=1=

887 69 44
                                    

SHINSOU

Hitoshi nigdy nie przejawiał objawów jakiegokolwiek optymizmu, ale odkąd tylko otworzył oczy tamtego ranka, czuł, że ten dzień nie będzie należał do najgorszych. Przetrwał już dwugodzinny wykład z filozofii, przerywany jedynie przez standardowe pytania Midoriyi, który na każdej lekcji zapełniał skrupulatnymi notatkami co najmniej kilkanaście stron zeszytu, oraz miarowe stukanie ołówkiem o ławkę siedzącego przed nim chłopaka, który prawdopodobnie wysyłał komuś wiadomość alfabetem Morse'a. Shinsou nie miał nic do filozofii, wręcz odwrotnie, bardzo lubił ten przedmiot, jednak odkąd skończyli ontologię i aksjologię, nic już nie brzmiało ciekawie.

Korytarz w jednej sekundzie stał się rzeką ludzi, w której co niżsi uczniowie niemal się topili. Chłopak automatycznie zmarszczył czoło, rozglądając się za przyjacielem, jednak w kaskadzie różnobarwnych osobowości było to niemożliwe. W tłumie mignął mu jednak wysoki trzecioklasista o dwukolorowych włosach i chłopak odwrócił się prędko, by przypadkiem nie nawiązać kontaktu wzrokowego z kapitanem. Wiedział, że Todoroki zagada go, jeśli tylko będzie miał choćby chwilę.

Drzwiczki brudnoniebieskiej szafki zaskrzypiały, kiedy Hitoshi odblokował zamek i tuż obok niego stanął niski chłopak o zaczesanych do tyłu kruczoczarnych włosach i ciemnych inteligentnych oczach, w których czaiła się zwierzęca nieufność.

— Szukałem cię — powiedział Shinsou, wyjmując z szafki zeszyt do japońskiego. Tokoyami oparł się o szafkę, krzyżując ramiona na piersi i otaksował wzrokiem tłum ludzi.

— I oto jestem — mruknął brunet i wlepił wzrok w idącego w ich stronę blondyna. — Pan Maruda na trzeciej — szepnął konspiracyjnie do przyjaciela i podciągnął do łokci rękawy czarnej bluzy.

— Niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci — dokończył Shinsou i westchnął zamykając szafkę. — Hej, Bakugou — rzucił, czując za sobą obecność drugoklasisty.

Jasnowłosy siedemnastolatek spojrzał na niego wrogo. Na Shinsou nie robiło to już wrażenia. Szczeniak nie raz próbował mu podskakiwać, jednak Hitoshi nigdy nie dał sobie wejść na głowę. Po pierwszym roku blondyn porzucił starania.

— Trening o szesnastej — mruknął, wsuwając dłonie do kieszeni czarnych dresów Nike. Hitoshi ponownie otworzył szafkę z zamiarem zabrania jeszcze pieniędzy na lunch, gdyż już za godzinę miał wziąć udział w co tygodniowym wyścigu na stołówkę, by zgarnąć wtorkowe ciasto z truskawkami.

— Jasne — odparł tylko, kompletnie ignorując grymas na twarzy blondyna. Tamten rzucił jeszcze pogardliwe spojrzenie Tokoyamiemu i odszedł w stronę sali biologicznej. Brunet podążał za nim przenikliwym wzrokiem, dopóki blondyn nie zamarkował ciosu w stronę jakiegoś biednego dzieciaka o zielonych lokach.

— Irytuje mnie ten dzieciak — westchnął, zerkając w stronę przyjaciela. Shinsou zatrzasnął kłódkę i pociągnął zamek dwukrotnie, sprawdzając czy się domknęła. Odkąd w pierwszej klasie zwinęli mu Apple Watcha robił tak za każdym razem, zmieniając kod co dwa miesięce.

— Chętnie bym mu przywalił — powiedział. — Ale wolę się nie wychylać.

— Nic dziwnego — Tokoyami odsunął się od szafek i zerknął na znacznie wyższego od siebie chłopaka. — Widzimy się za godzinę.

— Na razie — Shinsou, spojrzał na uniesioną w geście pożegnania dłoń odchodzącego już bruneta i odwrócił się w przeciwnym kierunku, ruszając w stronę sali do japońskiego. Mijający go Neito Monoma spojrzał wymownie na przyjaciół i udawał, że spluwa na posadzkę.

Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz