~18~

1.5K 90 36
                                    

Czarna magia okazała się bardzo interesującą dziedziną dla Florence. Katie zauważyła jej fascynację i ostrzegła, iż można szybko zatracić się w niej. Flor jednak zawsze uśmiechała się z politowaniem i mówiła, że tylko czyta, na dodatek to tylko wstęp do owego przedmiotu. Kontynuowała rozmowę z Tomem, który okazał zainteresowanie czarną magią. Namówił Florence, by zaczęła używać jakieś łatwe i niegroźne zaklęcia w praktyce. Ślizgonka wahała się, jednakże jej ciekawość i żądza wiedzy zwyciężyły, dlatego już w marcu zaczęła potajemne praktyki na własną rękę. 

Florence wracała właśnie z zajęć eliksirów. Szła razem z Ginny, z którą ostatnio znów złapała kontakt. Rozmowę na temat Quidditcha przerwała czarna sowa Ślizgonki- Hermes. Przysiadł na ramieniu Florence i upuścił na jej otwartą dłoń kopertę w kolorze lawendy. Brunetka przystanęła i zmarszczyła brwi. 

- Co to?- zainteresowała się Ginny.

Florence jedynie wzruszyła smukłymi ramionami i wyciągnęła mały liścik z pochyłym i ładnym pismem. Śledziła wzrokiem tekst i z każdym kolejnym zdaniem jej oczy rozszerzały się. Ginny spojrzała jej przez ramię i również wydała się zaskoczona.

- Od kogo to?- zapytała rudowłosa.

- Nie mam bladego pojęcia, jednak mam stawić się dziś po kolacji pod gabinetem dyrektora.

*

Florence stanęła przed dużym posągiem pilnującym wejścia do gabinetu dyrektora. Wypowiedziała hasło znajdujące się w liście i weszła po kamiennych, krętych schodach, aż do dużych drzwi. Niepewnie zapukała i po usłyszeniu proszę weszła do środka. 

Gabinet okazał się dużym pomieszczeniem z mnóstwem regałów z książkami i różnymi dziwnymi urządzankami. Ściany zdobiły również liczne portrety byłych dyrektorów Hogwartu, którzy teraz skierowali swój wzrok na Ślizgonkę. Na widok Dumbledora siedzącego przy obszernym biurku, wyraz jej twarzy znów stał się chłodny. 

- Dzień dobry- przywitała się grzecznie.- Chciał mnie pan widzieć.

- Usiądź- wskazał ręką na jeden z foteli stojących przed ciężkim biurkiem.- Jak Ci się podoba w Hogwarcie?

To pytanie zupełnie zbiło jej z tropu. Popatrzyła na dyrektora pytającym wzrokiem i poprawiła się w fotelu.

- Jest... eee... w porządku- odpowiedziała w końcu niepewna na co może sobie pozwolić.- Chyba nawet lepiej niż w Beuxbatons.

Dyrektor uśmiechnął się dobrotliwie i pokiwał ze zrozumieniem głową. Wyciągnął w jej stronę dłoń z pudełkiem dropsów cytrynowych, lecz ta grzecznie odmówiła.

- To wszystko?- zapytała po chwili ciszy wyrywając tym dyrektora z własnych myśli. 

- Och, nie...- odpowiedział w końcu natychmiast poważniejąc.- Jest szczególny powód tej wizyty.

- Jaki?- zapytała starając się nie pokazać, że nagła zmiana zachowania i postawa dyrektora ją w jakikolwiek sposób ruszyła.

- Czy jest coś o czym chciałabyś mi powiedzieć?- świdrujący wzrok dyrektora skanował jej twarz wzrokiem. Florence przełknęła nerwowo ślinę przypominając sobie wszystkie rzeczy ciążące jej na sumieniu.

- Nie- odpowiedziała w końcu. Starała się nie by jej głos był pewny siebie i bez nutki wachania. Wyprostowała się natychmiast. Zrozumiała, że takim zachowaniem dyrektor próbuje zmusić ją do wyjawienia skrywanych tajemnic.

- Na pewno nic Cię nie trapi?- Dumbledore nie odpuszczał.

Już otwierała usta, by zaprzeczyć, jednakże poczuła znajome mrowienie w głowie. W końcu ustało, a ta wstała gwałtownie. 

- Jak pan śmie- wycedziła patrząc na mężczyznę z góry.

Dyrektor również się podniósł. Ślizgonka odwróciła się na pięcie i ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi.

- Florence!- zawołał za odbiegającą dziewczyną, jednak ta była głucha na wszelkie nawoływania i zniknęła za drzwiami.

- Cholera, tego się nie spodziewałem- mruknął opadając ciężko na swoje siedzenie. Czuł, że czeka go kolejna ciężka rozmowa z Severusem.

***

Od incydentu w gabinecie dyrektora minęło kilka dni. Florence unikała od tego czasu nauczycieli jak ognia, a po skończonych zajęciach opuszczała klasę szybciej niż Crabb i Goyle biegnący do kuchni. Bała się jakie konsekwencje spotkają ją przez to, że Dumbledore dowiedział się o jej zdolności legilimencji i oklumencji. Nauczyła się owych sztuk jeszcze w Beuxbatons. Jej współlokatorka z tamtej szkoły miała owe zdolności i nie raz się zdarzało, że bezkarnie przemierzała odmęty umysłu panny Potter, by naśmiewać się z niej razem ze swoimi koleżankami. W pewnym momencie Florence postanowiła się jej postawić, nauczyła się owych sztuk i od tamtego czasu miała pod tym względem spokój. Nie zamierzała zniżać się do jej poziomu , jednakże czasem zdarzało jej się wejść do umysłu jakiegoś ucznia... Tak czy siak, od momentu zakończenia swojej nauki w Beuxbatons ani razu nie użyła legilimencji ani oklumencji, aż do teraz. 

Po skończonej transmutacji wyszła szybko z klasy nie zwracając uwagi na próbującą za nią nadążyć Katie. Chciała czym prędzej zjeść obiad, a następnie zaszyć się w bibliotece lub dormitorium. Jej plany pokrzyżowała jednak grupka Ślizgonów z jej roku. Odwróciła się w stronę Blaisa, Notta i Pansy, którzy opierając się o ścianę szydzili z Katie. Spojrzała na nich gniewnie.

- Co tym razem?- warknęła w stronę Blaisa. Naprawdę była w fatalnym humorze i nie miała ochoty na potyczki z innymi.

- Ależ nic- ubiegła go Pansy ze słodziutkim uśmiechem na ustach z różowym błyszczykiem.- Tylko wiesz, tak się zastanawiamy jak McLevis nadąża za tobą mając tak krótkie i tłuściutkie nóżki.

Po tych słowach znów wybuchneli głośnym śmiechem, a w oczach Katie pojawiły się łzy. We Florence się zagotowało, jednakże starała się uspokoić.

- A ja się zastanawiam, jak ty oddychasz mając twarz jak mops- rzuciła w lekkim tonem. Pansy zamurowało i teraz to Blaise i Theodor się z niej śmiali rzucając w stronę panny Potter pełne aprobaty spojrzenia. Ta jedynie odwróciła się i pociągnęła za sobą Katie. Mimo tego chciała dać Parkinson porządną nauczkę, gdyż ta niezmiernie irytowała ją już od jakiegoś czasu i Florence miała dość odgryzania się jej. W jej głowie zrodził się iście Ślizgonski plan.

-----

Witam po małej przerwie!

Wracam z kolejnymi rozdziałami więc spodziewajcie się kolejnego na dniach, a być może wstawię jeszcze jedną opowieść, zobaczymy...

Dziękuję również za aż tyle wyświetleń! To dzięki wam jestem tu i tworzę, chodź nie ze względu na statystyki, jednakże świadomość, że ktoś czyta moją historię i jest nią zainteresowany daje mi mega dużo motywacji i radości <3

Jak tam zdalne? Mi się naprawdę podobają, myślałam, że będzie gorzej, a jest tylko lepiej!

Miłego dnia (;






F. L. Potter ~ T.M. RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz