Rozdział 31 - "Niemożliwe staje się możliwe"

789 41 1
                                    

Kenan:

Nawet nie wiem ile czasu minęło. Nie ruszyłem się z miejsca i pewnie wyglądam jak idiota, ponieważ wpatruje się w te czarne cegły jakbym widział ducha.

- Możemy się dosiąść? - usłyszałem.

Spojrzałem w góre i ujrzałem Monike z Willem.

- Jasne. Siadajcie. - uśmiecham się.

Szatynka odwzajemniła gest, po czym usiadła po mojej prawej. Jej synek usiadł tuż obok niej.

- Jak się czujesz? Podoba ci się w Imperium? - zaczyna rozmowe.

- Nie mam na co narzekać. - odpowiadam na oba pytania jednocześnie.

- To prawda. - chichra się.

- A u ciebie? Jak przechodzisz drugą ciąże? - pytam.

- Wszystko jest w porządku, na szczęście. Dziecko czasami troche kopie, ale to nic złego. - wyznaje.

- A jeśli miałabyś porównać, to która ciąża jest najcięższa? - ciągne temat.

- Myśle, że pierwsza. - oznajmia po chwili zastanowienia.

Domyślam się, że takowe stwierdzenie wywodzi się z okoliczności jej pierwszej ciąży. W ogóle się nie spodziewała dziecka, a wszystko pogarszała sytuacja w jakiej się znajdowaliśmy. Był to moment naszej wyprawy do Królowej Kejranów. Jeszcze później spotkał nas incydent z Lilith. Wiele razy Monika i jeszcze nie narodzony Will byli narażani na niebezpieczeństwo.

- Będziesz w armii? - zmienia temat.

- Będę. Tak zdecydowałem. - kręce głową twierdzącą.

- To dobra decyzja. Jesteś dobry w walce i na pewno sobie poradzisz. - oznajmia z uśmiechem.

- Neil uważał inaczej. Larissa w tej sprawie więcej zdziałała. Gdyby nie ona to pewnie Neil by mnie nie przyjął. - opowiadam.

- Ja tam uważam inaczej. Znam cię o wiele lepiej niż Neil. Uratowałeś nam życie już z tysiąc razy. Jesteś dobry w walce i Larissa zapewne też tak uważa. Inaczej by cię nie wzięła wiedząc, że jesteś kiepski. - dodaje mi otuchy.

Nie będę ukrywał, zrobiło mi się miło. Każdy od czasu do czasu potrzebuje komplementu.

- Mimo wszystko, Generał powiedział swoje. - prycham.

- Zdanie Władcy jest najważniejsze. - śmieje się.

Przytaknąłem na jej zdanie. Ma całkowitą racje. Tylko słowa Władcy są najcenniejsze i to je trzeba brać najbardziej pod uwagę.

- Pomimo sytuacji z Neilem, widzę w twoich oczach iskierki szczęścia. - stwierdza. - Jestem ciekawa, czym są one spowodowane. - dodaje uważnie mi się przyglądając.

- Okazało się, że mój tata jest w Imperium. - mówię z niekontrolowanym uśmiechem.

- Naprawdę? Nie miałam pojęcia. - szerzej otworzyła oczy z zaskoczenia.

- Imperium jest duże. To niemożliwe by znać wszystkich. Poza tym, mój tata mieszka nad rzeką, a tam nie ma żadnego mieszkańca. - zaznaczam.

- Cieszę się, że żyje i mogliście spotkać się po tylu latach. - mówi łapiąc mnie za rękę i wesoło nią potrząsając.

W tym momencie Will upuścił swojego zabawkowego lisa. Schyliłem się i podniosłem rudzielca. Podałem małemy, a ten cicho mi podziękował. Od razu można zrozumieć, że chłopczyk jest nieśmiały i cichutki. Taki etap dziecięcy. Wszystko może się zmienić jak zacznie dorastać.

Dzierżycielka Diablo Wojna WładcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz