Rozdział 11

119 5 0
                                    

*Madison Evans lat 12, 17 urodziny Majka*

Wstałam wcześnie rano żeby zrobić solenizantowi i jego mamie śniadanie no a mi przy okazji.
Postanowiłam zrobić naleśniki z nutellą, owcami i bitą śmietaną. Gdy już skończyłam smażyć ciasto naleśnikowe posmarowałam czekoladą na to garść owoców a do tego bita śmietana. Śniadanie gotowe to najwyższy czas iść się ubrać. Założyłam dziś spódniczkę i trampki od cioci do tego duża fioletową koszulka Majka. Poszłam go obudzić a ten widząc mnie od razu szczerzy się jak głupi do sera.

Po zjedzonym śniadaniu zabrałam strój kąpielowy szczotkę i ręcznik. I pojechaliśmy na basen, jak wchodziliśmy to brat dostał SMS od Daniela, że trochę się spóźnią i żebyśmy na nich nie czekali. Ciocia poszła do sauny a mnie Majk zaciągnął na zjeżdżalnie. Waliliśmy się rewelacyjnie po 30 minutach zjawili się nasi przyjaciele i zabawa była jeszcze lepsza.

Na basenie głównie zjeżdżaliśmy na zjeżdżalniach, ale też graliśmy w siatkówkę wodną. Pierwszy sen rodzeństwo na rodzeństwo, drugi dziewczyny na chłopaków a trzeci był, że tak to ujmę mieszany. Udało mi się nawet trochę ponurkować Zabawa była naprawdę udana cieszę się, że mogłam przeżyć taki dzień. Jak tylko wróciliśmy do domu przebraliśmy się i poszliśmy na boisko spotkać się z Adamem. A Eryk i Leo udali się do nas do domu szykować niespodziankę dla Majka. Siedzieliśmy tam z godzinę i postanowiliśmy już wracać. Gdy weszliśmy do domu Majkela przywitał wielki napis od dzisiaj mam 17 lat. Lusi wystrzeliła confetti a ciocia przyniosła tort z świeczkami 1 oraz 7. Leo włączył muzykę i zabawa się zaczęła, ciocia pozwoliła starszym wypić po kieliszku szampana ja i ciocia piłyśmy sok z lodem. Bawiłam się znakomicie przyszedł czas na prezenty wiec poszłam na górę po starannie zapakowane pudełko. W którym był mój prezent dla brata. Lusi podarowała mu czarną, czerwoną i zieloną muszkę oraz trochę słodyczy. Daniel, Leo, Eryk i Adam kupili mu nowy motor a od mamy dostał nauki jazdy samochodem i coś, czego nie otworzył przy nas.

Kiedy wszyscy się rozeszli brat rozpakował małe pudełeczko od mamy. Był tam złoty łańcuszek z zawieszką motyla. Ciocia zawsze go nosiła powiała, że dla mnie też coś ma podarowała mi jej złoty pierścionek. Nie wiedziałam, co powiedzieć byłam zaskoczona takim obrotem sprawy Majkel też miał coś dla mnie był to słodziutki króliczek z czerwoną kokardką oraz kartę podarunkową do sklepu z kosmetykami.

Przez te ostatnie kilka dni, które miałam u nich spędzić Majk uczył mnie podstaw jazdy na motorze. Byłam w tym całkiem niezła mój kochany braciszek sam stwierdził, że szybko się uczę i chyba jestem do tego stworzona. Przez te kilka dni potrafię samodzielnie przejechać pewien odcinek drogi i zawrócić. Więc w sumie jechałam kawałek zawrzałam i tak cały czas. Ostatni dzień pobytu tam Majk zabrał mnie na wycieczkę ja na jego starym a on na nowym. I tak pokazał mi kawałek swojego miasteczka. Co prawda poruszaliśmy się po drogach gdzie nie ma większego ruchu, bo ja muszę się czuć pewnie a on też jeszcze nie przyzwyczaił się do nowego sprzętu.

Majk podwiózł mnie na przystanek swoim nowym motorem, dzięki czemu mogłam poczuć tą adrenalinę.

Gdy tylko wróciłam do domu znowu zaczęły się sypać obelgi ze strony mojego brata, co dziwniejsze jego koledzy też się mnie czepiają. Co chwile słyszę

- Fuj, jaki pasztet. Ble, ale ona wygląda obrzydliwie tylko kijem dotknąć. Ale świnia się upasała. Jakie pryszcze wielkości wulkanów. Ale ona śmierdzi gównem. Ona się mieści w drzwi?

I wiele podobnych coraz bardziej uszczypliwych, dotkliwszych. Coraz trudniej mi być silną, lecz coraz mniej płacze powoli brak mi łez. Nic nie mowie Majkowi, bo to by się źle skończyło boje się mu o tym powiedzieć. Na razie daje rade, jeśli będzie gorzej to mu powiem.

*Madison Evans lat 12 jesień*

Przychodzę ze szkoły wchodzę do domu a w drzwiach jest Mój brat i jego świta tylko Szymon jest oddalony i udaje, że jego tu nie ma.

- Spóźniłaś się gdzie ty się włóczysz, co dajesz dupy za hajs! - Wykrzyczał mi prosto w twarz i sie zaśmiał

-, Od kiedy ty się moim życiem interesujesz hmm? Jakże szlachetny brat sobie o mnie przypominał i co teraz zamierzasz zrobić udawać mojego ojca hmm? - Mówiłam tak szybko i w dodatku po francusku, że nawet Szymon ledwo zrozumiał, o co mi chodzi

- Ty suko jak śmiesz - uderzył mnie z liścia - Dobrze wiem, że coś tam na mnie nagadujesz - Uderzył w drugi policzek.

Lecz ja stałam niewzruszona chwila ich nie uwagi a ja im myknęłam do siebie do pokoju zamykając go na klucz. Po chwili słyszę delikatne pukanie a później Szymon rozpoczyna konwersacje przez drzwi i po francusku.

- Staram się ich powstrzymać, ale on jest w nich zbyt zapatrzony przepraszam - ostatnie słowo wyszeptał

- Wiem

- Otworzysz?

- Nie, nie chce się teraz nikomu pokazywać - powiedziałam cicho i zgodnie z prawdą

- Bardzo boli? - Zapytał mnie Szymon z troską w głosie

- Nie jest źle jakoś dam radę

- Na pewno?

- Tak idź już chce zostać sama

Kiedy tylko Szymon odszedł od drzwi popłakałam się. Poszłam wziąć prysznic by zmyć wszystkie emocje. Położyłam się na łóżku i w płacząc zasnęłam.    

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz