Rozdział czwarty

2.9K 125 32
                                    

Nora. Stała samotnie pośród wzniesień, kryjąc tętniące życiem wnętrze.

Twierdza miłości. Tak o niej mówili przyjaciele domu, a wszyscy, którzy choć raz przekroczyli jej próg, chcieli tu już zawsze wracać.

Nora była ciepłem. Tkwiącym w kubku z herbatą, w zaparowanych kuchennych oknach, w troskliwości Molly i psotach synów Percy'ego.

Nora była miłością. Tkwiącą w gorącej czekoladzie podanej na werandzie, w ciepłym kocu, który okrywał zmarznięte stopy, w setnym czy tysięcznym swetrze, który tak cudnie współgrał z kolorem oczu.

Nora była namiętnością. Tkwiącą w goździkowym ziarnku zaplątanym w siwiejące włosy czy w ogniu świecy drgającym w rytm oddechu.

Nora.

W tym słowie mieściła się prawie cała przeszłość Hermiony. Kochała ten dom, bałagan na podwórku, gnomy ścigające się między grządkami, kochała kuchnię, w której koncentrowało się życie, wysiedziane fotele w salonie i kominek, w który wpatrywała się czekając na Rona, w początkach małżeństwa.

Tu, podczas Świąt Bożego Narodzenia, jej się oświadczył.

Hermiona kochała to miejsce, ale stojąc na wzgórzu i spoglądając w kierunku domu wiedziała, że to pieśń przeszłości. Przez chwilę nawet zamarzyła o tym, żeby cofnął się czas, żeby mogła wrócić na tamte rozstaje dróg i znów z tą samą nadzieją wkraczać w dorosły świat. Patrzyła z nostalgią na dom, który był także jej domem rodzinnym.

— A gdy już był bez sił napotkał marę bladą. O cieniu mów, gdzie kraj mych snów. Gdzie moje Eldorado — wyszeptała słowa Allana Edgara Poe i uśmiechnęła się pod nosem. Znów spojrzała na dom. Słońce wkoło rozlało złoto płynne, na trawy i na chwasty upadł słońca cień pasiasty...

— Hermiono, tak długo się nie widzieliśmy. Unikasz nas? — Drgnęła, nagle pojawienie się Harry'ego wyrwało ją z zadumy. Odgarnęła ręką włosy niesfornie opadające na twarz, oczy jej pojaśniały na widok przyjaciela. Kochany Harry, prawie nic się nie zmienił.

— Cześć Harry. — Uśmiechnęła się, uścisnęła go, ale nie odpowiedziała. —Cześć słonko  — cmoknęła stojącą obok Ginny. — Czemu jesteś taka przygaszona, coś się stało? — szepnęła korzystając z okazji, że Harry biegł już prosto w ramiona Molly. — Przejdziemy się chwilę?

— Nie czuję się najlepiej. - Zbyła ją młoda kobieta, ale posłusznie ruszyła dookoła domu. Co się dzieje? Hermiona obróciła przyjaciółkę ku sobie. Ogarnęły ją lekkie wyrzuty sumienia, nie miała dla małej Ginny zbyt wiele czasu, ale... Ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że i Gin nie garnęła się do spotkań.

— Jesteś szczęśliwa Hermiono? — Nagłe pytanie szwagierki wytrąciło ją z równowagi. — Masz od życia to, czego chciałaś? Ginny drążyła temat. Hermiona patrzyła na nią z namysłem. — Bo ja chciałabym nie ograniczać się w życiu. Chcę się bawić i o nic nie martwić, a żyję zupełnie na opak. Głos jej zadrżał.

— A miłość? — chciała wiedzieć przyjaciółka. — A dla Ciebie? — Odbiła piłeczkę Ginny. — Nie wiem czy miłość jest dla mnie tak ważna, jak sądziłam. Tym nie zdobyłam świata, a tak bardzo o tym marzyłam - dodała.

— A Harry? — Hermiona z lękiem zadała pytanie.

— O tym właśnie mówię. —Ginny westchnęła ciężko. — Chciałam zdobywać świat, a stałam się dla kogoś całym światem. Nie wiem, czy właśnie o to mi chodziło.

Całkiem Nowe Życie (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz