=17=

185 36 15
                                    

KAMINARI

Denki miał wrażenie, że kompletnie powariował.

Już cała ta impreza była kompletnym wariactwem, ale całowanie Hitoshiego na swoim tarasie wyznaczyło zupełnie nowy poziom.

Kaminari nie zauważył nawet, kiedy przyciągnął Shinsou do siebie. Metalowa barierka wbijała mu się w plecy, a kubek z drinkiem został zmiażdżony na jego koszuli, kiedy zaskoczony Hitoshi pochylił się do przodu.

Denki nie dał sobie czasu na wahanie. Wspiął się na palce, ignorując zimno posadzki, i niechlujnie złączył usta z zastygniętymi w szoku ustami Shinsou. Zamknął oczy i zaciągnął się zapachem chłopaka, kwiatowymi perfumami.

W pierwszej chwili czuł, że trzecioklasista się waha. Nie przestawał jednak zaciskać dłoni na jego ramionach, nie odsunął się nawet na milimetr, czekając aż Hitoshi odda pocałunek. Niemal odetchnął z ulgą, kiedy poczuł subtelny ruch jego warg, które niepewnie musnęły te jego. Żołądek podskoczył mu do gardła, a Kaminari spiął się cały, gdy osiemnastolatek odsunął go od siebie.

— Jesteś pijany — stwierdził Shinsou.

— I chętny — dodał Denki.

Hitoshi przeciągnął dłonią po twarzy. Kaminari poczuł rosnącą gulę w gardle, cały alkohol wyparował wraz z nowo nabytą odwagą, zastępując ją dobrze znanym zażenowaniem. Wstydem i porażką.

Opuścił wzrok na mokrą plamę na swojej koszuli, starając się skupić na czymś innym.

— Denki — wyszeptał Shinsou. — Denki, spójrz na mnie.

Kaminari niepewnie uniósł głowę, napotykając fioletowe spojrzenie Hitoshiego. Nie znalazł w nich ani śladu gniewu, smutku ani żalu. Tylko czystą troskę i coś na kształt sympatii. W głowie Denkiego zawirowało od emocji.

— Nie myśl sobie, że tego nie chcę — zagaił Hitoshi, zyskując tym pełną uwagę Kaminariego. — Ale jesteś napruty w trzy dupy i ledwo stoisz na nogach. Nie ufam twojej ocenie sytuacji.

— Oceniam ją tak, że właśnie się zbłaźniłem — wybąkał Denki, rozluźniając swój chwyt na ramionach Shinsou. Nie chciał go puszczać, jeszcze nie, jeszcze tylko przez chwilę. — Słuchaj, ja... Masz rację, jestem pijany. Czy możemy o tym zapomnieć?

Własne słowa przeszyły jego serce jak nóż. Nie chciał zapominać, ale jeszcze bardziej nie chciał robić sobie nadziei. Nauczył już się, że tak było po prostu łatwiej. Ten jeden wyskok zrzuci na alkohol, zaśmieje się z tego kilka razy i wszystko zamiecie pod dywan. Tak postanowił, tak musiało być.

I tak bolało.

Hitoshi oparł dłonie o balustradę, zamykając Kaminariego pomiędzy swoimi ramionami. Rozejrzał się po tarasie, jakby szukając świadków, i westchnął cicho. Denki zadrżał i przełknął ślinę.

— Mam nadzieję, że trzeźwy ty mnie za to nie znienawidzi — powiedział Shinsou zniżonym głosem, opierając głowę o czoło Denkiego.

A potem go pocałował.

Trwało to może dwie sekundy, jedno mrugnięcie oczami. Zanim Kaminari zrozumiał, co się dzieje, Hitoshi odsunął się z zadowolonym z siebie uśmiechem.

— Mam też nadzieję, że to rozwiało twoje wątpliwości co do tego, czy powinniśmy o tym zapomnieć.

Denki otworzył usta, ale nawet nie wiedział, co miałby powiedzieć. Chyba jednak wciąż zostało w nim trochę alkoholu, bo uniósł kąciki ust i ukrył twarz w koszulce Shinsou. Jego policzki zrobiły się nieznośnie gorące, kiedy w końcu dotarło do niego, że jednak nie został odrzucony.

Ale to podsunęło mu zupełnie inny rodzaj zmartwienia — co miał zrobić teraz?

Co się robi w takiej sytuacji? Musiał zapytać Eijiro, on na pewno będzie wiedział.

Dłonie Hitoshiego ułożyły się na plecach Kaminariego, wywołując w nim dreszcze. Cały stres opadł na samo dno jego żołądka; uczucie, którego Denki jeszcze nigdy nie doświadczył. W głowie mu szumiało, kolana błagały tylko żeby usiadł, inaczej zaraz się przewróci.

— Ja... Em... Co? — wymamrotał nieskładnie, spoglądając na Shinsou. — O Boże...

Hitoshi zaśmiał się.

— To zdecydowanie nie jest dobry moment na rozmowę — powiedział. — Pogadamy o tym kiedy będziesz już potrafił ułożyć składne zdanie, w porządku?

Denki potrafił tylko skinąć głową.

— Świetnie, to teraz odprowadzę cię do Kirishimy, bo pewnie ma doświadczenie z radzeniem sobie z tobą w takim stanie, a ja zaraz sam zacznę świrować — dodał nerwowo Hitoshi, oferując Denkiemu dłoń.

Kaminari z wahaniem uwiesił się ramienia Shinsou, wmawiając samemu sobie, że robi to tylko po to, żeby nie upaść. W głowie wciąż mu huczało, policzki piekły, a wzrok uciekał tak, aby nie napotkać oczu Hitoshiego.

Denki miał nadzieję, że nie było tego po nim widać, ale był przerażony. Tak bardzo przerażony, że sam nie wiedział, czego się boi.

Shinsou usadził go na stołku przy barze Eijiro. Kaminari zachwiał się i złapał mocno krawędzi blatu. Kirishima spojrzał na niego z niepokojem, a potem zwrócił się do Hitoshiego:

— Coś się stało? Denki, wszystko w porządku?

— Mhm... — wymruczał, chowając twarz w dłoniach.

Usłyszał jeszcze szepty nad swoją głową, a kiedy uniósł wzrok, został sam na sam z Eijiro. Rozejrzał się panicznie i odetchnął z ulgą, kiedy odnalazł Shinsou stojącego przy ścianie na drugim końcu pokoju. Chłopak pomachał do niego i uśmiechnął się.

— Co wy zrobiliście? — zapytał Kirishima.

Denki skrzywił się na wspomnienie o pocałunku. Złapał się za policzki, a potem splótł palce pod podbródkiem. Zamknął oczy i westchnął.

— Pocałowałem go — wyszeptał. Przy głośnej muzyce grającej z dwóch głośników przywleczonych przez Kyokę Eijiro nie miał szans tego usłyszeć.

 — Co?

— Pocałowałem go — krzyknął Denki i obrócił głowę, sprawdzając czy nikt poza Kirishimą go nie usłyszał. — Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Boże, Eijiro, co ja narobiłem.

— Zrobiłeś pierwszy krok. Pora zrobić następny.

— A jaki jest następny krok? — spytał. — Ślub i dzieci? Ja jestem na to za młody! Czy to w ogóle musiało coś znaczyć? Może uzna, że zrobiłem to przypadkiem.

Kaminari wiedział, że to nieprawda, ale to i tak nie odbierało mu nadziei.

Powoli wszystko zaczęło do niego docierać. Dotknął swoich ust i zadrżał, przypominając sobie uczucie ust Hitoshiego. Coś w nim chciało to powtórzyć, chciało powtórzyć to jeszcze wiele razy i sama ta myśl sprawiła, że o mało nie upadł na podłogę.

Nie poznawał samego siebie.

— Nalej mi czegoś mocnego, błagam — jęknął.

Chwilę później Eijiro postawił przed nim pełen kieliszek. Kaminari bez zastanowienia wychylił wszystko i skrzywił się, a potem poprosił o więcej.

Nie zauważył nawet, że w kieliszku była woda mineralna.

Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz