MIDORIYA
Dla Izuku dni w szkole stawały się coraz jaśniejsze, co do tej pory wydawało mu się wyzwaniem.
Wcześniej też lubił się tam pojawiać, rozkładać swoje książki i zeszyty na swojej ławce, wpatrywać w tablice wypełnione pismem nauczycieli. Ciągle chciał dowiedzieć się czegoś nowego, dopytać o jakiś szczegół, który nie dawał mu spokoju. Jednak ostatnio poza tym wszystkim cieszył się szkołą z innych powodów.
Pierwszy raz od lat miał kogoś więcej niż Ochaco i Tenyę. Pierwszy raz musiał wybierać, z kim spędzi przerwę i na kogo poczeka po lekcjach. Izuku przemierzał szkołę, jakby wciąż znajdował się we śnie. Jakby nic nie mogło nie pójść po jego myśli.
— Izuku — zaczęła Uraraka. — Przyjdziesz dzisiaj na nasz trening?
Izuku zamrugał i zwrócił wzrok w stronę Ochaco. Stali przy swoich szafkach, które akurat znajdowały się tuż obok siebie. Uraraka twierdziła, że to przypadek, ale Izuku bardziej wierzył w jej umiejętności perswazji niż w przypadki.
— Macie dzisiaj trening?
— A kiedy nie mamy? — spytała, wyciągając z szafki sportowe ubrania. — Możesz pójść z nami, żeby mieć gdzie przeczekać te dwie godziny.
Izuku podrapał się po brodzie i zmarszczył brwi. Nie miał bladego pojęcia, o czym mówiła Ochaco.
— A na co mam czekać?
Uraraka westchnęła, a na jej twarz wkradł się życzliwy uśmiech.
— Mamy zebranie dotyczące balu absolwentów. Ogłaszali to dzisiaj we wszystkich klasach.
Izuku spróbował przypomnieć sobie taką sytuację, ale jego głowę zapełniły obrazy całych ścian tekstu w podręcznikach i dźwięki wykładów wygłaszanych przez nauczycieli. Nie pamiętał niczego takiego, ale ufał Urarace, że to naprawdę miało miejsce.
— A no tak. Racja. Ogłaszali. Oczywiście, że tak — wymamrotał.
— Nic się nie stało, jeśli zapomniałeś — powiedziała,wpychając do torby tenisówki. Przejrzała się w lusterku zawieszonym na drzwiach szafki i posłała uśmiech odbijającemu się za nią Izuku. — W razie czego przekażemy ci wszystko. Wiesz, jeśli nie chcesz czekać.
— Nie, to nie tak! — zaprotestował Izuku. — Chcę tam być. Skoro już mnie w to wkręciliście, nie mogę tak po prostu tego olać.
Ochaco zatrzasnęła swoją szafkę i odwróciła się do niego. Jej policzki pokrywał róż, usta lśniły od błyszczyka. Izuku doskonale widział, co sprawiało, że za Ochaco wodziły spojrzenia.
— To co, idziesz ze mną?
Teoretycznie mógł pójść gdzie indziej. Drzwi na pływalnię były dla niego otwarte i przywitałaby go tam przynajmniej jedna przyjazna twarz. Przez moment rozważał spędzenie najbliższych dwóch godzin, wdychając zapach chloru i bezwstydnie przyglądając się półnagiemu Todorokiemu. Potrząsnął głową, pozbywając się takich myśli i zdecydował się na tę drugą opcję.
— Chodźmy już na to boisko — powiedział słabym głosem i zignorował dziwny wzrok Uraraki.
Kiedy dotarli na miejsce, Ochaco zostawiła go samego na trybunach i zniknęła w budynku szatni. Zamierzał usiąść gdziekolwiek i spróbować wtopić się w tło. Tak robił do tej pory i wydawało mu się, że większość zawodników nie miała nawet o tym pojęcia. Nikt nigdy się do niego nie odezwał, nikt nigdy nie próbował nawiązać z nim kontaktu.
Do rozpoczęcia treningu brakowało jeszcze trochę czasu, ale na boisku było już dwóch graczy. Jeden stał na bramce, a drugi oddawał na nią strzały. Obaj jednak wcale nie byli na tym skupieni, wykrzykując do siebie coraz różniejsze obelgi i posyłając piłkę we wszystkie kierunki. Izuku przystanął obok linii i przyglądał się ich grze, próbując odnaleźć sens w tym całym sporcie.
CZYTASZ
Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONE
Fanfic"- Macie pomysł co powinniśmy zrobić? - Kirishima popatrzył po zebranych, lecz nikt nie zabrał głosu. W mroku sali chemicznej błysnęły białe zęby, a od ścian odbił się wesoły śmiech. Opierający się o ścianę Katsuki Bakugou zmierzył blondyna wściekł...