Rozdział szesnasty

1.9K 85 5
                                    

Spieszyła się , ale Harry wyglądał jakby miał zemdleć. Albo rozszarpać wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu jego rąk. Adrenalina buzowała w nim podsycając wściekłość na samą myśl o byłej żonie.

— Harry, chodźmy stąd. Nie dawajmy kolejnych powodów do plotek. — Hermiona złapała przyjaciela za łokieć i stanowczo wyprowadziła z budynku. Uznała, że nie powinien być teraz sam. — Dlaczego ona mi to zrobiła, Hermiono....— Harry patrzył na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem. — Blaise? — Niemal wypluł imię tamtego. 

Usiedli w pobliskim barze, który dawał odrobinę prywatności. Schowany za gęstym żywopłotem oddzielał od ciekawskich oczu. 

— Przecież byliśmy szczęśliwi. Czego jej brakowało? Czego jej odmawiałem?  — Miotał się wściekle, próbując odsunąć od siebie niechciane myśli.  — Jak jej nie pieprzyłem!? Jak!? — Harry wściekły uderzył pięścią w stół. 

Hermiona zamówiła piwo, Harry nie pił mocnego alkoholu uznając, że zawsze może być wezwany do pracy. Nie bardzo wiedziała jak to wytłumaczyć przyjacielowi. Jak miała mu powiedzieć, że kobieta nie jest tylko żoną, ale i kochanką. A czasem też dziwką.

Upiła łyk. 

— Kochasz ją? — zapytała. Oparł twarz na dłoniach. — Nie wiem. Jestem wściekły, taki wściekły, że jakbym ją złapał, to bym ją chyba zabił. A potem zabiłbym siebie.

— Harry, ona nie wróci jeśli czegoś nie zmienisz. Nie jesteś już tym wymarzonym chłopcem ze snów nastolatki. Ona chce czegoś więcej niż romantycznych uniesień. Pokaż, że możesz jej to dać.

— Dlaczego odeszłaś od Rona? — Zainteresował się znienacka.

Spojrzała na niego z namysłem,. Ciekawe co by pomyślał, gdyby mu powiedziała, że kilka ostatnich wieczorów spędziła z Malfoyem.

— Dasz sobie radę?  —zapytała.

Pokiwał głową. Musiał wziąć się w garść. Ale zanim to zrobi upije się, o reszcie pomyśli jutro.

...

— Blaise i mała Weasley. Jednak miałam rację, podobała mu się. — Draco z zaciekawieniem spojrzał na siedzącą naprzeciwko kobietę. 

Pansy w zamyśleniu kontynuowała.

— Ale żeby rozwód z Potterem? To wręcz nieprawdopodobne.

— Życie. Już w szkole była niezła, taka pełnokrwista klacz. — Draco roześmiał się na widok miny Pansy. —No co? Miała w sobie to coś i Blaise już wtedy to docenił.

— Szybko zmieniły mu się priorytety — dodała od niechcenia.

Spojrzał na nią. 

— Dalej to w Tobie tkwi? — zapytał. — A w Tobie nie? — Pansy nie spuściła wzroku.

No może jeszcze trochę tak. Za długo żyliśmy w tym bagnie. Jak myślisz, uda im się? — zmienił temat.

Wzruszyła ramionami.

Nie chciała, żeby im się udało, miała ochotę wyrwać kudły tej rudej zdzirze. Kochała Blaise'a od chwili, gdy wspólnie rozpoczęli mozolny proces powrotu do świata czarodziejów. Jemu było łatwiej, nigdy nie opowiedział się po stronie Voldemorta, ona zdecydowanie dłużej wierzyła w powodzenie czystki świata magii.

Nie wiedziała co Blaise do niej czuł, na pewno ją lubił. Czasem widziała dziwny błysk w jego oczach, gdy na nią patrzył, nigdy jednak nie powiedział czegoś, co dałoby jej nadzieję. Spędzili ze sobą wiele nocy, przytulona do niego czuła miarowe bicie serca, które ją  uspokajało. Nigdy jej nie dotknął, nie tak jakby chciała. Uwielbiała te chwile, gdy siedziała oparta o niego, zaśmiewając  się na wspomnienie starych, dobrych czasów.

A dziś jest z małą Weasley. Wkurwiona zacisnęła pięści.

Tak, ta mała ruda zdzira była piękna, porcelanowa cera pełna piegów, burza rudych włosów, figura, która po latach uprawiania sportu, wciąż była lepsza niż niejednej nastolatki. Pansy wiedziała, że nie może równać się z Ginny. Niewymuszony wdzięk tamtej był czymś, do czego ona dążyła od czasów szkoły.

A ona? No cóż... Może i była szczupła, ale taka nijaka.

Draco przyglądał się przyjaciółce w milczeniu. Zupełnie nie wiedział czemu tak się nie docenia. Szeroka sportowa bluza pozostawiała pole do wyobraźni, szczupła sylwetka niemal w niej ginęła. Długie nogi w dżinsach i trampkach tez były niczego sobie. No i fryzura. Zawadiacki bob odejmował Pansy dobre 10 lat.

Draco wiedział, że dążyła do sex'appealu Ginny, ale nie rozumiał po co. Rozumiał za to Blaise'a, wiedział, że ujarzmienie Weasley'ówny było wyzwaniem, ale był pewien, że przyjaciel coś czuje do Pansy.

Cóż, ich sprawa — pomyślał. Jego życie było i tak popierdolone bez problemów przyjaciół.

                                                                                             ...

Pójdźka ziemna ciekawie zaglądała przez okno. Lekko stukała dziobem w okno dając znać, że jest i coś ma. Harry niechętnie je uchylił, to nie była ministerialna sowa. Nie należała także do żadnego z jego przyjaciół.

Odpiął liścik.

Szanowny Panie Potter. Z przyjemnością informujemy, że słoneczne Algarve czeka. Hotel Lazer Màgico czeka z apartamentem i całodobową obsługą. W ramach pobytu bilet na rozgrywki Quidditcha. Jeśli oferta spotkała się z Pana zainteresowaniem wystarczy podpisać załączony rachunek.
Z wyrazami szacunku Dyrekcja Globus Mundi.

Spojrzał na cenę, nie było tanio, ale galeony nie stanowiły dla niego problemu. Podpisał.

                                                                                                  ...

Portugalia, plaża i sport. Właściwie dlaczego nie? — Cho spojrzała w lustro,. Z dumą zanotowała, że prezentuje się całkiem nieźle. Chwała Rowenie, za geny po matce — mruknęła.

Otworzyła szafę, do walizki powędrowały zwiewne sukienki, krótkie spódniczki, dopasowane bluzki i bielizna. Wyłącznie lekkie koronki.

Pomyślała o Harrym.

Szkoda, że nie mieli więcej czasu. Lekki rumieniec zabarwił jej policzki. Przypomniała sobie wspólną kawę, wydawał się być szczerze zainteresowany tym co u niej, mimo, że czasami się zamyślał. Wiedziała, że w jego sercu wciąż jest Ginny.

Merlinie, jak ona jej nie znosiła. Ta głupia dziwka z miała go za męża i rzuciła dla kariery i innego.

Przebrała się w kostium kąpielowy. Podobało jej się to, co zobaczyła i wiedziała, że Harry' emu spodobałoby się również. Był wolny. Ona także. Tym razem nie pozwoli mu się wymknąć.



Całkiem Nowe Życie (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz