Florence z dnia na dzień coraz bardziej się przystosowywała i przyzwyczajała. Tak samo z resztą uczniów, którzy wraz z końcem Września zupełnie przywykli już do cichej obecności panny Potter. Nie pokazywali sobie wciąż palcami jej blizny, ani nie szeptali z każdym jej ruchem. Ślizgoni w większości stali się raczej wrogo nastawieni (szczególnie dzieci Śmierciożerców, lub z nimi powiązanymi). Najbardziej dawała jej się we znaki Pansy Parkinson z jej koleżankami. Mimo ich ciągłych docinek, Florence wciąż chodziła z wysoko uniesioną głową i była sobą. Nie zamierzała się dla kogoś zmieniać. Nigdy.
Z Harrym praktycznie nie rozmawiała. Może czasem wymienili nieśmiałe i niezręczne hej. Również trzymała się zdała od Gryffonów, którzy jednak traktowali ją lepiej niż Ślizgoni. Tak naprawdę nie trzymała się nikogo. Wyjątkiem była Katie.
Florence cieszyła się z powodu braku wrednej Amelie i jej koleżanek. Z Katie dogadywała się świetne i szczęśliwa była, iż to właśnie z nią ma wspólne dormitorium. W przeciwieństwie do reszty dziewczyn, one miały je jedynie w dwójkę, co było im zdecydowanie na rękę. Dziewczyny chodziły razem po szkole: do biblioteki, na błonia, na lekcje, do dormitorium i praktycznie wszędzie. Katie mogła się poszczycić mianem jedynej koleżanki panny Potter.
Florence była również bardzo częstym gościem biblioteki. Pani Pince przywykła do jej obecności i zastanawiała się dlaczego ta dziewczyna nie trafiła do Ravenlaw. Zaszywała się w kacie z masą książek, by następnie kilka ciekawszych lub nie przeczytanych zabrać ze sobą. Bibliotekarkę ciekawiło również kiedy uda się jej przeczytać całą bibliotekę...
Jednakże dziewczyna najbardziej nie lubiła profesora Snapea; zresztą z wzajemnością. Nauczyciel uwziął się na niej jeszcze bardziej niż na Harrym. Florence była najgorzej traktowaną przez niego Ślizgonką.
Florence szła na poranną lekcję (ironio!) Obrony przed Czarną Magią. Nie była z tego faktu zadowolona. Obok niej wiernie dreptała Katie. Pod klasą owego przedmiotu tłoczyli się w zbitych grupkach Ślizgoni i Gryffoni. Mierzyli się nienawistnym spojrzeniami i docinkami. Owe zamieszki przerwał gwałtowny huk otwierania drzwi do sali. Stał w nich porfesor Snape i wpsatrywla się w uczniów z pogardą i z obrzydzeniem. Szczególnie nienawistnym spojrzeniem zmierzył Florence.
Uczniowe weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Nie musieli długo czekać, aż usłyszeli drwiący głos Snapa przecinającego ciszę panującą w klasie niczym sztylety:
- W trzeciej klasie powinniście przerabiać boginy- doskonale wiedział, iż znienawidzony przez niego profesor Lupin swego czasu omawiał z nimi ów temat- i stwierdziłem, że dziś warto by było sobie przypomnieć co nieco. Akurat tak się złożyło, iż pewien bogin zamieszkał w biurku w jednej z pustych klas. A więc do dzieła!
Jego podopieczni pośpiesznie wstali i stanęli przy ścianie. Profesor odsunął różdżką ławki w kąt i wywołał na środek klasy mosiężną szafę. Tak jak kilka lat wcześniej uczniowie ustawili się do niej w kolejce. Florence była jedną z ostatnich, a Harry stał niemalże na samym końcu.
Gdy Katie rozprawiła się ze swoją mumią, Florence podeszła do szafy. Była teraz jej kolej i była przygotowana. Ścisnęła mocniej jej różdżkę z winorośli i odetchnęła głęboko, gdy Snape otworzył gestem drzwi szafy.
Wszyscy łącznie z Florence spodziewali się najgorszych okropności, ewentualnie rzeczy przezabawnych i absurdalnych, lecz na pewno nie tego: lustra. Florence stała jak skamieniała w ziemię. Reszta klasy również była oszołomiona. Nawet Snape wydawał się zdziwiony i zaciekawiony.
Florence podeszła do przedmiotu w srebrnej ramie. Ujrzała swoje odbicie, które zaczęło się nagle uśmiechać z wyższością. Miało na sobie ciemnozieloną suknię i dosyć mocny makijaż. Była zadzwoniona również widokiem szpilek na jej bosych stopach. Jej lustrzane odbicie miało również na lewym ramieniu opaskę w kolorze sukni. Powoli zaczęła ją ściągać ukazując coraz bardziej jakiś atramentowo czarny tatuaż. Wraz z tym za w lustrze poczęła odbijać się jeszcze inna postać spowita w czarne i długie szaty, która poczęła się zbliżać.. Nie widziała jej twarzy, lecz zorientowała się iż była to męska sylwetka. Obróciła się lecz nikogo nie dostrzegła, po za skołowanymi uczniami. W pewnym momencie odczytała w roku lustra napis: propheatiae.
Profesor Snape już zrozumiał o co w tym chodzi. Wykonał szybki i gwałtownym ruch różdżką nim tatuaż w całości wychynął za opaski, a zakapturzona postać ukazała swe oblicze. Florence zdążyła jeszcze dojrzeć praktycznie cały tatuaż i błysk czerwonych, demonicznych ślepi.
Zaskoczona upadła na podłogę. Miała wrażenie, iż wybudziła się z transu. Spojrzała pytającym spojrzeniem na Snapa. Jego czarne ślepia wyrażały niezrozumiałą wściekłość.
- Wyjść- wycedził. Uczniowe rozpiechrzli się jak najszybciej się dało. Snape wciąż nie spuszczał nienawistnego spojrzenia z Florence, która w szoku wstała i otrzepała szatę. Wyszła z klasy otoczona zdziwionym wzrokiem uczniów i ich szeptami. Po owym incydencie powstało wiele teorii na ów temat, lecz tylko nieliczni znali prawdę i wiedzieli czego ona może dotyczyć.
***
Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się z hukiem. Stanął w nich Severus Snape; trzeba przyznać, iż ten mężczyzna robi efektowne wejścia.
- Severusie?- zapytał uprzejmie Albus Dumbledore siedzący za biurkiem.
Snape nie odpowiedział, jedynie oparł się o jedne z perkalowych foteli.
- Usiądziesz?- spytał się Dumbledore.
Znów zero reakcji. W końcu Snape odetchnął i wydusił:
- Chodzi o Florence.
Dyrektor zbladł. Wesołe ogniki opuściły jego oczy. Już drugi raz w tym miesiącu Severus orzyszedl do niego w jej sprawie. Miał nadzieje, że dziewczyna nie zrobiła nic głupiego, lecz sądząc po tonie głosu czarnowłosego wskazywało to na coś o wiele poważniejszego.
- Co się stało?- zapytał zmartwiony.
- Przepowiednia- mruknął opadając w końcu na fotel. Zdał mu relacje z jego ostatniej lekcji z Florence.
Dumbledore wyraźnie spoważniał. Jego błękitne oczy zostały pozbawione wszelkich emocji, a dobrotliwy uśmiech już całkowicie zniknął z wąskich ust.
- Co teraz?- zapytał bezradnie po chwili ciszy, Severus.
- Rozmawialiśmy już o tym.
- Ale nie wydaje Ci się to nieco dziwne i podejrzane?
- A i owszem. Mam wrażenie, iż Tom chciał nam w ten sposób pokazać swoją siłę, obecność i kontrole nad sytuacją. Chciał napraowadzic Florence na trop jej przyszłości.
CZYTASZ
F. L. Potter ~ T.M. Riddle
FanfictionDotykając swej blizny czuła więź z potworem | Przepiękną okładkę wykonała: @Alissendere