Rozdział 14

108 6 0
                                    

*Madison Evans lat 13 lato*

Wszystko było załatwione wycieczka do Seulu dla dwóch osób. 4 Gwiazdkowy hotel i liczne atrakcje cieszę się ogromnie, bo jadę tam gdzie zawsze chciałam jechać a po drugie będzie tam mój kochany brat.

Boję się jednego lecieć samolotem nigdy tego nie robiłam i po prostu mam obawy. Majk trzyma mnie za rękę dodając otuchy w powietrzu chwilę podziwiam widoki a później opieram się o najlepszego brata i zasypiam. Budzę się 5 minut przed lądowaniem chwile później jesteśmy na lotnisku w Korei. Idziemy po bagaże później do hotelu, przy okazji zachwycamy się tętniącym życiem Seulu.

Wstąpiliśmy do jednego z tutejszych sklepów. Kiedy sięgałam po makron lekko się zachwiałam i trącam dziewczynę w podobnym wieku do mnie. Przeprosiłam i spojrzała w jej oczy i nie mogłam uwierzyć, że to ona.

* Wspomnienie*

- Obiecaj mi, że jak kiedyś się spotkamy przywitamy się jak byśmy były na dworze królewskim a w dodatku po francusku - powiedziała moja przyjaciółka

- Ja nazwę cię Haber, a ty mnie - przerwała mi

- Hiacynt, pasuje do ciebie - powiedziała pełna entuzjazmu

- Nigdy cię nie zapomnę Haberku - powiedziałam smutno

- A ja ciebie Hiacyncie, Już czas pożegnania muszę iść - powiedziała tak smutno jak nigdy

- Bądź silna i o mnie nie zapomni - Powiedziałam

- Będę pamiętać obiecuje - moja przyjaciółka lekko się uśmiechnęła

- Ja także obiecuje - Powiedziałam prawie szeptem. Weszła do auta odjechała i już nigdy jej nie widziałam.

* Koniec wspomnienia *

- Czy mnie oczy nie mylą i przede mną nie stoi Haber ? - Zaczęłam rozmowę w jerzyku francuskim z kamienną twarzą i z poważnym, pełnym nadziei głosem

- We własnej osobie Hiacyncie - Odpowiedziała jak przystało na francuską damę

- Tyle lat minęło, tyle rzeczy się zmieniło - patrzyłam na nią z podziwem

- Po mimo czasu obietnica dotrzymana, dziękuje - Powiedziała z wdzięcznością

- Obietnica to rzecz święta - powiedziałam jak by to było oczywiste

- Wybacz ze spytam, ale może nas przestawisz? - Wskazała na majka

- Ach tak wybacz, Haberze to mój przyrodni Brat Majk - tu zmieniłam jerzyk na ojczysty - Majk to moja przyjaciółka Haber

- Miło mi poznać - odezwał się mój brat

- Mi również - powiedziała w ojczystym języku, lecz z powrotem wróciła do Francuszczyzny- Ufasz mu ?

- Czasem bardziej nisz sobie, tak ufam mu w zupełności - powiedziałam po Francusku

- Musze wykonać jeden telefon a później pokaże wam miasto zgoda? - Zadała pytanie moja przyjaciółka po angielsku

- Jasne - odpowiedziałam szybko

Haber poszła zadzwonić a ja szybko wytłumaczyłam Majkelowi skąd ją znam. Że to ta sama osoba, którą kiedyś wspominałam, kochałam i co dzień tęskniłam. Chwile później Haber wróciła i poszliśmy za nią do pięknego czerwonego sportowego samochodu i pojechaliśmy w piękne miejsce. Ulica pełna luksusowych domów a my zatrzymujemy się przed najpiękniejszym z nich. Majk nawiązał dobry kontakt z Habrem i jej towarzyszem Bruce'em.

W domu mieszkało 5 osób
Haber (14 letnia Amerykanka) , Bruce (18 letni Kanadyjczyk) , Henri ( 17 letni francuz),
Do Ji Han ( 18 letni Koreańczyk) oraz Ana (35 letnia kobieta z wyglądu Azjatka lecz urodziła się na jednej z greckich wysp)

Henri nie ufał mi bał się, że nie jestem tym Hiacytam. Więc spytał w swoim narodowym języku Habra.

- To na pewno ona? Ufasz jej?

Moja przyjaciółka skinęła głową na potwierdzenie a ja zaczęłam opowiadać historie w języku kurańskim.

- Hiacynt była w 1 klasie przyszła na zajęcia dodatkowe z Biologii. Tam siedziała o rok starsza dziewczyna była to Haber. Nauczycielka posadziła je w jednej ławce i poprosiła Habra i Hiacynta żeby zrobiły wspólnym projekt. Dziewczyny się zgodziły i tak się zaprzyjaźniły. Gdy skończył się rok szkolny Hiacynt dowiedziała się, że jej ukochany Haber wyjeżdża, więc spędzały każdą chwilę razem aż nadszedł ten dzień. Obiecały sobie, że się spotkają i przywitają jak by były francuskimi damami. Dziś obietnica została spełniona.

Wszyscy spojrzeli na Habra wymownie, a ona skinęła głową na znak, że to wszytko prawda. Zaufali mi i mojemu bratu zjedliśmy razem posiłek. A wieczorem, gdy zapadnie już zmrok wszyscy chcieli nam coś pokazać.

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz