłuchanie z użyciem veritaserum. Przezornie pozwolenie ważne było od poniedziałku, a Harry postawił jako warunek obecność Aurora Malfoya na przesłuchaniach.
Nie znał metod Crowna. Nie wiedział, czy mężczyzna potrafił odróżnić sprawy prywatne od służbowych i czy przesłuchanie nie zmieni się w zemstę, dlatego zamierzał wysłać tam Draco, tak przezornie. Wiedział, że Malfoy nie pozwoli na zbytnie pogwałcenie prywatności ani na obelgi.
Sam Malfoy zarządzenie to skwitował łaskawym skinieniem (Harry dopatrzył się w nim wdzięczności, chociaż nie był pewien, czy słusznie).
Był wtorek, cały tydzień po ostatnim zawiadomieniu, kiedy do biura Harry'ego wpadł nieco wymięty puchacz i upuścił na jego biurko krótką notatkę.
Harry, mimo że niewierzący, modlił się, by to nie było to, co myślał.
Niestety, piętnaście minut później stał przed domkiem jednorodzinnym na obrzeżach Londynu, a na jasnym niebie czerniał Mroczny Znak.
Pierwszą sprawę udało się do tej pory ukryć przed gazetami, ale teraz, razem z Malfoyem, który zamilkł zaraz po przeczytaniu wiadomości, przepychali się przez tłumy rozochoconych, rozgorączkowanych reporterów. Harry czuł się oślepiony przez flesze aparatów, a jego nazwisko zostało powtórzone tyle razy, że straciło już jakiekolwiek znaczenie.
Kiedy dotarli na ganek domku, powitał ich nerwowy wspólnik Crowna – Harry dalej nie umiał przypomnieć sobie jego nazwiska - jedynie zaklęciami powstrzymujący tłumy od wtargnięcia do środka.
— Auror Potter — odetchnął z ulgą na ich widok. — I Auror Malfoy. Powinniście zobaczyć, co jest w środku.
Harry obrzucił spojrzeniem tłumy dziennikarzy.
— Dasz sobie radę?
Auror Bez Nazwiska wzruszył ramionami.
— Muszę. Może gdyby wydał pan oficjalne oświadczenie coś by to dało, ale najpierw polecam się rozejrzeć.
Harry kiwnął głową i ruszył do środka, ignorując chciwe, reporterskie spojrzenia i pełne wyrzutu wrzaski. Nazwisko Malfoya powtarzało się niemal tak często jak jego własne.
Ten dom wyglądał zupełnie inaczej niż mieszkanie, które Harry obejrzał w kamienicy. Już przy pierwszym kroku pod podeszwami chrupnęło mu szkło i drewno. Ktoś zerwał tapetę odsłaniając nagie ściany, z drewnianej balustrady zostało jedynie kilka biednych kikutów.
— Cały dom tak wygląda — stwierdził Auror Crown, wyłaniając się z bocznych drzwi. Harry w pierwszym odruchu wyciągnął różdżkę w jego kierunku, jednak natychmiast ją opuścił. Kątem oka dostrzegł, że Malfoy robi to samo. — Tym razem wyrwali nawet kraniki ze zlewów i kurki spod prysznica.
— Raport, Aurorze Crown — zażądał Harry, rozglądając się dookoła.
Mężczyzna machnął ręką na znak, by ruszyli za nimi.
— Ofelia Jerome, jej mąż i dziecko — zreferował, wchodząc do kuchni. Trzy sylwetki siedziały usadzone wokół stołu, tak samo jak uprzednio. Kobieta wyglądała na najbardziej zmasakrowaną; Śmierciożercy zmiażdżyli jej nos i szczękę. — Czarownica czystej krwi, daleka gałąź rodziny Ollivanderów, przejęła interes z różdżkami po wojnie. Jej mąż był mugolem. Chłopak ma jedenaście lat, w tym roku mieli go wysyłać do Hogwartu.
Kuchnia została rozniesiona w puch, wszystkie szafki otwarte, szklanki i talerze zaściełały podłogę. Rozbili nawet okna i zerwali parapety, w ścianie działa ogromna dziura. Wyglądało jakby weszli i rzucili bombardę na wszystko, co zobaczyli.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...