~10~

1.9K 96 55
                                    

- Florence?- Ślizgonka usłyszała za sobą czyiś głos, jednak postanowiła go zignorować i już po chwili jego właścicielka usiadła obok niej.

- Wszystko dobrze?- zapytała ściągając swoje baleriny i również brodząc stopami w wodzie.

- Mhm- mruknęła tamta. Nie chciała nawet patrzeć kto jest świadkiem jej upokorzenia.

- Nie jest Ci zimno?

- Nie.

- Chyba wcześniej się nie przedstawiłam. Jestem Ginny Weasley- mówiąc to podała jej lewą dłoń, która Florence niepewnie uścisnęła i wreszcie na nią spojrzała.

Jej ognistorude włosy związane w koka lepiły się jej do twarzy, a sama fryzura oklapła. Delikatny makijaż również się rozmazał, natomiast bladoróżowa sukienka całkowicie przemokła. Dopiero teraz zwróciła uwagę na panującą ulewę.

- Florence Potter- odparła ocierając pojedyńczą łzę; a może kroplę deszczu.

- Wiem. Zawsze chciałam Cię poznać. No ale ja nie o tym. Na pewno nie chcesz już wracać? Jest już późno i naprawdę zimno. I pewnie się przeziębisz.

- Naprawdę nie mam ochoty tam wracać w takim stanie. Wszyscy mnie zobaczą.

- Ale zostać też nie możesz- zamyśliła się.- Mam pomysł! Poczekaj!

Ginny chwyciła swoje obuwie i pobiegła w stronę zamku powiewając charakterystycznymi włosami i połami różowej sukienki. Florence miała wrażenie jakby przed chwilą weszła w ubraniu pod prysznic; wszystkie jej rzeczy przemokły i pewnie będą do wyrzucenia. 

Po chwili znów ujrzała Ginny, która szła w jej stronę z parasolem i jakimś materiałem w dłoniach. Z bliska dostrzegła, iż była to jakaś srebrzystoszara peleryna, która pięknie mieniła się w blasku gwiazd i księżyca.

- Jest już po ciszy nocnej, dlatego mam to- wysapała wciąż czerwona od biegu i wskazała na pelerynę.- Mam świetny pomysł dlatego chodź pod parasol.

Florence bez słowa zrobiła to co jej kazano i już po chwili stanęły przed wejściem do zamku.

- Wiesz co to jest?- zapytała Ginny.

- Nie.

- Peleryna Niewidka- szepnęła.

Po tych słowach szybko złożyła mokry parasol i okryła je materiałem.

- Niby jak?- zapytała w końcu zdziwiona Florence, gdy dostrzegła, iż patrolujący korytarze prefekt Puchonów nie zwraca na nie uwagi.

- Normalnie.

- Skąd ją masz?

- Od twojego brata.

- Co?!- wydusiła.

- No co? Poprosiłam go o pomoc.

- I on mi niby pomógł? Przecież my nie rozmawiamy! Można powiedzieć, że go zraniłam.

- Czuję, że to będzie ciekawa historia...

- Na inny dzień- przerwała.- Nie zmieniaj tematu.

- Racja, przepraszam. Nie powiedziałam mu, że chodzi o Ciebie, ponieważ słyszałam o waszych napiętych stosunkach. I jeszcze to co chrzanił Blaise... No tak czy siak mi pomógł.

- No dobrze. Zastanawia mnie tylko skąd on ma pelerynę.

- Mnie też. Ja do dzisiaj nie wiedziałam- i widząc pytający wzrok towarzyszki szybko dodała- ponieważ nigdy o tym nie wspominał. Wiedział tylko on i jego dwójka najbliższych przyjaciół. A gdy teraz poprosiłam go o pomoc w znalezieniu czegoś na dworze i wróceniu niezauważalnie do dormitorium, to pożyczył mi pelerynę. Właściwie to chciał iść ze mną, ale mój zaborczy brat go powstrzymał. I wyszło na dobre- wyszczerzyła się.

F. L. Potter ~ T.M. RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz