Biały, mocno wykrochmalony obrus znacznie kontrastował z hebanowym stołem. Srebrna zastawa idealnie dopasowana do wystroju dodawała pomieszczeniu ostrości. Mimo, że był środek lata i do domu mogły wpadać rozkoszne promienie słońca, ciężkie ciemnozielone zasłony zakrywały okna. Atmosfera była gęsta. Dwoje dorosłych z surowymi minami jadło kaczkę. Ich twarze były puste, nie można było w żaden sposób odczytać czy posiłek im smakuje, czy wręcz przeciwnie. Idealnie dopasowany do nich był ich syn, który ze skupieniem kroił mięso. Jedyną osobą, która łamała ten widok i widocznie nie pasowała do tego obrazu był młody, przystojny brunet z włosami do ramion. Siedział zgarbiony, jego koszula była nonszalancko rozpięta pod szyją, a rękawy zostały podciągnięte. Od czasu do czasu matka rzucała mu ostre spojrzenia, jednak ten zdawał się udawać, że ich nie widzi.
- Syriuszu, wyprostuj się. Wyglądasz jakiś włóczęga. - powiedziała czarnowłosa kobieta, po czym dodała z odrazą.- Ubierasz się jak jakiś mugol. Wstyd mi za ciebie. Powinieneś pamiętać, że jesteś arystokratą i musisz prezentować się według zasad.
Chłopak spojrzał na nią z wyraźną odrazą.
-Pochodzenie nie jest dla mnie ważne.
-Zamknij się! Jesteś czarodziejem czystej krwi, powinieneś chodzić z dumnie podniesioną głową, a nie kulić się jak jakiś nędzny mugolak. - jej głos powoli przeradzał się w krzyk.
- Mugole nie są źli. - chłopak powoli tracił cierpliwość. - W odróżnieniu od was.
- Jak śmiesz!? - krzyknął ojciec. - Pamiętaj do kogo mówisz!
- Tourjours pur, pamiętaj. Masz szczęście, że jesteśmy dla ciebie litościwi. Za samo zadawanie się z mugolami powinieneś zostać wydziedziczony.
Syriusz nic nie odpowiedział, ale wiedział, że jego cierpliwość wisi na włosku. Całe letnie wakacje starał się nie wdawać w żadne interakcje z rodziną, nie rozmawiać, ani nie kłócić się. Za każdym razem jednak, kiedy już do tego doszło, zostawał poruszany temat jego przyjaciół.
- Wciąż nie dowierzam, że jesteś w Gryffindorze, to wstyd dla rodziny.- powiedział Orion. - Na dodatek trzymasz się z tym zdrajcą krwi, obrońcą mugolaków Potterem. Po prostu żenada. Na dodatek jacyś brudni mieszańce jak ten Lupin. Brzydzi mnie to.
- Chociaż Regulus nam się udał. - dodała Walburga.
Syriusz nie odzywał się, oddychał głęboko i w myślach liczył do 100 z nadzieją, że w końcu przestaną gadać.
- Masz już 16 lat, czas dorosnąć. - powiedział ojciec, już spokojniej.- Musisz zrozumieć, że czysta krew jest naprawdę ważna. Zaprzyjaźnij się w końcu z porządnymi ludźmi ze Slytherinu. Regulus na pewno ci wszystkich przedstawi.
- Mam już przyjaciół i nie chce mieć nic wspólnego ze Slytherinem! - tym razem podniósł głos.
- Te szlamy to nic niewarte istoty błagające o naszą litość, ogarnij się w końcu! - krzyknął Orion.
Syriusz podjął natychmiastową decyzję. Wstał od stołu przewracając krzesło i pobiegł na górę do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Słyszał za sobą krzyki, ale nie docierały do niego. Przyświecał mu jeden cel. Zabrał od dawna spakowany kufer i zbiegł po schodach. Stanął w drzwiach jadalni.
-Jak śmiesz plugawy dzieciaku!- krzyknęła matka- Wracaj natychmiast do stołu!
-Nigdy nie usiądę już z tobą przy jednym stole. Nie porzucę moich przyjaciół, a wasze przekonania mnie po prostu brzydzą! Jesteście zaściankowi i nic niewarci!
CZYTASZ
Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]
FanfictionCzy historia miłosna Lily i Jamesa jest zwyczajna? Czy przyjaźń jest argumentem dla wszystkich nieporozumień? Czy można wybaczyć zdradę? Miłość, przyjaźń, zdrada, nienawiść - zwykłe ludzkie niuanse, które tworzą tę niezwykłą opowieść z niekonwencjo...