33. Finał Mistrzostw Świata

277 20 14
                                    

Wyczekiwany dzień finału wreszcie nadszedł. Byłem niesamowicie zestresowany, ale nie chciałem, by ktokolwiek to zauważył, a w szczególności Lily. Ostatni mecz zagrałem najlepiej jak tylko potrafiłem, a uznała, że było ,,całkiem przyzwoicie". Co jeśli tym razem zagram gorzej? To moja ostatnia szansa, by pokazać, że jestem w tym świetny. A może, jeśli zobaczy, że jestem zestresowany, a później mi coś nie wyjdzie, to będę miał wymówkę? Całkiem niezłe... Nie, stop. Ogarnij się James. 

- O czym tak myślisz, kochanie? - spytała mama podając mi ciepłe kakao. 

- Ach, nic ważnego. Patrzcie, sowy! Pewnie ze szkoły! - odwróciłem ich uwagę. 

I faktycznie, ptaki przyleciały prosto z Hogwartu. Starając się nie zdradzić drżeniem rąk, szybko rozerwałem kopertę. Bilet, lista książek, odznaka.

- Oo znowu jestem kapitanem drużyny. 

- Dziwnym by było, gdybyś nim nie był Rogaś. - zaśmiał się Łapa.

Już miałem schować kopertę, gdy coś przykuło moją uwagę. Jeszcze jedna odznaka wypadła mi na dłoń, odznaka Prefekta Naczelnego. Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na jeszcze jedną kartkę, której wcześniej nie zauważyłem. Niee, to musi być jakaś pomyłka... 

Szanowny Panie Potter, 

Po głębokim przemyśleniu wszystkich za i przeciw wraz z całym gronem pedagogicznym, postanowiłem powierzyć Panu funkcję Prefekta Naczelnego. Mam nadzieję, że z najwyższym skupieniem odda się Pan obowiązkom. 

Ponadto, proszę, by po Uczcie Powitalnej przyszedł Pan wraz z drugim Prefektem Naczelnym do mojego gabinetu, by omówić Wasze obowiązki. 

Z wyrazami szacunku, 

Albus Dumbledore

-Zostałam Prefektem Naczelnym! - ucieszyła się Lily i pokazała odznakę. 

- Jakby, to było jakieś zdziwienie. - wtrącił Syriusz - To było wiadome od pierwszej klasy. 

- Gratulacje, skarbie. - powiedziała mama i ucałowała ją jak własną córkę.

Patrzyłem na to jakby przez mgłę. Jeszcze raz spojrzałem na list. Dumbledore wyraźnie napisał ,,Panie Potter". To chyba nie była pomyłka. 

- Bo tak jakby ja chyba też. - powiedziałem. 

- Co ty też ? - spytał dziwnie Łapa. 

- Też zostałem Prefektem Naczelnym. - odparłem już pewniej i pokazałem im odznakę. 

- Merlinie, to wspaniale! - krzyknęła mama - Kolejny prefekt w rodzinie! 

- Trzeba to uczcić.- uśmiechnął się tata- Zaraz po powrocie, razem z mistrzostwem świata!  

- Niee, to musiała być jakaś pomyłka. Nikt normalny nie zrobiłby Rogasia prefektem i to na dodatek naczelnym ! - zdziwił się Syriusz. 

Spojrzałem na Lily. Przyglądała mi się z zaciekawieniem i niepewnością. 

- No to już mam pewność, że wszystkie obowiązki będę musiała wykonywać sama. 

- Huncwot Prefektem! Toż to wstyd! - powiedział Syriusz srogo. 

- Będę ci mógł teraz dawać szlabany, więc się pohamuj. - zaśmiałem się i dźgnąłem go w żebra. 

- Jesteśmy z ciebie dumni James. - odparła mama z szerokim uśmiechem - Jesteś naszym cudem. 

***

- Już muszę iść, Lily! Do zobaczenia po meczu!

- Poczekaj! - krzyknęła i wybiegła z łazienki- Trzymam kciuki. Za was... za ciebie. Powodzenia. 

Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz