Epilog

3.2K 97 95
                                    

Kończymy kilkutygodniową podróż. Jeśli Ci się podobało zostaw gwiazdkę i/lub komentarz.

A teraz zapraszam na epilog 👇

Ginny

Wróciła. Wypełniała ją jakaś dziwna nostalgia, gdy rozglądała się po znanym jej wnętrzu. Ileż wspomnień kryły w sobie sprzęty ją otaczające. Ile westchnień słyszały fotele, ile uniesień i wybuchów radości kryło łóżko, ile złości i łez odbiło się od okien. Nie wszystko chciała pamiętać. 

Nie patrzył na nią, nie tego się spodziewała. 

 — Jak nam nie było, Gin? — zapytał szeptem Harry. Podszedł do niej i gwałtownie przyparł do ściany. — Czego Ci brakowało? — Napierał na nią biodrami. Ścisnął nadgarstki. Przez mgnienie oka.chcial ją uderzyć.

Miał przed sobą jej bladą twarz, w oczach widział strach, ale i wyzwanie. Czaiła się. Bolało już samo patrzenie na nią. Powiódł kciukiem wzdłuż brwi, musnął nos, zatrzymał się na ustach...

Nie mógł.

— Wiesz co czułem, gdy każdej nocy wyobrażałem sobie co robisz? Z nim? — Wtulił twarz w jej włosy. — Chciałem zapomnieć, Ginny. Chciałem nowego życia, nowej kobiety, nowego domu, spokoju, chciałem cię znienawidzić. Próbowałem, na Merlina, naprawdę. Wciąż boli, kiedy o Tobie myślę, ale jeszcze bardziej boli, gdy próbuję nie myśleć. Rozumiesz, że gdy ciebie nie ma ja jestem nigdzie? Cokolwiek bym robił i z kimkolwiek był, wciąż jestem nigdzie. Nie wiem czy umiem z tobą żyć, ale wiem, że bez ciebie nie umiem na pewno. Nie potrafię i nie chcę — szeptał z ustami przy jej uchu. — Nie krzywdź mnie więcej i spójrz na mnie Ginny. Spójrz na mnie tak, jak wtedy, na peronie, jak pierwszy raz. — Spojrzała. I poczuła jak wszystko wskakuje na swoje miejsce. 

Jej mąż, jej Harry, dobry i kochany, szczery, który nigdy jej nie zawiódł, nawet jeśli na moment zapomniał. Ale ona już mu nie pozwoli zapomnieć. Zrzuciła z siebie wszystkie niedomówienia. Poczuł jej gorące usta.

Nigdy nie zapomniał ich dotyku.

Poczuł pod palcami jej nagie piersi, jego dłonie odnajdywały tak cudownie znajome krągłości, jej rozgrzana skóra była odbiciem jego tchu, a linia jej szyi gięła się pod pocałunkami. Oszałamiająco pachniała pragnieniem...

Rozpoznawał ją zmysł po zmyśle, dotykał, smakował, z zamkniętymi oczami odtwarzał jej ciało, ustami wytyczał szlak. Muzyka ich ciał unosiła się i opadała, uspokajała serca, odbierała poczucie czasu, byli harmonią, idealnym porozumieniem w czasie i przestrzeni. W końcu odnalezieni.

Nie pozwolił jej na przepraszam, nie pozwolił na to, by czuła się winna. Harry Potter po prostu ją kochał.

Nie czekał na jej tak, właściwie to nawet nie zapytał. Ożenił się z nią w Nowym Jorku, gdzie komentowała mecz, zrobił to w obcym kraju, bez świadków. Potem, tuż po wylądowaniu, kochali się na londyńskim świstoporcie, a w bramie, z której mieli się teleportować do domu, całowała go tak, jakby znów mieli naście lat. 

Kochał ją. 

Po latach, gdy trójka ich dzieci była w tym cholernie absorbującym wieku, wysyłali sobie sowy z natychmiastowym wezwaniem w bardzo ważnej sprawie. Spotykali się gdziekolwiek. Uwielbiał czuć jej oddech na sobie, gdy wciągała go w ciemny zaułek Pokątnej. Nigdy nie przestali się uwodzić. 

Nigdy też nie spojrzała na innego. Nie pozwolił jej.  

Nigdy nie pomyślał o innej. Od czasu, gdy stracił kępkę włosów komplementując aurorkę, której imienia nawet nie pamiętał, udawał, że kobiety nie istnieją. Oprócz niej. Prawdę mówiąc, tak właśnie myślał.

Całkiem Nowe Życie (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz