Rozdział 13 - "Nie musisz nas pilnować"

768 50 9
                                    

Kenan:

Blisko muru, za zielonym bluszczem jest ukryty samochód. Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że jest to Jeep 4x4. W sam raz na podróż. Chwile stałem i patrzyłem na auto jakbym nie do końca wierzył, że ono tam się znajduje. Może już moja wyobraźnia płata mi figle? Widząc minę Marcus zrozumiałem, że to nie sen. Uśmiechnąłem się pod nosem. Szybko jednak spoważniałem. To, że znaleźliśmy samochód nie oznacza, że on działa i ma jakiekolwiek paliwo. Za szybko by się cieszy, ale widzę, że mój kumpel niezbyt się tym przejmuje.

- Leah! Jesteś wspaniała! - wykrzyczał uradowany.

Mocno zamknął ją w ramionach. Szeroko otworzyłem oczy, kiedy naparł swoimi ustami na odpowiedniczki dziewczyny. Widzę, że chcę się wyrwać z uścisku, ale brunet jej na to nie pozwala. Dopiero po chwili ją puścił wycierając usta dłonią. Leah jest cała czerwona i ciężko dyszy.

- Nie cieszymy się zbytnio. Nie wiemy, czy on działa. - mówię, czując się lekko skrępowany.

- Wiesz jak zepsuć chwile. - burczy Marcus podchodząc do samochodu.

- To ty ją pocałowałeś. - szepcze do siebie.

Dołączyłem do niego zostawiając Leah z wielkim zaskoczeniem. Niech chwilke pobędzie sama. To mogło być dla niej za dużo. Będąc już obok samochodu złapałem za bluszcz, który go ukrył. Marcus zrobił to samo. Musieliśmy powyrywać roślinność. Już po chwili auto zostało całkowicie widoczne. Jest ono w barwach brudnej zieleni i nie ma dachu. Na moje oko to typowy samochód terenowy. Marcus wskoczył do środka, a ja zrobiłem kilka kółek wokół pojazdu.

- Nie wygląda na zniszczony. - oznajmiam widząc tylko kilka zadrapań.

- Znalazłem kluczyki. - informuje wesoło.

Otworzyłem drzwi, po czym usiadłem na miejscu pasażera. W środku jest lekki bałagan, ale da się przeżyć. Kurz, pozostałości po zieleni i kilka cegieł z muru. Złapałem za owe przedmioty i wyrzuciłem je. W momencie, kiedy ostatnia cegła znalazła się poza samochodem usłyszałem warkot silnika. Spojrzałem na Marcusa, a potem na kluczyk umieszczony w stacyjce.

- Odpalił. - wzdycha z ulgą.

- I mamy trochę paliwa. Nie jest tego zbyt dużo, ale na jakiś kawał drogi nam wystarczy. - stwierdzam patrząc na wskaźnik.

- Już do was jedziemy. - mówi do siebie.

Jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Nie ma co się dziwić. Właśnie los się do nas uśmiechnął. Wątpie byśmy dojechali do imperium, ale na pewno dużo przejedziemy. Jest też możliwość, że znajdziemy jakieś paliwo. Widząc jego uśmiech na twarzy sam podniosłem kącik ust. W tym momencie Leah do nas dołączyła. Usiadła na tylnim siedzeniu wpatrując się w kierownice.

- Macie prawko? - pyta podnosząc brew.

- Jakie prawko? Kto nas sprawdzi, bestia przebrana za policjanta? - prycha brunet. - Wystarczy, że umiesz kierować tą maszyną. - dodaje.

- Wolałabym by ktoś doświadczony kierował. - wtrąca.

- Ja mam prawko, więc się nie martw. - uspokajam ją.

- A ja umiem tym prowadzić. - zaznacza z lekko oburzonym tonem.

- To jedź. - rozkazuje.

Wrzucił jedynke patrząc na mnie, po czym poczułem, że ruszamy. Na początku powoli by nie uszkodzić samochodu. W ciszy wyjechaliśmy z ulicy. Dopiero na otwartej przestrzenu Marcus rozpędził pojazd i zmienił bieg. Wiatr we słowach kontrasujący z warkotem silnika to coś wspaniałego. Odwróciłem się by móc spojrzeć na Leah. Opiera się o siedzenie i ma skrzyżowane ramiona. Patrzy w bok. Przesiadłem się do tyłu i tak oto znajduje się obok niej. Nie spojrzała na mnie. Chyba jest obrażona.

Dzierżycielka Diablo Wojna WładcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz