=23=

180 38 16
                                    

MIDORIYA

Izuku w poniedziałek wciąż czuł skutki wypitego alkoholu, co wcale nie znaczyło, że zamierzał ominąć ten jeden dzień szkoły.

Wyglądał źle i dobrze o tym wiedział. Mimo przespania całej niedzieli pod jego oczami malowały się ciemne sińce, matowe włosy opadały smutno na czoło, a jedyne ubrania, na jakie znalazł w sobie rano siłę, to zwisający z niego zielony dres. Miał nadzieję, że przetoczy się przez ten dzień niezauważony przez nikogo, w szczególności przez jednego chłopaka z dwukolorowymi włosami.

Pamiętał, że widzieli się tylko przez chwilę, kiedy leżał na łóżku Denkiego. Kiedy powiedział swoim przyjaciołom zdecydowanie za wiele, kiedy język rozwiązał mu się trochę za bardzo. Nie żałował, ale i tak nie był pewien, czy to wszystko powinno było opuścić jego usta.

No i nazwał Shoto uroczym. Tego na pewno nie powinien był mówić.

— Słuchasz mnie? — spytała Ochaco.

Izuku potrząsnął głową, odganiając od siebie natrętne myśli.

— Nie bardzo — przyznał, spoglądając na przyjaciółkę ponad stołem.

Uraraka uśmiechnęła się do niego ze współczuciem i ujęła jego rękę leżącą na blacie pomiędzy tacami z jedzeniem. Midoriya i tak nie miał apetytu, tylko bezwiednie grzebał widelcem w misce.

— Wszystko w porządku, Izuku?

— Eh... Chyba tak — odparł z wahaniem. — Albo nie. Chyba nadal przeżywam imprezę.

— Nie wiem, czy masz co przeżywać, skoro odpadłeś w pierwszej godzinie.

— Izuku... — zaczęła Ochaco, ściskając dłoń przyjaciela. — Wiesz, że nigdy nie wykorzystalibyśmy tego przeciw tobie, prawda? Cieszę się, że nam o tym powiedziałeś, bo teraz przynajmniej wiem, co jest nie tak.

Midoriya zdobył się na blady uśmiech.

— Dzięki.

Nadal miał wrażenie, że popełnił błąd. Do tej pory nie dzielił się z nikim swoją nagle zerwaną przyjaźnią z Kacchanem, nie otwierał się na nikogo. Sam nie rozumiał, dlaczego Bakugou przestał się do niego odzywać, zaczął traktować go jak powietrze. Jakby Izuku przestał istnieć.

— Muszę lecieć, miałam spotkać się z Tenyą przed następną lekcją. Poradzisz sobie sam? — spytała ze zmartwieniem w głosie. Izuku pokiwał głową. — Kocham cię, pamiętaj.

Podniosła się z ławki, chwyciła swoją tacę i odeszła, posyłając Midoriyi uśmiech.

Izuku jeszcze przez chwilę oszukiwał sam siebie, że uda mu się przełknąć cokolwiek, żeby zaraz pójść w ślady Uraraki. Oddał niemal pełną tacę i bezmyślnie skierował się w kierunku swoich kolejnych zajęć.

Kiedy zadzwonił dzwonek, podreptał do swojej ławki i opadł ciężko na krzesło. Wpatrywał się tępo w tablicę i po raz pierwszy w życiu nie miał siły na robienie notatek. Starał się słuchać nauczyciela, ale wszystko po chwili wypadało mu z głowy. Chyba przysypiał, a może po prostu przestał kontaktować.

—... oraz Izuku Midoriya proszeni do gabinetu psychologa — zaskrzeczał głos przez radiowęzeł.

Cała sala spojrzała na Izuku. Przełknął ślinę i rozejrzał się. Nauczyciel kiwnął mu głową.

— Słyszałeś, Midoriya? Chyba nie mogę cię tu przetrzymać, więc spakuj swoje rzeczy i idź.

Po drodze zastanawiał się, o co mogło chodzić. Ze stresu żołądek podskakiwał mu do gardła z każdym krokiem, chociaż wiedział, że nie zrobił nic złego.

Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz