Rozdział 2

215 5 0
                                    

* Madison Evans, lat 8*

Majkel Rivera był ode mnie o 5 lat starszy, wiec obecnie ma około 13 lat. Mieszka w małym mieście obok, w małym jednorodzinnym domku z mamą i dziadkiem. Miesiąc -tyle zajęło mi czasu, żeby namówić rodziców na spotkanie z nim. Obiecałam nie mieszać w to Mateusza i się zgodzili.

Rodzice i ja wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mojego przyrodniego brata, gdzie miałam poznać całą rodzinę Rivera. Stanęliśmy na podjeździe wysiadłam z auta, zabrałam mój mały plecaczek, a oni odjechali. Mówiąc przy tym, że mam zadzwonić, jak będę chciała wrócić. Przez szok jaki spowodowali moi rodzice, stałam i patrzyłam jak auto znika mi z pola widzenia. Nie zauważyłam, że pewna kobieta wyszła z domu i stoi za mną. Po chwili się odzywa:
- Ty pewnie jesteś Madison?
- Tak, proszę pani.
- Nie przejmuj się nimi. Chodź, zapraszam do środka - wchodząc do środka udaliśmy się do salonu, gdzie starszy mężczyzna czyścił jakieś śrubki, a najprawdopodobniej Majkel pomagał w tej czynności siwowłosemu. - Madison poznaj swojego przyrodniego brata Majkela.
- Cześć...- powiedziałam cichutko.
- Hej, miło mi cię poznać. Chodź pokażę ci coś - odpowiedział mi Majk i pociągnął za sobą do ogrodu, na  co jego dziadek i mama zachichotali. W ogrodzie znajdował się domek na drzewie do którego weszliśmy.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mam młodszą siostrzyczkę. - powiedział, jak tylko byliśmy w środku, na co ja lekko zachichotam.
- Ja także się cieszę, że cię poznałam.

I zaczęliśmy żywo rozmawiać. Tematy się nie kończyły, a buzia się nie zamykała. Żeby się lepiej poznać zaproponowałam grę w pytania, na co Majk ochoczo się zgodził.

-To ja pierwszy zadaje pytanie. Jakie masz hobby? - Majk.
- Lubie rysować i kolorować, a ty?
- Ja jeździć i grzebać przy motorach. Twoja kolej.
- Dobrze, a więc jaki sport lubisz najbardziej? Bo ja siatkówkę.
- Ło serio ja też. Musimy kiedyś zagrać. Ulubiony kolor? - Majk.
- Jasny fioletowy i biały.
- Ja lubię ciemny fiolet i czarny.

Mieliśmy dużo wspólnego, jak i wiele nas różni. Zbliżała się pora kolacji, więc stwierdziłam z przykrością, że muszę zadzwonić po rodziców. Lecz pani Laura zaproponowała bym została na noc. Zadzwoniłam do rodziców, a oni się nie przejmowali ile tam będę. Więc takim oto sposobem zostałam na noc. Przy kolacji porozmawiałam z Panią Laurą, która kazała mówić na siebie ciocia, oraz z Panem Erykiem do którego miałam mówić dziadku. Nigdy do nikogo nie mówiłam ani ciociu ani dziadku, ale z miłą chęcią to robiłam. To byli naprawdę sympatyczni ludzie, a ja czułam się jak w domu, ale nie jak u siebie, tylko ta swobodna atmosfera, było cudnie. Ciocia ulokowała mnie w małym pokoiku na poddaszu, zaraz obok pokoju Majka. Był on mały, ale miał ten przytulny klimacik. Pokój posiadał własną maleńką łazienkę oraz małe poniszczenie mające być garderobą. Uśmiech nie schodził mi z twarzy mimo, że pokój był o wiele mniejszy niż mój, to był on bardzo uroczy i czułam ten domowy klimat. Od cioci dostałam spodenki oraz fioletową bluzkę należącą do mojego brata. Przed snem obejrzeliśmy jakiś film i nie wiem jak, ale oboje zasnęliśmy w jednym łóżku. Rano zaczęliśmy się z tego śmiać i zeszliśmy na śniadanie. Rodzice mieli przyjechać przed obiadem, więc mieliśmy jeszcze chwilę, więc udaliśmy się z szklankami lemoniady do ogrodu. Podczas tego, jak my się wygłupialiśmy do ogrodu zawitał jakiś chłopak. Przywitali się ze sobą, a chłopak patrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Madison to mój przyjaciel Dawid, Dawidzie to moja przyrodnia młodsza siostra Madison.
Grzecznie podałam rękę i powiedziałam:
- Miło cię poznać.
On odpowiedział:
- Mi ciebie także.
Po czym w kółeczku podawaliśmy sobie piłkę do siatkówki. Po 30 minutach usłyszeliśmy klakson, więc rodzice przyjechal. Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do auta. Nie odezwałam się ani słowem, aż do samego domu. Mateusz nawet nie zauważył, że mnie nie ma. Unika mnie, co trochę boli, ale przeżyję.

* ostatni tydzień lata*
Umówiłam się z rodzicami oraz ciocią, żeby zostać ten ostatni tydzień lata u nich. Więc pakuję swoje ubrania, gdzie 50% walizki to fioletowe ubrania, 20% to białe, a 10% czarne, a pozostałe 20% stanowią inne kolory. Zabrałam także moje przybory do rysowania, bo nie umiem bez tego żyć. Spakowałam jeszcze przybory toaletowe i mogłam jechać. Podroż jak ostatnio zajęła nam niecałą godzinkę i także jak ostatnio, gdy tylko wyjęłam swoje rzeczy, odjechali. Tym razem się nimi nie przejmowałam i zadzwoniłam do drzwi. Gdy tylko ujrzałam w nich Majka, rzuciłam mu się na szyję, a ten jak głupi się śmiejąc kręcił nami dokoła. Postawił mnie, zabrał moją torbę i zaniósł mi ją do tego pokoju na poddaszu, ja w tym czasie poszłam przywitać się z ciocią i dziadkiem. Siedzieli oni w salonie i wesoło gawędzili o tym i o tamtym. Gdy dziadek z bratem wyszli do ogrodu, ja pomagałam cioci w sprzątaniu po obiedzie, wtedy po cichu mi powiedziała, że Majk na za dwa dni ma 13 urodziny. Zaczęłam panikować, bo nic dla niego nie miałam, ale ciocia powiedziała, że wieczorem mogę z nią pojechać do sklepu i razem coś wybierzemy. To mnie trochę uspokoiło, bo zabrałam trochę swoich kieszonkowych. Po kolacji jak było zaplanowane pojechałam z ciocią na zakupy. Po drodze powiedziała mi, że ona i jej tata kupili Majkowi czarno fioletowy motor, a teraz chciałaby dokupić jakiś kask i no sama nie wie co jeszcze. W sklepie postanowiłyśmy, że ode mnie  dostanie kask i rękawiczki, a jego mama dokupiła jeszcze ochraniacze. Wszystko było w kolorze czarnym z dodatkiem fioletu. Zapłaciłam za kaski, tak kupiłam je dwa jakby chciał kogoś przewieźć, na przykład mnie wracając. Są one czarne i różnią się tylko tym, że jeden ma ciemne a drugi jasne fioletowe akcenty, rękawice były dobrane do kasku wiec dużo się nie różniły. Po powrocie do domku chwile razem oglądaliśmy telewizję, ale o 23 każdy poszedł do siebie. Zabrałam z walizki fioletową piżamkę w sowy czystką bieliznę i udałam się pod prysznic, gdy skończyłam wieczorną rutynę była 23 30, ale jakoś nie chciało mi się spać. Usiadłam na parapecie włączyłam lampkę obok łóżka i zaczęłam rysować. Skończyłam tak mniej więcej koło godziny 01:30. Zgasiłam lampkę i wtuliłam się w poduszki, sen nadszedł już po chwili...

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz