13. Lunatyk i Dorcas

354 18 3
                                    

Lily strofowała się w myślach, idąc do zamku przez zamarznięte błonia. Co jej w ogóle strzeliło do głowy, żeby iść mu pogratulować? Teraz pewnie wyobraża sobie jakieś niestworzone rzeczy... Dobrze go znała, zawsze było tak samo. Wystarczyło, że była dla niego zaledwie miła, a on od razu chciał się z nią umawiać. Zawsze się przez to denerwowała, ale w sumie... Ostatnio, po ich rozmowie, się trochę zmienił. Nie krzyczy już na cały korytarz czy się z nim umówi. Ba! Wcale się nie pyta. Jest zwyczajnie miły. Evans zastanawiała się czy to cisza przed burzą, czy po prostu dorósł. Nie ukrywała, że taki stan jej się bardzo podoba, dlatego obawiała się, że jej głupia chwila słabości zachęci go do tego dziecinnego zachowania. Ale ten jego uśmiech, gdy mu pogratulowała... 

***

- Gdzie jest Lily?- spytała Alicja. 

- Poszła pogratulować Jamesowi wygranej. - uśmiechnęła się szyderczo Marlena. 

- Myślicie, że w końcu zrozumiała czy to jakaś dziwna intryga? - zaśmiała się Mary. 

- Wydaje mi się, że zrozumiała... Widziałyście jak się czerwieni, gdy James wchodzi do pomieszczenia? 

***

Tak jak kapitan obiecał, po wygranym meczu Huncwoci zorganizowali imprezę w Pokoju Wspólnym. Trzy godziny po zakończeniu meczu w wieży Gryffindoru już grała muzyka. Zaklęciem powiększono pomieszczenie. Fotele i kanapy poprzesuwano pod ściany, żeby było dużo miejsca do tańca. Syriusz i James już kilka dni wcześniej przygotowali alkohol, więc szybko się z tym uporali. Peter i Remus przynieśli przekąski z kuchni. Zjawiało się coraz więcej gości, prawie nie było już wolnego miejsca.

- Całe szczęście, że jest taki wynalazek jak Muffliato!- krzyknęła Lily odkładając szklankę z napojem na stolik. - Miejmy nadzieję, że profesor McGonagall nie ma w planach nas odwiedzić. 

- Nie martw się Lily, ona przychodzi tu tylko, gdy dzieje się coś złego, a dzisiejszy dzień jest bardzo szczęśliwy! Pewnie teraz też świętuje w swoim gabinecie.- uspokoił ją Syriusz. - Nie siedź tak, baw się z nami! 

Chłopak pociągnął ją za rękę i zaczął z nią tańczyć, za co Rogacz zmierzył go wzrokiem. Łapa szybko zaprosił do tańca resztę dziewczyn i wyszczerzył się do niego.

Gryfoni byli przeszczęśliwi, ale radości Jamesa nie nie dało się opisać. Wiedział, że mają ogromne szanse na zdobycie pucharu. Szybko zdecydował się trenować jeszcze ciężej i tanecznym krokiem ruszył do swoich przyjaciół . Patrzył jak rudowłosa skacze w rytm muzyki. Zgrzała się, przez co zrobiły jej się rumieńce na twarzy. Tańcząc przesuwał się w jej stronę. 

- Lily, zatańczysz ze mną? - spytał z nadzieją. 

Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie i po chwili namysłu odparła, że jest jej gorąco i musi chwilę odpocząć. 

- Chcesz się przewietrzyć?- zapytał chłopak. 

- Nie, odpocznę na kanapie. - powiedziała i ruszyła, a Potter zaraz za nią. 

Kiedy oboje usiedli, dziewczyna wydawała się mieć jeszcze większe rumieńce niż podczas tańca. 

- Na pewno wszystko w porządku?- dopytywał James. 

- Nic mi nie jest. - odburknęła.

- Jeszcze raz dziękuję za gratulacje. - zaczął powoli. - To wiele dla mnie znaczy. 

- To tylko gratulacje, James. Nie wyobrażaj sobie niczego. 

- Nie wyobrażam, po prostu jestem wdzięczny, że mam obok siebie osobę, która tak bardzo mnie wspiera. 

Magia Huncwotów [poprawiane, nieskończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz