BAKUGOU
Jak nigdy w swoim życiu, tym razem Bakugou zdecydował się milczeć.
Zielone oczy patrzyły na niego zza prostokątnych okularów, przewiercając go niemal na wylot swoim profesjonalnym spojrzeniem. W tych oczach chłopak widział troskę i... litość?
Nic go tak bardzo nie irytowało jak litość.
— Dobrze... — zaczął mężczyzna beznamiętnie. — Może powiedz mi, dlaczego zdecydowałeś się na to spotkanie?
Bakugou milczał. Patrzył na mężczyznę spode łba, krzyżując ramiona na piersi. Fotel, na którym siedział, był niewygodny, wnętrze obrzydliwie idealne, a klimatyzator pod sufitem chodził zbyt głośno. Blondyn chciał wyjść stamtąd w trybie natychmiastowym.
— Jeśli nie czujesz się na tyle komfortowo, żeby się przede mną otworzyć, ja to uszanuję — powiedział mężczyzna, opierając splecione dłonie o blat biurka. — Po prostu powiedz, kiedy będziesz gotowy.
— Niech mi pan po prostu wystawi jakieś durne zaświadczenie, że tu byłem i darujemy sobie to przedstawienie — warknął blondyn, nie ruszając się z miejsca.
— Zaświadczenie? — mężczyzna uniósł brew. — Po co ci zaświadczenie? Ktoś cię do tego przymusił?
— A co to ma do rzeczy? — odparował chłopak. Mężczyzna poprawił okulary.
— To ważne, czy przyszedłeś tu z własnej inicjatywy, czy jesteś tu bo jesteś i nie widzisz sensu w tym całym spotkaniu — powiedział. Bakugou prychnął.
— Oczywiście, że nie widzę.
— Więc dlaczego tu jesteś?
Bakugou milczał. Niezręczną ciszę, która zapadła między nimi, przerywał tylko szum klimatyzacji i bulgotanie w akwarium na ścianie.
— Wygląda na to, że nie doczekam się odpowiedzi — mężczyzna odchylił się na fotelu, kładąc dłonie na kolanach.
Bakugou wpatrywał się lekarzowi prosto w oczy, do czego mężczyzna wyraźnie nie był przyzwyczajony. Zazwyczaj większość pacjentów unikała jego wzroku, lecz ten młodzieniec przed nim patrzył na niego wyzywająco, jakby chciał usilnie pokazać, że się nie złamie i przemilczy całą sesję.
— Jeśli zgodzisz się ze mną współpracować, być może będę w stanie ci pomóc — westchnął w końcu mężczyzna, czując, że nic nie wyciągnie z tego chłopaka.
— Nie potrzebuję pomocy — warknął blondyn. — Nikt nie będzie robił ze mnie wariata.
— Nikt nie próbuje, Bakugou — zapewnił terapeuta, poprawiając oprawki kostkami palców. — Każdy normalny człowiek potrzebuje czasem... rozmowy — mężczyzna rozłożył ręce jakby to, co mówił było zupełnie oczywiste. — Rozmowy z kimś, kto jest bezstronny i kto nie jest bezpośrednio częścią jego życia.
Chłopak milczał. Wpatrywał się usilnie w akwarium, czując bolesne ukłucie w piersi na myśl o tym, że być może już nigdy nie postawi stopy na szkolnej pływalni, że już nigdy nie popłynie w sztafecie.
Zaczął się wahać.
— Więc...? — lekarza oparł przedramiona na blacie biurka. — Dlaczego tu jesteś?
Blondyn milczał. Czy powiedzenie czegokolwiek temu facetowi miało sens? Z jednej strony obawiał się, że facet uzna go za wariata, jednak z drugiej nie miał przecież powodów do obaw. Nie był walnięty. Nie potrzebował pomocy.
— Przez tego szmaciarza — mruknął w końcu, lecz zaraz się zreflektował. — Przez tych dwóch szmaciarzy.
Lekarz nachylił się w jego stronę z ciekawością, jakby bał się, że jednym niewłaściwym słowem zamknie usta pacjenta na dobre.
— Kogo masz przez to na myśli?
Bakugou zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo.
— Nieważne — mruknął. — To bez znaczenia.
Mężczyzna spojrzał na niego z pewną dozą ciekawości. Nie pierwszy raz pracował z trudnym pacjentem, który znalazł się na terapii z przymusu, jednak każdy taki przypadek był dla niego interesujący i tym bardziej motywował go do pomocy. Naprawdę lubił wyzwania.
— W takim razie może porozmawiamy o bardziej przyziemnych sprawach — mężczyzna odchylił się na krześle i ponownie splótł dłonie. — Uczysz się, tak?
Bakugou miał ochotę palnąć sobie w łeb. Sobie albo terapeucie. Nie robiło mu to większej różnicy.
— Druga liceum — przewrócił oczami.
— I jak w szkole? — spytał mężczyzna. — Radzisz sobie?
Blondyn zacisnął zęby. Zdecydowanie miał dość tej bezsensownej pogawędki.
— Ta — mruknął, krzyżując ramiona na piersi.
— A twoje życie towarzyskie? Opowiesz mi o nim?
Katsuki spojrzał na terapeutę z wściekłością.
— To nie jest pańska sprawa — odparł. — Jestem tu, bo potrzebuję głupiego świstka, żeby pewien frajer dał mi spokój. Tyle. Koniec. Mogę już dostać ten papier i iść?
— Nie doszliśmy dzisiaj do niczego, Bakugou — powiedział mężczyzna. — Nic ci nie podpiszę, przykro mi.
Siedemnastolatek prychnął zirytowany i podniósł się z fotela.
— W takim razie mam dość. To bez sensu.
— Nie będę cię tu trzymać na siłę — Psycholog rozłożył ręce. — Gdybyś zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie znaleźć.
Bakugou chwycił za klamkę.
— Nie ma szans — mruknął i wyszedł, zamykając drzwi trochę zbyt mocno.
CZYTASZ
Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONE
Fanfiction"- Macie pomysł co powinniśmy zrobić? - Kirishima popatrzył po zebranych, lecz nikt nie zabrał głosu. W mroku sali chemicznej błysnęły białe zęby, a od ścian odbił się wesoły śmiech. Opierający się o ścianę Katsuki Bakugou zmierzył blondyna wściekł...