KAMINARI
Denki nie lubił być sam.
Na przerwach zawsze szukał Eijiro, żeby choć przez moment poczuć, że ktoś przy nim jest. Kirishima nigdy nie miał nic przeciwko, wiernie czekał na młodszego przyjaciela i witał go z najszczerszym uśmiechem, kiedy ten wyłaniał się z plątaniny korytarzy z nietęgą miną.
Kaminari też jakoś zawsze się rozpogadzał.
Eijiro był rok starszy, co powinno wiązać się z większym poczuciem odpowiedzialności, ale kiedy chodziło o tych dwóch, ciężko było użyć słowa „odpowiedzialny".
— To, że będę mieć wolny dom, nie znaczy od razu, że musimy tam wyprawić wielką imprezę — wyjęczał Kaminari, grzebiąc w sałatce leżącej mu na kolanach. Wykrzywił się, nabijając kawałek ogórka na widelec. — Nie wierzę, że naprawdę słuchamy się Iidy i jemy to paskudztwo. Mam już taką ochotę na pizzę...
Kirishima podniósł swój własny pojemnik i przytknął go do nosa.
— Chce tylko, żebyśmy byli zdrowi. Czy jakoś tak. Co nie zmienia faktu, że też wolałbym teraz jeść pizzę.
Siedzieli na niskim murku oddzielającym teren szkoły od boiska, przerwa lunchowa powoli dobiegała końca, a oni spotkali się dopiero kilka minut wcześniej, bo Denki zdołał się po drodze zgubić.
— Chce złamać mojego ducha. Na razie jestem bliżej wycofania się z lacrosse z powodu żarcia niż tego, że jestem w to beznadziejny — powiedział.
— Denki...
— No wiem, pozytywne myśli. — Westchnął Kaminari i opuścił swoje jedzenie na kolana.
Eijiro klepnął go w plecy, na co Denki wyprostował się i spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela. Kirishima uśmiechał się trochę łajdacko, jakby myślał o czymś niekoniecznie legalnym.
— Dlatego potrzebujesz imprezy. Postanowione, Denki, robimy razem imprezę.
— Ale to mój dom — zaoponował Kaminari, ściągając brwi.
— Musisz się rozerwać, ostatnio tylko wszystkim się zadręczasz. No błagam, stary, to jedyna taka okazja, więcej się nie powtórzy.
Denki westchnął cierpiętniczo i przejechał dłońmi po twarzy.
— A czy musimy w ogóle kogoś zapraszać? Możemy przecież posiedzieć we dwóch, pograć na konsoli i ponarzekać na wszystkich dookoła — rzucił z nadzieją.
Kirishima nie wyglądał na zadowolonego z takiego rozwiązania.
— Poza tym, kogo mielibyśmy zaprosić? Znamy się tylko z chłopakami z lacrosse i kilkoma cheerleaderkami, które pewnie zadają się z nami ze względu na Sero. To nie najlepsza ekipa na imprezę — kontynuował Kaminari, próbując zliczyć na palcach wszystkich ludzi, którzy mogliby się na nim ulitować.
— Zapominasz o tym pływaku, do którego robisz maślane oczy — dodał Kirishima.
Na policzki Denkiego wstąpił głęboki róż. Otworzył szeroko oczy i zamachał w powietrzu rękami, szybko wypierając się wszystkiego:
— Kto? O kim my w ogóle mówimy, ja nie znam nikogo takiego!
— Jesteś pewien? Jest tylko jeden taki, który z jakiegoś powodu pojawia się na wszystkich naszych treningach.
— Nie przychodzi tam dla mnie — burknął Kaminari.
— A więc jednak istnieje? — spytał Kirishima z dziwnym uśmiechem.
CZYTASZ
Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONE
Fanfiction"- Macie pomysł co powinniśmy zrobić? - Kirishima popatrzył po zebranych, lecz nikt nie zabrał głosu. W mroku sali chemicznej błysnęły białe zęby, a od ścian odbił się wesoły śmiech. Opierający się o ścianę Katsuki Bakugou zmierzył blondyna wściekł...