=14=

173 37 15
                                    

MIDORIYA

Izuku przyszedł na czas.

Stanął przed wielkim domem i odetchnął głęboko, szukając w sobie odwagi, żeby wreszcie zadzwonić do drzwi. Zacisnął pięści i przymknął oczy. Jak miał tak po prostu tam wejść, nawet nie znając gospodarza?

Zwalczył w sobie chęć zadzwonienia do Ochaco. Była już w środku, przynajmniej na to liczył. Skoro zapraszali na szóstą, o szóstej większość z nich powinna już być na miejscu. Izuku wypuścił nerwowo powietrze i postawił krok w stronę ganku.

Mówienie przyjaciołom, że da radę dostać się tu sam, było błędem, z którego zdał sobie sprawę dopiero naciskając guzik przy drzwiach.

— Kto przychodzi tak wcześnie na... o, cześć.

W otwartych drzwiach pojawił się postawny chłopak. Przydługie czerwone włosy okalały jego przyjazną twarz, szeroki uśmiech gościł mu na ustach. Czarna koszula odsłaniała srebrny łańcuszek, a Midoriya poczuł się jeszcze bardziej onieśmielony.

— Hej! Jestem Midoriya, Midoriya Izuku — powiedział trochę za głośno, wyciągając przed siebie lekko trzęsącą się rękę. — Ty musisz być Denki?

Chłopak naprzeciwko niego zaśmiał się.

— Nie, Denki jest w środku. Ja jestem... — przerwał na moment, jakby musiał się zastanowić nad własnym imieniem. — Przyjacielem. Pomagałem wszystko przygotować.

— Eijiro? Kto przyszedł?

Eijiro, jak założył Izuku, odwrócił się, przytrzymując wciąż otwarte drzwi. Zza niego wyłonił się blondyn z wahaniem zagradzając drogę do domu. Denki, chyba Denki, oparł się o framugę i obrzucił Midoriyę nieodgadnionym spojrzeniem.

— Nie znam cię — stwierdził, jakby nikt poza nim nie był tego świadomy.

— Izuku — przedstawił się cicho, chowając niezręcznie wiszącą w powietrzu dłoń do kieszeni.

— Denki, daj chłopakowi spokój — powiedział Eijiro i zwrócił się do Izuku: — Musisz być przyjacielem któregoś z naszych znajomych. Przyszli z tobą?

Midoriya właśnie w tym momencie uświadomił sobie swój błąd. Rozejrzał się szybko po podjeździe i, nie widząc żadnych samochodów, jęknął.

— Jestem pierwszy.

— Tak — potwierdził Denki.

— I w domu nie ma ani Tenyi ani Ochaco.

— Tak — przytaknął znów Denki. — Zaraz, przyszedłeś z nimi?

— Na ten moment to przyszedłem sam, ale no... przyjaźnię się z nimi.

Eijiro kiwnął głową i siłą przepchnął Denkiego z przejścia pozwalając Izuku wejść do środka.

Wyglądali na bliskich przyjaciół. Denki posłał Eijiro ciepłe spojrzenie, jakby ufał mu we wszystkim. Midoriya usłyszał, jak mamrocze do niego coś o tym, że jeśli Izuku okaże się mordercą, to Eijiro będzie musiał się nim zająć. Midoriya zagryzł policzek i przeszedł między nimi do przedsionka.

Zdjął buty i ustawił równo przy wysokim lustrze, obok dwóch innych par. Czuł na sobie uważny wzrok obu chłopaków, widział ich odbicia studiujące jego sylwetkę. Czuł się jak na niesprawiedliwej rozmowie o pracę, jakby od jego wyglądu zależało, czy zaraz nie wyląduje za oknem.

Chyba nie było z nim tak źle. Spod granatowej bluzy wystawał mu kołnierzyk białej koszuli, zielone włosy jak zwykle plątające się w nieładzie, teraz nie śmiały wyjrzeć zza jego lekko odstających uszu. Już nawet piegi rozsiane po twarzy nie rzucały się tak w oczy. Ochaco mówiła, że są urocze, ale Izuku wolał nie mówić o nich wcale.

— Chyba nie będziesz tak stał? — spytał Eijiro. — Chodź, przynajmniej sobie usiądziesz, póki czekamy na resztę.

Izuku bez słowa przeniósł się do salonu, czując się coraz mniej pewnie. Przysiadł na szerokiej kanapie i ułożył dłonie między udami, czekając na jakąś reakcję od pozostałych. Wbił wzrok przed siebie i oczy omal nie wyszły mu z orbit, kiedy napotkał zaklejony taśmą klejącą kredens.

— Em... Co tu się stało?

— To? To tylko moja przezorność — odparł dumnie Denki, przyglądając się swoim zabezpieczeniom. — Zawartość tego kredensu jest warta więcej niż moje życie.

Midoriya udał, że rozumie.

Żołądek podszedł mu do gardła, kiedy spojrzał na wiszący nad stołem zegar wskazujący pięć po szóstej. Miał nadzieję, że Uraraka z Tenyą pojawią się niedługo, bo inaczej stanie w płomieniach ze wstydu.

Eijiro krzątał się gdzieś po kuchni, a Denki uważnie przyglądał się swojemu gościowi. Chyba nie był wrogo nastawiony, może tylko odrobinę nieufny, ale ostatecznie nie zmieniało to niczego. Izuku wiedział, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.

— To... do której klasy chodzisz? — rzucił Eijiro. Minęła długa chwila, zanim Midoriya zorientował się, że pytanie padło w jego stronę.

— Drugiej — pisnął i poczuł, jak cała jego twarz pokrywa się czerwienią. — Drugiej — poprawił niższym głosem.

Udało mu się zrobić z siebie idiotę już podczas pierwszych minut imprezy. Pogratulował sobie w myślach.

— Nie ty jeden nie masz dzisiaj osiemnastki. Czego się napijesz? — dopytał Eijiro.

Izuku odwrócił się w stronę chłopaka, który samym swoim uśmiechem go onieśmielał. Miał w sobie coś dziecinnego, co przy jego postawnej posturze zdawało się absurdalne.

— Wody.

— Nie o takie picie mi chodziło — zaśmiał się Eijiro, po czym chwycił butelkę czystej wódki i zręcznie rozlał dwa plastikowe kieliszki. — Chodźcie tu obaj, bo mi powariujecie.

Denki spojrzał na niego spode łba.

— A ty co?

— Ja muszę pozostać względnie trzeźwy, żeby nie doprowadzić tutaj do katastrofy. Przecież obiecałem. — Eijiro mrugnął do swojego przyjaciela, którego wzrok nagle jakby złagodniał.

Denki wzruszył ramionami i podszedł do prowizorycznego baru. Midoriya przełknął wszystkie swoje niepewności i z zupełnym brakiem gracji poderwał się z kanapy, omal nie potykając się o kawowy stolik.

— Stawiam, że to nie twój pierwszy raz — powiedział Eijiro.

— To jest mój pierwszy raz — odparł szczerze Izuku, bawiąc się nerwowo ściągaczami swojej bluzy.

Denki bez ostrzeżenia poklepał go po plecach i ledwo powstrzymał się przed zarzuceniem mu ramienia na szyję.

— Na trzy. — Złapał jeden kieliszek, podając drugi Izuku. Ten niepewne przejął go od Denkiego i przystawił do nosa, marszcząc nos.

— Jeśli zapomnisz o smaku, zrobi się całkiem przyjemnie — zapewnił go Eiijro.

— Raz, dwa, trzy! — krzyknął entuzjastycznie Denki.

Midoriya przekrzywił głowę, po czym w duchu przeprosił swoją mamę za to, co miał zamiar zrobić. I tak razem z pierwszym przechylonym kieliszkiem rozpoczęła się pierwsza w życiu impreza Izuku.

Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz