Rozdział 5

156 5 2
                                    

Madison Evans lat 10 lato *

Gdy rano się obudziłam na kanapie w salonie przytulona do brata. Pomogłam Lusi w zrobieniu śniadania dla wszystkich. Postanowiłyśmy zrobić grzanki a do tego mleko.

Około godziny 14 wraz Majkiem poszliśmy do domu. Gdzie czekał na nas już obiad.

Mój brat zrobił naprawdę duże postępy w jeździe na motorze oraz w jego naprawie. Majk naprawdę szybko się uczy ostatnio nawet mnie przewiózł. Piękne uczucie adrenalina wiatr ciepło bijące od ukochanego brata. Jego dziadek go wszystkiego uczy to jest bardzo urocze. Niestety ze zdrowiem dziadka jest coraz gorzej ten kochany 80-latek coraz bardziej podupada na zdrowiu. Jego serce bije coraz słabiej jego kręgosłup w coraz gorszej formie, lecz uśmiech nadal nie schodzi mu z twarzy to wspaniały człowiek.

Siedzimy sobie wszyscy w salonie popijając lemoniadę a w tle gra telewizor gdzie leci jakiś nudny i bezsensowny serial. Po chwili dziadek uśmiechnął się i powiedział

-Moje stare kości potrzebują się położyć idę do swojego pokoju.- Posłał nam słaby uśmiech
( ja i Majk zrobiliśmy smutne minki a on na to)
- co to za miny musicie się uśmiechać, i chociażby udawać że wszytko gra, pamiętajcie nigdy nie pokazywać swoich słabości obcym bo mogą to wykorzystać. No uszy do góry a ja już pójdę dzieciaki.

Dziadek mówił naprawdę dużo mądrych rzeczy i zawsze był w stanie nas pocieszyć. To naprawdę niesamowity człowiek i wiele mnie nauczył.

Był już wieczór, więc pora kolacji się zbliżała a dziadka nadal nie było i zaczynialiśmy się martwić. Więc poszłam do jego sypialni by go obudzić na kolację. Stanęłam przed drzwiami, za którymi była sypialnia dziadka zapukałam dwa razy i nic.
- Dziadku kolacja - zawołałam, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Zapukałam znowu, lecz troszkę głośniej, po czym nacisnęłam klamkę. Drzwi się otworzyły a ja ujrzałam, że dziadek leży na łóżku a w ręku trzyma zdjęcie z tamtych wakacji, kiedy u nich byłam. Stanęłam obok łóżka i powiedziałam
-Dziadku obudź się już czas na kolację, ·Lecz nadal się nie budził, więc delikatnie potrzepałam jego ramieniem i nadal bez efektu. Przypadkowo dotknęłam jego ręki chłód, jaki od mniej bił był przerażający. Podcięło mi nogi ze strachu, stresu a może szoku albo ich mieszanki nie wiem, lecz upadłam na kolana. Moje zachowanie zrobiło hałas taki, iż Majk i ciocia przyszli zobaczyć, co się stało. Nie wiele pamiętam nie byłam w stanie wszytko toczyło się tak jak by był to film, a ja patrzyła na to, co się tam dzieje. Nie odczuwałam emocji była pustka jak przez mgłę widziałam zapłakaną ciocię dzwoniącą po karetkę. Zszokowanego Majka, który nie wie gdzie iść do mnie czy do dziadka. Ogólnie, szok panika i ogromna rozpacz.

Przyjechała karetka potwierdzili zgon nastąpił on około godziny 16. Ja i Majk postanowiliśmy spać razem dla każdego z nas był to wielki szok i baliśmy się spać osobno. Leżąc w łóżku wciąż miałam w myślach jego ostatnie słowa. A może on wiedział, że to koniec czy się spodziewał był tego świadomy? Wtuleni w siebie tak skończyliśmy ten dzień.

Od cioci dostałam czarną sukienkę i to w niej poszłam na pogrzeb. Wspieraliśmy się z Majkiem na wzajem było ciężko pogodzić się z myślą, że już nigdy nie zobaczy się jego uśmiechu. Nie posłucha jego śmiechu, jego głosu, jego życiowych rad, o których powinna powstać książka, że go tu nie ma i już nie wróci. Musimy żyć dalej i nie oglądać się za siebie i najważniejsze to, co nam powiedział on nie pokazywać swoich słabości obcym. Być silnym i zawsze się uśmiechać być aktorem i ciągle mieć na twarzy uśmiech nie okazywać słabości. To takie trudne i ławę zarazem zależy od sytuacji, ale się postaram być silną dla niego.

3 dni po pogrzebie musiałam wracać do domu. A tam jak zwykle czekał obrażony na mnie nie wiadomo, za co mój brat i jego kolega, który jest między młotem a kowadłem. Oraz jakże cudowni wiecznie zapracowani rodzice jak ja nie nienawidzę mojego nędznego życia.

Rodzice pracują w naprawdę dużej firmie, a właściwiej powinnam powiedzieć, że są właścicielami. Pieniędzy nam w domu nie brakowało kieszonkowe miałam naprawdę wysokie a za dobre wyniki za naukę dostawałam dodatkowe pieniądze. Dzięki temu, że miałam średnią zawsze powyżej 4,30 oraz jeździłam na konkursy z Francuskiego, geografii oraz matematyki. W dodatku byłam oszczędna nie wydawałam na głupoty. Podsumowując zamiast miłości dostawałam pieniądze trudno nauczyłam się z tym żyć, choć nie jest to łatwe.      

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz