Wrócili.
Gdy teleportował się do Malfoy Manor gdzieś koło serca czuł nieokreślony ucisk. Ostatnie, co zobaczył to jej brązową czuprynę znikającą pod kapturem. Jego kapturem, tak gwoli ścisłości. Miała na sobie jego bluzę, której, jak sądził, nie zamierzała mu oddać....
Hermiona weszła do domu. Powinna się wykąpać, ale nie mogła się zebrać. Wciąż pachniała letnimi, górskimi nocami i przygodą. Jej ciało spalone na brąz, smagane przez kilkanaście dni wiatrem, nie czuło zmęczenia. Siadła w fotelu i rozejrzała się po mieszkaniu. Takie jej, takie własne i wyczekane. Uciekała z małżeństwa, żeby zaznać samotności, za którą tęskniła, a dziś marzyła, żeby ktoś się po mieszkaniu kręcił.
Nie, nie ktoś.
Chciała Malfoy'a. Tego samego, który się z niej wyśmiewał, a potem przynosił nie wznawianą od stuleci WIELKĄ KSIĘGĘ RUN. Tego samego, który nigdy nie zabrał ręki. Wiedziała, że wiedział, że czeka aż on zaśnie. I do cholery, wiedziała, że udawał, że zasypia. Jak to się stało, że największy wróg rozumiał więcej niż jej przyjaciele.
...
Mordka stała w drzwiach i ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się temu, którego chowała od urodzenia. Nie był już już małym chłopcem, ale tak jak przed laty panicznie bał się nocy. Nie wiedziała co mu dolega, ale wiedziała, że na smutki było tylko jedno lekarstwo. Pomagało każdemu. Mordka była już bardzo stara, ale kubek mleka wyczarowała z łatwością. Draco pił z przyjemnością. Rozerwał kopertę. Napięte mięśnie nieco zelżały.
Wszedł do Ślepego Wieprza. Nazwa nie była przypadkowa, nikt nie zwracał uwagi na to, co się tu działo i kto przychodził. Pochowani po kątach stali bywalcy nawet nie podnieśli głowy, nikogo nie obchodziło kto, ważne było po co. A jak po coś konkretnego, to wiadomo było, że potrzebujący zawsze znajdzie odpowiednią osobę.
Draco rozejrzał się po sali. W kącie za barem wyłapał znajomą sylwetkę, podszedł do ławy zabierając po drodze baterię ognistej. W takich miejscach jak to barman zawsze wiedział kto, co i ile.
— Po jednej? — zapytał pochylonego nad ławą mężczyznę.
— Za każdy rok znajomości - wychrypiał tamten wstając. To był ich stały rytuał. Uścisnęli się. Malfoy, choć wysoki i doskonale zbudowany, sięgał tamtemu zaledwie do ramienia.
Mężczyzna patrzył na Dracona zastanawiając się, o co może chodzić. Pulsowanie na przegubie ręki było coraz silniejsze, ale nic w zachowaniu starego kumpla nie wskazywało na jakieś specjalne zmiany. Może trochę słabiej wyglądał, może właśnie z tego powodu. Wkurwił się.Przez przeszłość musiał być jakąś pierdoloną niańką. Ale może niepotrzebnie się spieszył?
— Na długo przyjechałeś? — spytał Malfoy.
— Wszystko zależy od sytuacji — odparł tamten wymijająco. Stuknęli się szklankami. Minęły lata, a oni rozumieli się bez słów. Nawet lepiej niż kiedyś, wtedy mówili mimo, że niewiele do powiedzenia mieli. Dziś woleli milczeć, by nie powiedzieć za dużo.
Draco patrzył na przyjaciele i zastanawiał się, czy tamten coś przeczuwał. Tak bardzo się starał, ale miał wrażenie, że wszystko sprzysięga się przeciwko niemu. A najbardziej serce.
...
Hermiona czuła się lekko nietrzeźwa. Otworzyła wino i właśnie kończyła butelkę, co prawda po treningu z Malfoy'em potrzebowała nieco więcej niż zwykle, ale wino i tak uderzyło jej do głowy. W dodatku piła z gwinta. Kurwa. Jej zachowanie z kilku ostatnich tygodni było niedorzeczne, zbliżyła się do odwiecznego wroga i... wcale tego nie żałowała.
Problem w tym, że naprawdę bardzo go lubię — wymruczała przywołując kolejną butelkę. Przez chwilę zastanowiła się czy wolałaby go wtedy nie spotkać. Wkurwiał ją to fakt, ale przyzwyczaiła się do jego nieznośnej obecności.
Ciekawe co teraz robi — zapytała swoje odbicie w szybie. Pierdoli to, nie będzie się kąpać, wtuliła nos w bluzę, którą mu... Ukradła? Merlinie, to tak jakby trzymać go za rękę.
Nagły szelest za oknem ją ocucił. Na parapecie stała sowa. Jego sowa. Drżącymi rękami rozwijała liścik.
Nie pij Granger. To nie działa. M.
Szybko nakreśliła odpowiedź.
...
Barman podał mu list.
Nie mam tego co działa. Przeczytał. Spojrzał na kumpla.— Tu się zatrzymam — odparł tamten nie czekając na pytanie. — Tu mnie znajdziesz, jeśli będziesz chciał.
— Wybacz stary. Napijemy się innym razem — Malfoy wstał. Tamten machnął ręką. Nie potrzebowali słów ani wielogodzinnych popijaw, by się dogadać. Nie przeszkadzała im nawet odległość. Gregory Goyle nie był zbyt inteligentny,nie umiał się ładnie wysławiać, ale był lojalny.Patrzył za odchodzącym przyjacielem, ból w ręce nasilił się. Był dobrym przyjacielem, ale przede wszystkim był wierny zasadom. I właśnie zrozumiał, że ma z tym problem.
...
Pukanie do drzwi ja zaskoczyło. Podeszła lekko chwiejnym krokiem, różdżka drżała jej w ręku. Uchyliła je.
Za drzwiami stał Malfoy.
Patrzyła na niego jak idzie w stronę jej łóżka. Patrzyła jak się kładzie.
Wiedziała, że powinna się wykąpać, ogarnąć i przebrać. Nic nie zrobiła. Położyła się obok. Miała nadzieję, że zaśnie pierwszy, ale tym razem to on sięgnął po jej rękę.
Chciała mu powiedzieć, że chce iść z nim na bal i nawet chyba zaczęła. Nie wiedziała, czy dobrze usłyszała, ale powiedział chyba, że taka z niego primabalerina jak z żądlibąka fujarka.Wiedziała, że kłamał.
Zapadli w sen jak w studnię. Po raz kolejny poczuli kojącą wartość czyjejś obecności.
________________________________________________________________________No to co? Wyjaśniło się 🙃
Zostawcie jakiś ślad Waszej wizyty.
CZYTASZ
Całkiem Nowe Życie (Dramione)
FanfictionOpowiadanie zawiera sceny 18+ - Pili, a każdy łyk był niczym rozliczanie się z przeszłością. Ona piła za stracone złudzenia, za miłość, która nigdy nie nadeszła, za zmarłych, których nie potrafiła pożegnać, za przyjaźnie, których nie chciała podtrzy...