Rozdział 25 - "To za mało powiedziane"

792 56 0
                                    

Kenan:

Szybkim krokiem doszliśmy do drzwi wejściowych tego czarnego pałacu. Tuż nad nimi pną się czerwone kwiaty.

- Możemy tak tam wejść? - pytam i tym samym przerywam ciszę między nami.

- Teoretycznie nie. - odpowiada. - Ale słyszałeś Leona! Muszę Larisse poinformować, że jesteś. - dodaje pewniej.

- Pomińmy fakt, że już na pewno wie, że jestem w Imperium. Zostaniemy jakoś ukarani za wtargnięcie? - skrzyżowałem ramiona.

- Dlatego mamy wymówke, ciebie. Musimy udawać głupich. - zaznacza.

- No dobra. Jestem za. - przytakuje. - Jeśli dzięki temu zobaczę Larisse to niech będzie. - dodaje jakby do siebie.

- Trzymaj się mnie. Pałac jest duży. Łatwo można się tam zgubić. - prycha otwierając drzwi.

Weszliśmy do środka. Od razu zawitała nas cisza. Liczne okna po naszej lewej pokazując widok na całe Imperium. Natomiast po prawej w dość dużych odstępach znajdują sie drewniane drzwi. Od czasu do czasu na ścianie wiszą świece i obrazy.

- Byłaś tutaj kiedyś? - pytam rozglądając się po korytarzu.

- Ze dwa razy. - odpowiada.

Najwidoczniej nie każdy może wchodzić do pałacu. Powoli i ostrożnie zaczeliśmy iść przed siebie. Jakbyśmy bali się, że zaraz coś nas zaatakuje.

- Co jest za tymi drzwiami? - odzywam się, kiedy przeszliśmy obok drewna.

- Pokoje. - mówi.

Chciałem zapytać kogo, ale kolejne drzwi przed nami otworzyły się. Mnie i Nadie sparaliżowało. Poczułem się jakbym robił coś złego. Już po chwili przed nami pojawił się Rocko. Blondyn spojrzał na nas, po czym na spokojnie zamknął drzwi na klucz.

- Rocko. - wstrzymuje oddech Nadia.

Maska nie wróciła na jego głowe. Chłopak już bez przeszkody pokazuje swoją twarz. Natomiast dalej nosi czarny garnitur z krawatem w tej samej barwie. Wygląda jakby szedł na pogrzeb, ale jakoś mnie to nie dziwi. Taki ma on już styl.

- Jest w swojej komnacie. - informuje bez uczucia.

- Nie wydasz nas? - pyta rosjanka.

Blondyn zanim nam odpowiedział nałożył czarne, skórzane rękawiczki na ręcę.

- Przecież masz powód by tu być. - mówi z małym uśmiechem.

- Ty naprawdę wszystko słyszysz. - zaśmiałem się.

Rocko uśmiechnął się w naszą strone, po czym odszedł bez słowa. Odprowadziłem go wzrokiem, a dopiero jak przestałem go widzieć wróciłem do Nadii.

- On, tutaj? - pytam pokazując palcem na miejsce gdzie przed chwilą był blondyn.

- Rocko jest u boku Larissy od samego początku Imperium. Jest wspaniałą pomocą. - oznajmia.

Jakoś mnie to nie dziwi. W pierwszej sekundzie jak go zobaczyłem bez maski zrozumiałem, że porzucił życie prześladowcy. Może to dobrze? Nie wygląda na niezadowolonego z tej decyzji. Chciałem pójść za Nadią, kiedy usłyszałem jej kroki, ale pewna rzecz przykuła moją uwagę. Mianowicie, obok drzwi do pokoju Rocko na ścianie wisi jego maska. Jest oprawiona w gablocie. Wszystko jest bardzo czyste.

- Chodź, Kenan. - pośpiesza mnie.

Oderwałem wzrok od przedmiotu i podbiegłem do rudowłosej. Zaczeliśmy ostrożny marsz przed siebie. Mijamy kolejne drewniane drzwi. W pewnym momencie dostrzegłem odnogę w prawą strone. Zanim jednak skręca się w owym kierunku na ścianie wisi duży obraz. Zatrzymałem się przy nim i szerzej otworzyłem oczy. Jest to namalowane arcydzieło. Na samym środku widać Larisse stojącą do nas plecami i mającą swój miecz wysoko w górze. Na drugim planie mieści się całe Imperium i ludzie wiwatujący jej. Barwy czerwieni, czerni i pomarańczy górują na obrazie.

Dzierżycielka Diablo Wojna WładcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz