Harry stał przez chwilę w totalnym osłupieniu, prawie krztusząc się własną śliną.
— Ty chcesz... W sensie, że ja ciebie... Że ty chcesz mnie... Całowanie? — wydusił z siebie ogłupiały.
Malfoy przewrócił oczami, zakładając ręce na piersi. Napięte mięśnie zatańczyły pod ubraniem.
— Przestań zachowywać się jak cofnięty umysłowo. Wiesz, co to całowanie — przedrzeźnił piskliwy głos Harry'ego.
— Ale ja... Ty... — Harry pozwolił odetchnąć sobie głęboko. Policzyć do trzech, a później zgarbić ramiona i spojrzeć na Malfoya najbardziej żałośnie ze wszystkich swoich żałosnych wydań prezentowanych do tej pory. — Skąd wiesz?
Harry zdawał sobie sprawę, że nigdy nie potrafił trzymać uczuć z dala od własnej twarzy i zawsze dało się z niej wyczytać bardzo wiele, ale że był aż tak mało dyskretny? I... I w ogóle, czy mu się nie przesłyszało? Czy Malfoy naprawdę...? Na Merlina, może Harry faktycznie robił się stary!
— Ja pierdolę. — Draco dłonie do skroni, jakby chciał zasygnalizować, że od braku niedomyślności Pottera zaczęła boleć go głowa. — Gapisz się na mnie od tygodni, a ja od prowokuję cię, do diabła od kilku, ale prędzej zakwitną mi jaja, niż kiedykolwiek przypomnisz sobie, że jesteś Gryfonem!
Harry aż musiał oprzeć się o ścianę za sobą.
— Co?
— No tak! — parsknął wściekle Malfoy. Harry skulił się trochę w sobie. Draco rzadko wybuchał, zazwyczaj ograniczał się do idących w pięty, jadowitych uwag, ale kiedy to robił, lepiej było pozostać poza zasięgiem. Harry znajdował się w samym centrum. — Macham włosami jak jakaś popieprzona, pierwszoroczna Puchonka, mizdrzę się, jakbym zapomniał, co to godność osobista i jeszcze dostarczam ci eliksirki! Wszystko, co tylko się dało, nawet zapiąłem ci, kurwa, kubraczek, a ty jak niewzruszona, pieprzona skała! Musisz być naprawdę uparty, Potter, albo zupełnie zepsuty, bo wiem, od czasów małżeństwa moja technika uwodzenia nie pogorszyła się ani trochę! Co jest z tobą nie tak?
Wbijał w Harry'ego wściekłe spojrzenie, a Harry jedynie uśmiechał się coraz szerzej i szerzej, aż wyglądał jak pijany.
Więc Malfoy nie do końca klasyfikował się jako hetero. I był ewidentnie Harrym zainteresowany.
Och, jaki dzień stał się nagle cudowny.
— Czy możesz w końcu...
Harry nie dał mu dokończyć. Złapał go za ubranie i obrócił ich w miejscu, przyszpilając Draco do ściany. Czuł krzywizny jego ciała przy swoim, smukłą pierś, wąskie biodra, umięśnione uda przy swoim ciele, Malfoy gorący i chętny, tak blisko.
Draco wciągnął powietrze, kiedy Harry przycisnął delikatnie palce do jego boków, sunąc nimi w górę, marszcząc materiał bluzki, a następnie przesunął nosem po ciepłej, bladej szyi. Malfoy zadrżał w jego ramionach, Harry czuł jego dłonie, badające pospiesznie i ciekawie wciąż skryty pod aurorską szatą brzuch.
— Kurwa, Potter — zaklął Draco, kiedy Harry wysunął język i musnął nim gładko ogoloną szczękę. Włosy Malfoya, splecione w ciasny warkocz, łaskotały go w policzek.
Harry nie potrzebował większej zachęty. Pocałował go, mocno i pożądliwie, czując jak pragnienie szarpie go od środka. Nareszcie, po tak długim czasie... Wargi Draco miał miękkie, ciepłe i gładkie – uchylił je rozkosznie, zapraszając język Harry'ego do środka.
Chciałby celebrować moment. Naprawdę chciałby pozwolić obezwładniającemu szczęściu przebić się przez ścianę ognia i żądzy, którą czuł, ale Malfoy już zgrabnymi, szybkimi palcami rozpinał jego aurorską szatę, zrywał ją z jego ramion, nie przejmując się, że upada na podłogę i zostawiając w samej koszuli. Osiągnął, co chciał – większy dostęp do ciała Harry'ego – wyszarpnął ubranie ze służbowych, obcisłych spodni i przesunął zadbanymi dłońmi po plecach Harry'ego, zaczepiając paznokciami o kręgosłup.
CZYTASZ
Nasze ostatnie słowo || Drarry
FanfictionHarry Potter ma trzydzieści trzy lata i jest Szefem Biura Aurorów. Draco Malfoy jest za to osobistym utrapieniem jego i całego departamentu, a przy tym przyjacielem i sojusznikiem. Harry żyje spokojnie jako Chłopiec, Który Przeżył dopóki, po raz p...