Wyczekiwany dzień finału wreszcie nadszedł. Byłem niesamowicie zestresowany, ale nie chciałem, by ktokolwiek to zauważył, a w szczególności Lily. Ostatni mecz zagrałem najlepiej jak tylko potrafiłem, a uznała, że było ,,całkiem przyzwoicie". Co jeśli tym razem zagram gorzej? To moja ostatnia szansa, by pokazać, że jestem w tym świetny. A może, jeśli zobaczy, że jestem zestresowany, a później mi coś nie wyjdzie, to będę miał wymówkę? Całkiem niezłe... Nie, stop. Ogarnij się James.
- O czym tak myślisz, kochanie? - spytała mama podając mi ciepłe kakao.
- Ach, nic ważnego. Patrzcie, sowy! Pewnie ze szkoły! - odwróciłem ich uwagę.
I faktycznie, ptaki przyleciały prosto z Hogwartu. Starając się nie zdradzić drżeniem rąk, szybko rozerwałem kopertę. Bilet, lista książek, odznaka.
- Oo znowu jestem kapitanem drużyny.
- Dziwnym by było, gdybyś nim nie był Rogaś. - zaśmiał się Łapa.
Już miałem schować kopertę, gdy coś przykuło moją uwagę. Jeszcze jedna odznaka wypadła mi na dłoń, odznaka Prefekta Naczelnego. Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na jeszcze jedną kartkę, której wcześniej nie zauważyłem. Niee, to musi być jakaś pomyłka...
Szanowny Panie Potter,
Po głębokim przemyśleniu wszystkich za i przeciw wraz z całym gronem pedagogicznym, postanowiłem powierzyć Panu funkcję Prefekta Naczelnego. Mam nadzieję, że z najwyższym skupieniem odda się Pan obowiązkom.
Ponadto, proszę, by po Uczcie Powitalnej przyszedł Pan wraz z drugim Prefektem Naczelnym do mojego gabinetu, by omówić Wasze obowiązki.
Z wyrazami szacunku,
Albus Dumbledore
-Zostałam Prefektem Naczelnym! - ucieszyła się Lily i pokazała odznakę.
- Jakby, to było jakieś zdziwienie. - wtrącił Syriusz - To było wiadome od pierwszej klasy.
- Gratulacje, skarbie. - powiedziała mama i ucałowała ją jak własną córkę.
Patrzyłem na to jakby przez mgłę. Jeszcze raz spojrzałem na list. Dumbledore wyraźnie napisał ,,Panie Potter". To chyba nie była pomyłka.
- Bo tak jakby ja chyba też. - powiedziałem.
- Co ty też ? - spytał dziwnie Łapa.
- Też zostałem Prefektem Naczelnym. - odparłem już pewniej i pokazałem im odznakę.
- Merlinie, to wspaniale! - krzyknęła mama - Kolejny prefekt w rodzinie!
- Trzeba to uczcić.- uśmiechnął się tata- Zaraz po powrocie, razem z mistrzostwem świata!
- Niee, to musiała być jakaś pomyłka. Nikt normalny nie zrobiłby Rogasia prefektem i to na dodatek naczelnym ! - zdziwił się Syriusz.
Spojrzałem na Lily. Przyglądała mi się z zaciekawieniem i niepewnością.
- No to już mam pewność, że wszystkie obowiązki będę musiała wykonywać sama.
- Huncwot Prefektem! Toż to wstyd! - powiedział Syriusz srogo.
- Będę ci mógł teraz dawać szlabany, więc się pohamuj. - zaśmiałem się i dźgnąłem go w żebra.
- Jesteśmy z ciebie dumni James. - odparła mama z szerokim uśmiechem - Jesteś naszym cudem.
***
- Już muszę iść, Lily! Do zobaczenia po meczu!
- Poczekaj! - krzyknęła i wybiegła z łazienki- Trzymam kciuki. Za was... za ciebie. Powodzenia.
CZYTASZ
Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]
FanfictionCzy historia miłosna Lily i Jamesa jest zwyczajna? Czy przyjaźń jest argumentem dla wszystkich nieporozumień? Czy można wybaczyć zdradę? Miłość, przyjaźń, zdrada, nienawiść - zwykłe ludzkie niuanse, które tworzą tę niezwykłą opowieść z niekonwencjo...