Dorcas weszła do dormitorium i ze zdziwieniem spojrzała na łóżko Lily. Dziewczyna leżała cała zapłakana.
- Kochana, nie martw się tymi atakami, na pewno wszystko będzie dobrze. Tak jak Hagrid mówił, w Hogwarcie jesteś bezpieczna...- Evans spojrzała się na nią dziwnie. - Co się stało Lily?
- Potter.- rzekła krótko i zaszlochała cicho.
- Co on znowu zrobił?- zirytowała się Meadows.
- Byłaś na imprezie, widziałaś! Jest po prostu bezczelny!
- Przecież nienawidzisz Snape'a!
- Ale to nie zmienia faktu, że Potter i jego kumple się nad wszystkimi znęcają! Nie mogę uwierzyć, że są aż tak złymi osobami!
-Lily, ochłoń. To nie było nic aż tak złego, robili gorsze rzeczy.
-No właśnie! To nie był pojedynczy incydent, oni są po prostu okrutni!- dziewczyna wciąż płakała. Zachowują się jak... jak jacyś naziści!
Dorcas nie nie miała pojęcia co to znaczy, ale dobrze wiedziała, że nie jest to dobry moment, żeby wypytywać o znaczenie jakichś dziwnych mugolskich słów. Przytulała ją mocno, dopóki ta spokojnie nie zasnęła. Wyszła z dormitorium i skierowała się do Pokoju Wspólnego. Postanowiła napić się ognistej, tłumacząc sobie, że dzisiejszy dzień nie należał do najlżejszych. Idąc do baru ujrzała obściskującą się parę i od razu przeszło jej przez myśl, że powinni znaleźć sobie jakieś zaciszne miejsce, a nie obściskiwać się w miejscach publicznych. Odwróciła się i poszła dalej. Jednak nagle coś do niej dotarło. Poznała te czarne włosy. To James Potter we własnej osobie całował się z jakąś dziewczyną. Najwyraźniej nie była jedyną osobą, którą ten widok tak zszokował. Obok niej stali Syriusz i Remus, którzy z szokiem wymalowanym na twarzach patrzyli na Rogacza i wysoką blondynkę.
- James!- krzyknął Syriusz.
Ten spojrzał z uśmiechem na najlepszego przyjaciela i wrócił do całowania.
-JAMES! - Syriusz zawołał znowu, tym razem wyraźniej.
- Co? - spytał z irytacją Potter.
- Możemy porozmawiać?
Rogacz spojrzał na przytulającą się do niego blondynkę i westchnął, ale szepnął jej coś na ucho i ruszył w kierunku Blacka. Był wyraźnie pijany.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!- krzyknął Syriusz.
- Jak widziałeś całowałem się z.. Dorą. Nie, z Diną... Dianą? No nieistotne.
- Dlaczego ?!
- To już nie można całować dziewczyn?
- A co z Lily? - spytał cicho Łapa.
- A co ma być? Nie wszystko kręci się wokół niej. Skończyłem z nią. Jej i tak nic nie obchodzę, od teraz z wzajemnością. Zaczynam się bawić.
- Odbiło ci? - zirytował się Black.- Jeszcze dwie godziny temu planowałeś z nią dzieci, a nagle sobie odpuszczasz?!
- Ona i tak ma wszystko gdzieś. Nie chce mieć ze mną nic wspólnego, więc tak jak mówiłem, rezygnuję. A teraz wybacz, moja przyjaciółka się niepokoi. - powiedział z lubieżnym uśmiechem i wrócił do blond piękności, by od razu ją pocałować.
- Jemu odbiło. - rzucił Syriusz do Remusa i wciąż w ciężkim szoku obaj udali się do baru, próbując nie myśleć o tym jak bardzo ich przyjaciel będzie żałował swoich czynów następnego dnia.
Jednak ani następnego dnia, ani też przez najbliższy miesiąc James nie wyglądał, jakby tego żałował. Codziennie można go było zobaczyć z inną dziewczyną, ku uciesze jego licznych fanek. Każda liczyła na dzień dla siebie. Potter kompletnie nie zwracał uwagi na Lily, co początkowo strasznie ją zaskoczyło. Zdziwiła się, gdy przez cały dzień nie usłyszała "umówisz się ze mną, Evans?". Cieszyło ją to, oszczędzała dzięki temu mnóstwo czasu. Postanowiła jeszcze bardziej skupić się na nauce. Tak jak Jamesa ciężko było w tym czasie zobaczyć bez jakiejś dziewczyny, tak jej nie można było zobaczyć bez licznych książek i wypracowań, za którymi się kryła. Nie wiedzieć czemu, nie rozmawiała z nikim zbyt długo. Wyjątkiem był Lupin, z którym wspólnie odrabiała lekcje. Chodzili na te same zajęcia, więc mogli razem ćwiczyć zaklęcia i pisać eseje. Zresztą od zawsze byli najbardziej inteligentnymi osobami w Gryffindorze, więc mieli mnóstwo tematów do rozmowy. Spędzali razem coraz więcej czasu. Nie mogło to nie zaciekawić współlokatorek Lily, z którymi dziewczyna już prawie nie rozmawiała. Śmiało można było powiedzieć, że wręcz unikała ich. Do dormitorium wracała ostatnia i od razu kładła się spać, rano wychodziła pierwsza. Mimo to, przyjaciółki zauważyły jej zbliżenie z Remusem. Nie do końca wiedziały, co o tym sądzić. Gdy pewnego wieczoru wróciła trochę wcześniej niż zwykle, postanowiły wykorzystać sytuację.
- Lily, dlaczego ostatnio wracasz tak późno?- zaczęła powoli Alicja.
- Mam mnóstwo pracy. Poza tym obowiązki prefekta same się nie wykonają.
- Spędzasz dużo czasu z Lupinem.
- Odrabiamy razem lekcje.- odrzekła Evans, choć nie była to całkowita prawda. Odkąd więcej rozmawiali, świetnie się rozumieli. Czasem po prostu siedzieli i się śmiali. Czuła się świetnie w jego towarzystwie, mogli rozmawiać o wszystkim.
Dziewczyn to nie przekonało. Rzuciły sobie szybkie spojrzenia, a Dorcas kiwnęła głową.
- Podoba ci się?- spytała nieśmiało Marlena.
- Remus? Mi? - zdziwiła się Evans- Jesteśmy przyjaciółmi. Poza tym jest też prefektem i chodzimy razem na patrole, to wszystko.
Lily odwróciła się, owinęła kołdrą i udawała, że idzie spać. Przyjaciółki zrezygnowane odpuściły.
Choć wszystkie z dziewczyn już dawno zasnęły, Lily nie mogła zmrużyć oka. Stwierdzenie, że Remus jej się podoba bardzo w nią uderzyło. Oczywiście nic do niego nie czuła, byli przyjaciółmi, ale zaczęła się zastanawiać, dlaczego właściwie tak bardzo się do niego zbliżyła. Czy faktycznie chodziło jej tylko o naukę? Dlaczego właściwie wszystkich innych unikała? Zaczęła sobie tłumaczyć, że chciała, by jej przyjaciel wyszedł ze złego towarzystwa Huncwotów. Liczyła się z tym, że mogą ją nękać jego przyjaciele, bo Remus spędza z nimi mało czasu, ale myliła się. Huncwoci właściwie się rozpadli. Peter ciągle gdzieś znikał, Black spotykał się z jeszcze większą ilością dziewczyn, a Potter... No właśnie, Potter. Codziennie miał nową. Głęboko ukrywała fakt, że w pewien sposób ją to bolało. Przez tyle lat powtarzał jej, że jest dla niego najważniejsza i żadna inna się dla niego nie liczy, że mimo swojej niechęci czuła do niego jakąś więź. Bolało ją, że te słowa nic dla niego nie znaczyły. Odkrycie takich uczuć prawie przysporzyło jej raz kłopotów. Złapała się na gapieniu na Pottera. Natychmiast zrobiła się cała czerwona i od tamtej pory zaczęła jadać bardzo wcześnie wiedząc, że jego tam nie będzie. Zaczęli się oboje z uporem ignorować. Któregoś dnia wpadli na siebie w przechodząc przez obraz Grubej Damy.
- Evans. - powiedział Potter, gdy ją zobaczył.
Lily przez zdziwienie nic nie powiedziała, jedynie zaczerwieniła się i odprowadziła go wzrokiem. W tamtej chwili zorientowała się, że serce wali jej jak młotem i jest taka możliwość, bardzo, bardzo malutka, że jednak coś czuje do Jamesa Pottera. Oczywiście nigdy by się do tego nie przyznała na głos, ale myśli codziennie męczyły ją przed snem. Złapała się również na tym, że na spotkaniach z Remusem wręcz liczy na to, że Rogacz przypadkiem zajdzie po coś do Lupina. Z chęcią wysłuchiwała opowieści o nim. Wiedziała jednak, że musi się kryć. Prędzej czy później to z siebie wyprze i po kłopocie. Skoro Potter sam się odczepił, to nie będzie problemu.
CZYTASZ
Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]
FanfictionCzy historia miłosna Lily i Jamesa jest zwyczajna? Czy przyjaźń jest argumentem dla wszystkich nieporozumień? Czy można wybaczyć zdradę? Miłość, przyjaźń, zdrada, nienawiść - zwykłe ludzkie niuanse, które tworzą tę niezwykłą opowieść z niekonwencjo...