Rozdział 28 - "Spójrzmy prawdzie w oczy"

836 55 1
                                    

Kenan:

W pewnym momencie moja rozmowa z Leah przestała się kleić. Wszystko dlaczego, że ja straciłem chęci do rozmów, a szarowłosa stała się śpiąca. Od razu jak to zauważyłem pożegnałem się z nią i wyszedłem z pokoju, po czym z budynku. Będąc na małym placu zacząłem myśleć o moich dalszych poczynaniach. Najlepiej będzie jak znajdę Neila. On mi powię co muszę zrobić by dołączyć do armii. Dopiero jak to zrobię pomyślę nad innymi pracami. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem gdzie bruneta znajdę. Instynktownie się rozejrzałem, jakbym go szukał wokół siebie. Zauważyłem jak Roxi i Irwin idą w moją strone. Mam okazje by podziękować brunetce, więc bez zastanowienia ruszyłem do nich.

- Cześć wam. - witam się jako pierwszy.

- Hejka. - uśmiecha się Roxi, a Irwin pomachał w moją strone.

- Śniadanie było przepyszne. Dziękuje. - pokazuje zęby.

- Może jak wujek grzecznie poprosi to zrobię kolejne. - śmieje się.

Odwzajemniłem jej gest. Widzę ich dopiero drugi raz, ale już mogę stwierdzić, że zazwyczaj są razem.

- Dokąd się wybieracie? - pytam i tym samym zaczynam nowy temat.

- Idziemy pomóc w szpitalu. - odpowiada piwnooka.

- Jest potrzebna duża ilość osób do pomocy? - dopytuje.

Może zgłosze się na ochotnika? Lekarzem nie jestem, ale mogę posprzątać sale, czy coś tam potrzymać.

- Na razie nie. Jest spokojnie i dzięki temu nie ma przepełnienia. - stwierdza.

- Chodzimy do szpitala z przyzwyczajenia. - wtrąca Irwin krzyżując ramiona. - Kiedyś często zajmowaliśmy się chorymi i tak nam zostało. - dodaje.

- A wujek gdzie się wybiera? - pyta Roxi.

- Właściwie to szukam Neila. - odpowiadam.

- Wujek Neil jest bardzo zapracowany. Ciężko go znaleźć. - oznajmia szatyn.

Każdy tutaj ciężko pracuje. Też chcę pomóc, ale jak narazie muszę zabrać trochę czasu komuś. Sam nie podejmę się pracy. Tylko bym stwarzał problemy.

- A gdzie on zazwyczaj przesiaduje? Muszę z nim pogadać. Chodzi o armie. - naciskam.

Oboje zaczęli się zastanawiać. Może wyglądam na spokojnego, ale w głębi duszy się stresuje. Jeśli nie pokierują mnie, chociaż troszkę to będę zmuszony na błąkanie się po całym Imperium.

- Może być w swoim gabinecie. - mówi cicho Roxi.

- Gdzie jest ten gabinet? - wtrącam.

- Spokojnie. - uspokaja mnie gestem ręki. - Powiedziałam, że może tam być. Jeśli jest na wędrówce to nie spotka go wujek, aż do wieczora. - informuje.

- Chcę jak najszybciej mieć coś do roboty. W dodatku chcę należeć do armii. - prostuje.

- No dobra. - wzdycha.

Podeszła do mnie i złapała mnie za kark. Dzięki temu spojrzałem tam gdzie chciała, czyli w swoją lewą strone.

- Widzi wujek te wieże? - pyta, a ja przytakuje. - Jest to miejsce edukowania dzieci. Będąc obok niej, wujek natrafi na posąg z Dragonem. Za nim będzie wąska uliczka. Będzie szedł wujek wzdłuż niej, aż natrafi na drzwi z napisem "ISG", czyli Imperalna Siedziba Generała. Powinna tam być jakaś osoba, a ona pokieruje wujka do pokoju samego generała. - tłumaczy.

Jeszcze raz przeanalizowałem jej słowa.

- Połapał się wujek? - klepie mnie w ramię.

- Chyba trafie. - stwierdzam. - Ale mam dwa pytanie. - dodaje.

Dzierżycielka Diablo Wojna WładcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz