Florence zacisnęła ze stresu powieki, gdy usłyszała cichutki głosik tiary w swojej głowie:
- Potter... kolejna Potter... słynna bliźniaczka Harrego Pottera... Cała twoja rodzina była w Gryffindorze i być może masz odpowiednie do tego cechy, to jednak przez przepowiednię jestem zmuszony przydzielić Cię gdzieś indziej... tak, zdecydowanie przebiegła i ambitna, cicha i skryta ale piekielnie zdolna... zdecydowanie... SLYTHERIN!- ostatnie słowo magiczna czapka wrzasnęła na całą salę. Ogłuszający ryk i aplauz Ślizgonów był wszystkim, co Florence wówczas usłyszała. Na drżących nogach podeszła do stołu Slytherinu, gdzie usiadła na wolne miejsce. Kątem oka zobaczyła zawiedzione miny McGonagall i Dumbledora oraz posępne spojrzenia reszty uczniów. Ślizgoni przepychali się by uścisnąć jej ręce i się przedstawić. Mieli nadzieję, że blizniaczka wybrańca nie będzie tak samo Gryffońska jak on. Na dodatek wielu z nich wiedziało o pewnej przepowiedni...
Jedynymi Ślizgonami, którzy nie cieszyli się z owego przydziału, byli Draco Malfoy i jego przyjaciele. Chłopak siedział i patrzył drwiąco na kolejną sławę w tej szkole. Crabbe i Goyle mierzyli ją posępnymi spojrzeniami, a Blaise Zabini i Theodor Nott mieli skwaszone miny. Pansy Parkinson wraz z Dafne Grengerass i kilkoma ich przyjaciółkami, patrzyły na Florence z zawiścią i zazdrością.
***
Po bardzo obfitej kolacji i niepokojącej przemowie dyrektora, uczniowie mogli w końcu udać się do swoich dormitoriów. Florence szła za tłumem Ślizgonów, którzy tłumaczyli jej kilka spraw. Dziewczyna mogła iść z pierwszoroczniakami na obchód zamku, lecz tak jak reszta uczniów, była zbyt senna i zdecydowała się od razu przejść do dormitorium.
W pewnym momencie, w tłumie uczniów wylewających się z Wielkiej Sali, Florence napotkała spojrzenie szmaragdowozielonych tęczówek- takich samych jak jej. Spojrzała na ich właściciela, którym był Harry Potter. Odruchowo złapała się za swoją bliznę, a chłopak wykonał dokładnie taki sam ruch. Dziewczyna zwróciła uwagę na jego szaty w kolorze Gryffindoru, po czym została popchnięta przez innych w stronę lochów.
Florence przez całą wędrówkę do pokoju Wspólnego Ślizgonów, starała się zapamiętać drogę; jednak ze względu na liczne Hogwarckie korytarze było to trudne. Już po kilku minutach się pogubiła i zmuszona była słuchać przysłuchiwać się rozmowom innych Ślizgonów.
Lochy były prawdopodobnie najniżej położonym miejscem w całym zamku, oraz z pewnością najzimniejszym. Mrok rozświetlały nieliczne pochodnie. Słychać było czasem kapanie wody lub głos ducha Slytherinu- Krwawego Barona.
Na czele Ślizgonów szli prefekci. W pewnym momencie wszyscy zatrzymali się przed jedną z kamiennych ścian. Jeden z Prefectów mruknął hasło, po czym wszyscy przeszli przez ową ścianę. Florence zbytnio to nie zdziwiło, bo chociaż w księdze pt.Krótka Historia Hogwartu nie została ujawniona dokładna lokalizacja do salonu domu węża, to było napisane iż można się tam dostać przez jedną ze ścian poprzez podanie obecnego hasła.
Pokój wspólny był naprawdę sporych rozmiarów. Znajdowały się tutaj skórzane kanapy, rzezbione stoliczki kawowe, ciemne biurka oraz kominek z płomieniami koloru oczu Florence. Podłoga kamienna, a za oświetlenie służyły porozwieszane pochodnie z ogniem jak w kominku. Mroku i tajemniczości dodawały łańcuchy zwieszające się z kamiennego sufitu oraz liczne bibeloty znajdujące się na regałach zawalonych księgami. Ponieważ pomieszczenie znajdowało się pod Hogwarckim jeziorem, to okna wychodziły na jego dno i rzucały przyjemną, zielonkawą poświatę. W niektórych miejscach leżały również ciemne dywany. Na końcu znajdowały się mosiężne schody, prowadzące do dormitorium dziewcząt i chłopców.
- Pamiętajcie, że jutro Snape rozda wam plany lekcji i jutro rano na tablicy ogłoszeń znajdzie się informacja o hasłach oraz naborze do drużyny Quiditcha- mruknął sennie prefect naczelny, zanim wyczłapał z pokoju wspólnego.
Florence chcąc zniknąć z tłoku i przestać być obiektem zainteresowań innych, wymknęła się szybko na klatkę schodową prowadzącą do pokoi dziewczyn. Weszła na piętro szóstoklasistek i na jednych drzwiach z czarnego drewna dostrzegła srebną plakietkę ze swoim imieniem i nazwiskiem.
Weszła do pokoju, który został zachowany w barwach takich jak salon Ślizgonów. Ciemna podłoga, czarne dywany, duże okna wychodzące na dno jeziora oraz zielone pochodnie. Jedynie dziewczynę zaskoczył widok dwóch łóżek, zamiast czterech tak jak się spodziewała- czytała, iż każdy pokój zajmują przynajmniej cztery osoby. Łoża były wykonane z równie ciemnego drewna co podłoga i posiadały zielone kotary oraz pościel. Obok nich stały ciemne szafki nocne. Dostrzegła również drewniane drzwi do łazienki oraz dwie mosiężne szafy. Podeszła do łóżka, które stało pod jednym z okien i niepewnie na nim usiadła. Obok niej już leżał jej kufer- tak jak zapowiedział Dumbledore. Dziewczyna również dopiero teraz zwróciła uwagę na swoją szatę- wcześniej była czarna i zwykła, lecz teraz posiadała godło Slytherinu oraz w krawat w jego odcieniach.
Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich prawdopodobnie przyszła współlokatorka, z czarnym kotem na rękach. Była to dziewczyna o krótkich i prostych włosach w kolorze ciemnego blondu z uroczą grzywką, miodowymi oczami oraz pełnymi ustami i rumianymi policzkami. Dziewczyna była mniej więcej tego samego wzrostu co Florence, lecz była nieco bardziej przy kości. Uśmiechnęła się przyjaznie na widok swojej nowej towarzyszki.
- Hej, jestem Katie McLevis a ty?- rzekła podchodząc do Florence i wyciągając w jej stronę dłoń.
- Florence Potter- rzekła tamta siląc się na uśmiech. Panna Potter naprawdę miała nadzieję, że Katie okaże się o wiele lepszą współlokatorką od Amelie.
- Ach to ty jesteś tą słynną Potter? Dumbledore powiedział mi dzisiaj, że będę w końcu dzielic z kimś pokój ale nie sądziłam, że z tobą! Naprawdę fajnie.
- Am... powiesz mi proszę dlaczego mamy pokój dwuosobowy, a nie cztero jak wszyscy?
- Ponieważ przeniosłam się tutaj na drugi semestr piątej klasy z Ilvermorny i nie było żadnych wolnych pokoi. Dlatego dyrektor pozwolił mi mieć na razie samej, póki ewentualnie nie dojdzie kolejna nowa osoba. Muszę przyznać, że strasznie tu nudno tak samemu... Cieszę się, że w końcu będę mogła z kimś pogadać, a nie siedzieć tylko z moim kotem Rufusem- na te słowa czarny kocur prychnął i wyskoczył z jej objęć.
- Mogę iść pierwsza do łazienki?- zagadnęła po jakimś czasie, Florence, rozpakowywując swoje rzeczy.
- Jasne- zgodziła się Katie, kompletnie ignorując resztę świata, w trakcie czytania tygodnika Czarownica.
Florence wślizgnęła się do łazienki, która była całkiem spora. Kamienna posadzka z ciemnymi dywanami, czarny marmur, pochodnie ze szmaragdowozielonym ogniem oraz ciemna wanna, prysznic, toaleta i dwie umywalki idealnie komponowały się z dormitorium.
Wzięła szybki prysznic swoim vaniliowym płynem oraz takim samym szamponem. Wytarła mokre i rozgrzane ciało puchatym oraz chłodnym ręcznikiem, a na nogi wsunęła swoje miękkie kapcie. Zarzuciła na siebie ciemnozielony szlafrok, a swoje niesforne loki wysuszyła różdżką by zapleść je w warkocza.
- Już mogę się umyć?- zapytała się Katie, widząc wolną łazienkę.
- Mhm- mruknęła sennie Florence. Usiadła na swoim łóżku i sięgnęła po Proroka Wieczornego.
Po pewnym czasie z toalety wyszła już gotowa do spania Katie.
- Dobranoc Florence- mruknęła w poduszkę panna McLevis.
- Dobranoc Katie- odpowiedziała jej sennie dziewczyna.
Gdy zasuwała kotary i gasiła świece, jedynymi dzwiękami w dormitorium było pochrapywanie zmęczonej podróżą Katie, oraz mruczenie jej kota.
Florence usnęła myśląc o jej przyszłych przygodach w Hogwarcie...
CZYTASZ
F. L. Potter ~ T.M. Riddle
FanficDotykając swej blizny czuła więź z potworem | Przepiękną okładkę wykonała: @Alissendere