Nora. Stała samotnie pośród wzniesień, kryjąc tętniące życiem wnętrze.
Twierdza miłości. Tak o niej mówili przyjaciele domu, a wszyscy, którzy choć raz przekroczyli jej próg, chcieli tu już zawsze wracać.
Nora była ciepłem. Tkwiącym w kubku z herbatą, w zaparowanych kuchennych oknach, w troskliwości Molly i psotach synów Percy'ego.
Nora była miłością. Tkwiącą w gorącej czekoladzie podanej na werandzie, w ciepłym kocu, który okrywał zmarznięte stopy, w setnym czy tysięcznym swetrze, który tak cudnie współgrał z kolorem oczu.
Nora była namiętnością. Tkwiącą w goździkowym ziarnku zaplątanym w siwiejące włosy czy w ogniu świecy drgającym w rytm oddechu.
Nora.
W tym słowie mieściła się prawie cała przeszłość Hermiony. Kochała ten dom, bałagan na podwórku, gnomy ścigające się między grządkami, kochała kuchnię, w której koncentrowało się życie, wysiedziane fotele w salonie i kominek, w który wpatrywała się czekając na Rona, w początkach małżeństwa.
Tu, podczas Świąt Bożego Narodzenia, jej się oświadczył.
Hermiona kochała to miejsce, ale stojąc na wzgórzu i spoglądając w kierunku domu wiedziała, że to pieśń przeszłości. Przez chwilę nawet zamarzyła o tym, żeby cofnął się czas, żeby mogła wrócić na tamte rozstaje dróg i znów z tą samą nadzieją wkraczać w dorosły świat. Patrzyła z nostalgią na dom, który był także jej domem rodzinnym.
— A gdy już był bez sił napotkał marę bladą. O cieniu mów, gdzie kraj mych snów. Gdzie moje Eldorado — wyszeptała słowa Allana Edgara Poe i uśmiechnęła się pod nosem. Znów spojrzała na dom. Słońce wkoło rozlało złoto płynne, na trawy i na chwasty upadł słońca cień pasiasty...
— Hermiono, tak długo się nie widzieliśmy. Unikasz nas? — Drgnęła, nagle pojawienie się Harry'ego wyrwało ją z zadumy. Odgarnęła ręką włosy niesfornie opadające na twarz, oczy jej pojaśniały na widok przyjaciela. Kochany Harry, prawie nic się nie zmienił.
— Cześć Harry. — Uśmiechnęła się, uścisnęła go, ale nie odpowiedziała. —Cześć słonko — cmoknęła stojącą obok Ginny. — Czemu jesteś taka przygaszona, coś się stało? — szepnęła korzystając z okazji, że Harry biegł już prosto w ramiona Molly. — Przejdziemy się chwilę?
— Nie czuję się najlepiej. - Zbyła ją młoda kobieta, ale posłusznie ruszyła dookoła domu. — Co się dzieje? — Hermiona obróciła przyjaciółkę ku sobie. Ogarnęły ją lekkie wyrzuty sumienia, nie miała dla małej Ginny zbyt wiele czasu, ale... Ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że i Gin nie garnęła się do spotkań.
— Jesteś szczęśliwa Hermiono? — Nagłe pytanie szwagierki wytrąciło ją z równowagi. — Masz od życia to, czego chciałaś? Ginny drążyła temat. Hermiona patrzyła na nią z namysłem. — Bo ja chciałabym nie ograniczać się w życiu. Chcę się bawić i o nic nie martwić, a żyję zupełnie na opak. — Głos jej zadrżał.
— A miłość? — chciała wiedzieć przyjaciółka. — A dla Ciebie? — Odbiła piłeczkę Ginny. — Nie wiem czy miłość jest dla mnie tak ważna, jak sądziłam. Tym nie zdobyłam świata, a tak bardzo o tym marzyłam - dodała.
— A Harry? — Hermiona z lękiem zadała pytanie.
— O tym właśnie mówię. —Ginny westchnęła ciężko. — Chciałam zdobywać świat, a stałam się dla kogoś całym światem. Nie wiem, czy właśnie o to mi chodziło.
CZYTASZ
Całkiem Nowe Życie (Dramione)
FanfictionOpowiadanie zawiera sceny 18+ - Pili, a każdy łyk był niczym rozliczanie się z przeszłością. Ona piła za stracone złudzenia, za miłość, która nigdy nie nadeszła, za zmarłych, których nie potrafiła pożegnać, za przyjaźnie, których nie chciała podtrzy...