Rozdział dwudziesty siódmy

1.5K 70 7
                                    

Rzuciła na biurko ministra podanie o urlop. Nie pytała czy się zgadza, jeśli zajdzie potrzeba to się po prostu zwolni. W dupie miała ministerstwo, magię, książki, wszystko w co wierzyła ją zawiodło.

Kingsley stał tyłem.

- Wiedziałeś. Kiedy mówiłeś żebym się nie przyzwyczajała, wiedziałeś jak to się skończy. - Jej cichy głos go zaskoczył.

Kingsley nawet nie próbował się tłumaczyć. Co jej miał powiedzieć? Że cholernie liczył na to, że wszystko dopiero się zacznie?
Dumbledore zawsze im powtarzał, że nic nie przetrwa jeśli rozłączone nie zostanie złączone. Dlaczego więc wszystko leciało na łeb na szyję? Zwątpił. Pierwszy raz zwątpił w człowieka, któremu ufał bardziej niż sobie. Czyżby ich oszukał?

Trzasnęły drzwi.

...

- Pogódź się z tym - prosił, a ona patrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Tak łatwo ze mnie rezygnujesz Malfoy? Już się chcesz mnie pozbyć? - pytała.

Śmiał się.

- Żałuję, że się nie dowiem, co by się stało, gdyby przyszło nam się zestarzeć. - Zaprzeczał zachłannie zagarniając ją ku sobie. Teraz i natychmiast.

Nie wiedział ile mają czasu, ale czuł, że niewiele. Dlatego chciał ją mieć całą, z każdym gestem i każdą myślą. Prawie nie puszczali swoich dłoni, tak, jakby uścisk miał moc zatrzymania klątwy.

Słabł, tym szybciej im bardziej się do niej zbliżał. Nie płakała, jeszcze nie dawała za wygraną, chociaż rozum już skapitulował przed prawem konieczności.

Gdy zasypiał wymykała się do Luny, patrzyła na uchodzące życie i pierwszy raz czuła się bezradna. Dziewczyna była na skraju, ale nie przestawała szeptać ciągu zaklęć. Hermiona widziała z jakim trudem Neville znosi jej obecność, przyjaciel stawał się wrogiem, odbierała mu przecież, to co nadawało jego życiu sens.

Kiedy patrzyła na to, co wokół niej działo wiedziała, że to koniec.

Że kiedy zdecydowała wpuścić Malfoy'a do życia, wszystkie inne drzwi się zamknęły.

Milczała, gdy Ron ranił spojrzeniem. Milczała, gdy Harry odwracał wzrok na jej widok, milczała, gdy Ginny nie odpowiedziała na jedną, jedyną sowę jaką do niej wysłala.

Milczała również wtedy, gdy Neville pewnego dnia jej nie wpuścił.

I przyjdzie czas, gdy zwiędnie to, co żyło. I będzie tak, jakby nigdy tego nie było.

Spełniała się część klątwy.

...

Pansy nie opuszczała pokoju Goyle'a, strach przed tym, co miało ich spotkać, paraliżował niemal każdy jej ruch. Nie chciała tej lekcji, chciała odejść, wyjść z tej czarnej dupy, w której się znalazła, nie z własnej winy przecież.

Miała dość tych wszystkich blizn i udręk. Dlaczego wszystkie plany, które robiła szlag jasny trafiał? Nie chciała tego końca świata, który się właśnie zaczynał. Wszystko przez cholernego Malfoy'a. Chciała, naprawdę chciała znienawidzić i jego, i Granger ale nie mogła. Ze zdziwieniem odkryła, że polubiła tę kobietę, która nie patrząc na nic wymknęła się schematom.

...

Palił papierosa i zastanawiał się czy może jeszcze niżej upaść. Przecież wcale się nie wyzbył uprzedzeń, wierzył w czystą krew, a zniżył się do palenia mugolskiego gówna. Gregory Goyle nie chciał już myśleć, ostatnio tylko to robił. I czuł.

Całkiem Nowe Życie (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz