~15~

1.6K 82 18
                                    

- Jest!- krzyknęła uradowana Florence, wyciągając spod zielonego swetra nieduży dzienniczek. Podniosła się z kolan- właśnie skończyła gwałtownie przeszukiwać swój kufer. Usiadła na swoim łóżku i starannie przyjrzała się okładce. Po oględzinach i przekonaniu się, że nic się nie zmieniła od ostatniego razu, ostrożnie otworzyła książeczkę. Pożółkłe strony przyjemnie pachniały starością i kurzem. Florence sięgnęła po szmaragdowe pióro z szafki nocnej i zamoczyła w czarnym kałamarzu. Już po chwili na jednej z kartek widniał napis Florence Potter. Dziewczyna nie musiała długo czekać, gdyż już po chwili jej słowa zniknęły zastąpione przez inne: nazywam się Tom Marvolo Riddle. Ślizgonka dokładnie przyjrzała się eleganckiemu i pochyłemu pismu nieznajomego. W głowie zawitała jej dziwna myśl, że skądś kojarzy owe nazwisko, a dłoń samoistnie powędrowała w kierunku czarnych liter... Florence zaraz jednak się otrząsnęła, gdy Rufus gwałtownie zeskoczył z jej łóżka. Kolejne litery eleganckiego pisma pojawiały: Masz jakieś zainteresowania?  Brwi nastolatki powędrowały w górę w niedowierzaniu- pytać o coś takiego teraz? Pisała z zupełnie obcą osobą, prawdopodobnie mężczyzną, nie wiadomo kim i w jakim wieku...

Dlaczego pytasz? -Napisała po chwili rozmyślań.

Chcę Cię poznać.

Odpowiedź nieznajomego jeszcze bardziej ja zdziwiła i jej brwi znów się uniosły. Po chwili jednak zaczęła sama wypytywać Toma o różne rzeczy i był on tak samo uparty w tym, jak ona. Nie zraziło jej to jednak i rozmowa toczyła się jeszcze przez długi czas. 

***

Kolejne świąteczne dni mijały wszystkim uczniom, którzy zostali w zamku, w sielankowym nastroju. Śnieg gęsto padał tworząc dodatkowe warstwy białego puchu. Dwudziesty czwarty i trzydziesty pierwszy grudnia nie różnił się dla Florence wcale, gdyż święta spędziła na czytaniu książek, nadrabianiu zaległości, nauki dodatkowych zaklęć, samotnych spacerach, opiece nad Rufusem, a przede wszystkim na pisaniu z Tomem. W końcu pierwszego stycznia mieli do szkoły wrócić uczniowie, a co za tym idzie- Katie. 

Florence stała na stacji Hogsmeade i cała się trzęsła z zimna. W duchu przeklinała się teraz za ubranie jedynie kurteczki i trampek, zamiast odpowiedniego stroju na taki mróz. Czekała właśnie na Hogwart Express, który powinien zaraz przyjechać. I rzeczywiście- już po chwili dało się słyszeć odległy stukot lokomotywy, który stale się przybliżał. 

*

-... a ciocia zrobiła pyszne lukrowane pierniczki z...- Florence szła obok rozszczebiotanej Katie, która z radością relacjonowała przyjaciółce swoje święta w Walii. Zdawała się nie zauważać ponurego humoru panny Potter. W rzeczywistości brunetka próbowała ukryć zazdrość i żal z powodu tak wspaniałej i licznej rodziny Katie, dlatego z ulgą przekroczyła próg Wielkiej Sali. Usiadły na swoich stałych miejscach nie zważając na resztę uczniów, którzy też dopiero co przyjechali do zamku.

W trakcie uczty Florence zrelacjonowała blondynce swoje święta, jednak pominęła sprawę dziennika, nawet nie wiedząc dlaczego, kierowana intuicją. 

Potem jej powiem. Potem.

***

Florence od zawsze uwielbiała zaklęcia- w przeciwieństwie do Katie, która miłowała Starożytne Runy. Dlatego siedziała teraz na zajęciach profesora Flitwicka i z uwagą przysłuchiwała się słowom nauczyciela i pisała notatki. Był to już kolejny biały dzień Stycznia i uczniowie na nowo wyrobili sobie szkolną rutynę. 

Wydawałoby się, że nic nie zmąci spokoju panującego w klasie, gdy nagle drzwi klasy otworzyły się z hukiem. Wszyscy zerwali się z miejsc i odwrócili. Okazało się, iż była to Pansy Parkinson. Ślizgonka zamknęła delikatnie drzwi, zupełnie ignorując resztę uczniów. W końcu odwróciła się i zamrugała uroczo oczami. 

- Dzień dobry- powiedziała z uśmiechem do profesora, po czym ruszyła na swoje stałe miejsce. Jej śpiewny ton i zachowanie zaskoczyło wszystkich, nie wyłączając Florence, która siedziała z rozdziawioną buzią. 

*

Florence spakowała swoje rzeczy i jako pierwsza wyszła z klasy. Stanęła przed nią i zaczęła czekać. W końcu wszyscy uczniowie wyszli, a wraz z nimi Pansy. Dziewczyna odczekała chwilę, aż w końcu podeszła do Ślizgonki. 

-----

Witam, wiem długo dosyć nie było rozdziału. Jednak nie miałam czasu i postaram się wyrobić sobie taką rutynę i nie przekładać pisania (np. żeby był jeden rozdział w tygodniu). 

Wiem, że nie jest to jakiś specjalny, ani ciekawy rozdział, ale nie mam pomysłu i tak miała się akcja potoczyć ( co nie znaczy, że jestem jako tako z tego zadowolona, ale trudno). Znowu polsatuję, ale aktualnie jestem chora i nie mam weny by pisać, dlatego takie coś macie.

Miałam wstawić 01.09 nową opowieść, ale nie miałam czasu na pisanie :// Postaram się wstawić ją jeszcze w tym roku, ale mam szkołę, a na dodatek to jest 2020, gdzie wszystko jest możliwe... O wszystkim was poinformuję i trzymajcie kciuki.

Okej, również jest "wielki" powrót Pansy i widać pewne zmiany... dlatego zastanawiam się czy nie napisać nie za długiego (max 20 rozdziałów) ff o Pansy, który łączyłby się z tym. Co myślicie?

fun fact: tak źle i dziwnie mi się ten rozdział pisało, że zastanawiałam się czasem czy nie skończyć z tym XDDD.

F. L. Potter ~ T.M. RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz