=16=

176 36 11
                                    

URARAKA

Do czasu, kiedy Ochaco dotarła na imprezę, Izuku zdążył spróbować wszystkich dostępnych alkoholi. We wszystkich kombinacjach.

Razem z Tenyą znaleźli go rozwalonego na podwójnym łóżku w pokoju Denkiego, leżącego na wznak z kończynami rozpostartymi na wszystkie strony świata. Minę miał taką, jakby właśnie rozwiązał wielką tajemnicę istnienia.

— O matko, Izuku, nie można cię zostawić samego nawet na pół godziny. — Uraraka przysiadła na brzegu łóżka.

— To była cała godzina... — wymamrotał Midoriya z przymkniętymi oczami.

Iida westchnął ciężko i usiadł po drugiej stronie, próbując ocenić stan przyjaciela.

— Długo tu tak leżysz? — zapytał.

— No jakieś pół dnia... może nawet godzinę.

Ochaco spojrzała na Izuku z troską. Chłopak zwinął się w kłębek z jękiem i zakrył usta dłonią.

— Chyba będę rzygał...

— Biedny Denki — mruknął Tenya.

Midoriya uniósł w górę palec wskazujący i uśmiechnął się szeroko.

— Oj, jednak nie.

Uraraka odetchnęła z ulgą, ciesząc się, że nie będzie musiała naprędce sprzątać wykładziny. Ostrożnie odgarnęła Izuku włosy z twarzy i usiadła wygodniej, opierając się o poduszki. Matczynym gestem ułożyła sobie głowę przyjaciela na kolanach i oparła dłoń o jego czoło, instynktownie sprawdzając, czy nie nabawił się gorączki.

— Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że zerowanie całego barku z Denkim nie było najlepszym pomysłem — rzuciła.

— Skąd o tym wiecie?

— Kirishima nam powiedział — dodał Iida.

— A kto to Kirishima? — zapytał Izuku.

Uraraka spojrzała na niego z góry ze zdziwieniem.

— Jak to kto? Eijiro Kirishima, drugi gospodarz.

Twarz Izuku rozświetliła się.

— Aaa, mój ziomek Eiji! — zakrzyknął, rozciągając usta w wręcz szaleńczym uśmiechu. — To nie, nie zdaję sobie sprawy.

Ochaco ze świstem wypuściła powietrze.

— Zdałem sobie za to sprawę z czegoś ważniejszego... Już wiem dlaczego Kacchan mnie nie lubi.

Słysząc imię Bakugou, Uraraka wstrzymała powietrze. Odkąd zaatakował Midoriyę, nie potrafiła wybić go sobie z głowy, nie umiała zrozumieć motywów, które nim kierowały. Dlaczego ktoś miałby chcieć skrzywdzić jej Izuku?

— Dlaczego? — wyszeptała, krzyżując spojrzenia ze zmartwionym Tenyą.

— Bo ja go nie zapraszałem na takie epickie imprezy!

Iida przyłożył dłoń do czoła, Uraraka nie kryła niezadowolenia odpowiedzią. Przeczesała palcami włosy Izuku i wbiła wzrok w ścianę. Nie tego się spodziewała.

— A może powiedziałbyś nam coś więcej? W jaki sposób się poznaliście? — dociekał Iida.

Ochaco skinęła głową.

— Właśnie, Izuku, może nam powiesz, skąd się znacie?

— Jak to skąd, z piaskownicy! — Midoriya wyrzucił ręce do góry, niemal trafiając dłonią w twarz Uraraki. Dziewczyna odsunęła się zaskoczona. — On był Batmanem, a ja jego Robinem. Ratowaliśmy Gotham, jeździliśmy Batmobilem!

— Co? — spytała Ochaco, zanim zdążyła ugryźć się w język.

Izuku spojrzał na nią oburzony.

— Nie znasz Batmana?

— Nie rozumiem, co on ma z tym wszystkim wspólnego.

— Przecież Kacchan jest Batmanem.

— Jasne, Izuku, masz rację — przyznał Tenya. — Kontynuuj.

— Ale już długo nie jesteśmy Robinem i Batmanem, teraz został tylko Kacchan i Deku.

Iida spojrzał na swoją dziewczynę z niemym pytaniem na ustach, jednak ona była równie bezradna. Żadne z nich nie wiedziało, co się dzieje.

— Dlaczego mówisz o sobie Deku? To nie brzmi zbyt miło.

— Kacchan tak mówił, ale wtedy nie miał nic złego na myśli. Wtedy mnie lubił... — wyszeptał Izuku, a po chwili wahania dodał: — Chyba.

— To znaczy, że się przyjaźniliście — bardziej stwierdził niż spytał Tenya.

— Mhm — potaknął Izuku. — A potem nagle już nie. Już mnie nie lubił, tak po prostu. A teraz chciał mnie zabić. Czy ja mu coś zrobiłem?

— Skądże, Izuku — zaprzeczyła Ochaco. — To na pewno nie była twoja wina.

— Ty tak mówisz, ale Kacchan musi myśleć inaczej.

Midoriya zamknął oczy, wtulając się w swoją przyjaciółkę. Uraraka westchnęła i przyciągnęła go bliżej, odpuszczając sobie dalsze przesłuchanie. Pijany Izuku był skory do mówienia, ale w sposób zrozumiały tylko dla niego samego.

Ochaco nie mogła patrzeć na jego zbolałą minę. Wyglądał, jakby ciężar zerwanej przyjaźni przytłoczył go właśnie w tym momencie, jakby przypomniał sobie wszystko, co skrzętnie chował za szerokim uśmiechem.

— Izuku... — zaczęła, ale przerwało jej pukanie do drzwi.

Ktoś po drugiej stronie nie zaczekał na odpowiedź. Zamaszyście otworzył drzwi i uwiesił się futryny. Midoriya podniósł głowę, kierując spojrzenie w stronę intruza.

Oszołomiony Shoto Todoroki rozejrzał się po pokoju, wyraźnie czegoś szukając. Pomięta biała koszula w połowie wystawała z niedopiętych spodni, dwukolorowe włosy były w totalnym nieładzie, a rozbiegane oczy zaszły czerwienią.

— Ups... Nie te drzwi. To chyba nie jest kibel — wymamrotał, przyglądając się stopom Izuku. — Ładna skarpetka — dodał, po czym odwrócił się i wyszedł.

Uraraka ze zdumieniem zauważyła, że jej przyjaciel w całym tych chaosie zgubił jedną ze skarpetek. Ta, która się ostała, świeciła dumnie wzorkiem w uśmiechnięte oposy. Chciała już zapytać o nieznany los jej bliźniaczki, ale Midoriya zaczął chichotać jak czternastolatka i uśmiechnął się do niej.

— Ale on jest uroczy — powiedział rozmarzonym głosem i znów opadł na kolana Ochaco.

Uraraka westchnęła równocześnie z Tenyą. Nie musieli mówić tego na głos, żeby wiedzieć, że już nigdy nie zostawią Izuku samego z alkoholem. Albo Denkim Kaminarim.

Zajebani w akcji || BNHA highschool AU! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz