Rozdział 19

83 5 0
                                    

*Madison Evans lat 14 początek lata*

To lato zapowiada się naprawdę ciekawie. Moje umiejętności są naprawdę dobre i w wakacje mam iść na pierwszą akcje. Będę tam bardziej, jako widz niż uczestnik, ale wszystkiego trzeba się nauczyć. Przyznam, że trochę się stresuje, iż zawsze coś może pójść nie tak. Czy na pewno jestem gotowa?

Jeśli chodzi o Esme to połowę wakacji ma spędzić z Matim a połowę, że mną. Jeśli ja cały czas będę na wyjazdach oznacza to, że całe dwa miesiące mam od niego spokój. Może moje rany się zagoją, ale dostrzegam pozytyw przyzwyczaiłam się do bólu i już aż tak nie boli.

W lipcu czas z Esme ma Mateusz. Z tego, co wiem chce on jechać do domku w lesie z Szymonem i maleńką. Ciocia Róża powiedziała, że wyśle dwóch swoich ludzi na przeszpiegi. A dlaczego? To proste nie ufa im, ja także im nie ufam.

Godzinę temu Mati, Szymon i Esme pojechali na wypoczynek. A za nimi pojechały dwie dziewczyny o rok starsze od nich. Będą one zdawać raport a gdyby się coś działo będą interweniować.

A ja właśnie wsiadam do samochodu i jadę na kilka dni do Majka i cioci.

- Dzień dobry Ciociu - krzyknęłam jak tylko przekroczyłam próg
- Madison moja kochana - ciocia przytuliłam mnie mocno
- Jak samopoczucie?
- Nie najgorzej, ostatnio przeszczepili mi szpik od dawcy i jest lepiej - powiedziała uradowana
- To wspaniała wiadomość - krzyknęłam szczęśliwa - Majk, czemu nie powiedziałeś - spojrzałam na niego srogo
- Mama chciała ci to powiedzieć - wzruszył ramionami i wyszczerzył ząbki
- To może zrobimy herbatkę usiądziemy i porozmawiamy, tak dawno się nie widzieliśmy
- Racja dziecinko - powiedziała ciocia
- To ja zaniosę walizkę do pokoju Madi i zaraz do was przyjdę - powiedział Majk

Siedzieliśmy naprawdę długo a tematy się nie kończyły. Przy okazji zapisałam SMS do Lusi czy byśmy rano razem z Majkiem pobiegały i zgodziła się. Więc plany na jutro są i bardzo się cieszę, że mogę tu być.

Kiedy ciocia Laura poszła już spać upadałam się do swojego pokoju i wybrałam numer cioci Róży.

- Dobry wieczór Ciociu wiesz coś może o Esme? - Zapytałam pośpiesznie
- Dobry wieczór kochana już Ci mówię. A więc od godziny 15 są na miejscu, zdążyli się już zapoznać z koleżankami. Malutka ma się dobrze chłopaki się z nią bawią dają jej butelkę. Co prawda mieli mały problem ze zmiennie pieluchy, ale dziewczyny pomogły. Nie martw się wszystko pod kontrolą. – ciocia mówiła spokojnym i opanowanym głosem
- Uff to dobrze dziękuję
- Polecam się - ciocia zachichotała
- To ja już będę kończyć dobranoc
- Dobranoc Hiacyncie – ostatnie słowo wyszeptała i się rozłączyła

Rano razem z Majkiem i Lusi poszliśmy pobiegać. Po 3 kilometrach zrobiliśmy 5 minut przerwy, w sumie dla Lusi, bo ja z Majkiem dajemy radę. Moja kondycja stała się naprawdę rewelacyjna, z czego naprawdę się cieszę. Gdyby tylko Lusi wiedziała, w jakim towarzystwie się teraz obracam.

 Dwa dni później miała się odbyć akcja, w której brałam udział. Nie znałam szczegółów miałam tylko obserwować teoretycznie być szpiegiem i uczyć się. Nie tylko ja tam miałam być w pobliżu był też Majk, dlatego o niego też się bałam. Właściwie to bałam się o wszytkach wiedziałam, że ktoś może zginąć, oby tylko nikt dla mnie ważny. Miałam być pilnowana przez Jona ćwiczyłam z nim wiec dobrze się ze sobą dogadujemy i zgrywamy. 

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz