Rozdział 13

108 6 0
                                    

*Madison Evans lat 13 lato*

Niedługo Majk będzie mieć skończone 18 lat. Będzie pełnoletni ja nie mogę no, egzamin na prawo jazdy ma już zdany to znaczy, że może jeździć niedługo autem rewelacja. Opalam się właśnie na podwórku, kiedy słyszę głośny trzask dobiegający z kuchni. Biegnę do źródła dźwięku mój brat także, lecz on, że swojego pokoju. W kuchni widzimy nie przytomną Laurę Rivera ocknęliśmy się szybko z szoku kazałam bratu dzwonić po karetkę a ja ułożyłam ciocię w pozycji bocznej bezpieczniej i monitorowała jej oddech. Po nie całych 10 minutach pomoc była na miejscu. Strasznie się obawialiśmy, co się może wydarzyć zabrali ją do szpitala. Majk patrzył daleko przez okno w jego głowie prawdopodobniej kłębiło się mnóstwo myśli.

- Majk...- Zaczęłam szeptem

- Ona nie może mnie tu zostawić! Jeszcze nie teraz! Ona mogłaby jeszcze tyle zobaczyć! - Majk krzyczał jak opętany zrzucił ze stołu wazon z kwiatami - Ona nie może umrzeć! Ma jeszcze tyle marzeń! Dlaczego Ona?! - oparł się o ścianę, po której się osunął na ziemie i powiedział ciche - Nie chce jej stracić

- Majkelu Rivera jesteś silnym mężczyzną krzykiem jej nie pomożesz, wiec ruszaj tyłek i idziemy pakować jej rzeczy do szpitala, który niedługo opuści

- Masz racje - powiedział cicho - wiec, co pakujemy - powiedział już głośniej

- Zabierz ulubiony kubek cioci, weź też wodę mineralną i jakiś plecak jak będziesz mieć wszystko przyjdź do sypialni cioci ja spakuje jej piżamę i takie tam

- Jasne plecak kubek woda

Poszłam do pokoju cioci Laury zabrałam bieliznę piżamę i jakieś dresy. Z łazienki zabrałam szczoteczkę do zębów grzebień zabrałam jeszcze ręcznik, kiedy przyszedł braciszek.

- Mam wszystko coś jeszcze? - Pyta roztrzęsiony

- Wiesz gdzie trzyma dokumentacje medyczną?

- Tak powinna być tu - zaczął sprawdzać jedną z szuflad swojej mamy

- To ja to spakuję - kiedy wkładałam ostatnią rzecz Majkel podał mi dokumenty. je również spakowałam i byliśmy gotowi, lecz Majk jest strasznie roztrzęsiony.

- Mamy wszystko?

- Prawie, musisz iść przemyć twarz zimną wodą by ochłonąć inaczej po drodze nas zabijesz.

Majk opanował emocje wiec wsiedliśmy na motor po 15 minutach byliśmy na miejscu. Prawie biegiem wparowaliśmy do szpitalnej recepcji. Gdy tylko dano nam namiary gdzie jest ciocia Majk pobiegł w tamtą stronę a ja szybkim krokiem za nim. Znaleźliśmy lekarza i brat pyta

- Przywieźli dziś Laurę Rivera, co z nią?

- Państwo kimś z rodziny? – pyta mężczyzna w białym fartuchu

- Jestem jej synem - Mówi Majk zestresowany

- Pańska matka odzyskała już przytomność jej stan jest stabilny czekamy na wyniki badań – uspokoił nas lekarz

- Dziękuję doktorze, czy mogę ją zobaczyć? - Mówi już z ulgą mój brat

- tak tylko proszę jej nie stresować – powiedział spokojnie

- Dobrze panie doktorze, Madi choć ze mną – odparł brat

Weszliśmy do sali gdzie leżała ciocia na nasz widok lekki uśmiech wkradł się na jej bladą twarz. Daliśmy kobiecie wszystkie rzeczy i po godzinie pojechaliśmy z powrotem do domu. Usiedliśmy zmęczeni na kanapie ten dzień był naprawdę pełen wrażeń. Obejrzeliśmy film zamówiliśmy pizzę i poszliśmy spać. Lecz nie mogłam zasnąć myślałam o cioci jak to będzie jak jej zabraknie czy uda mi się kiedyś uwolnić od Mateusza. Oczy mi się zaszkliły, ale z nie płakałam, usłyszałam bardzo cichy szloch. Majk płaczę? Po cichu weszłam do jego pokoju i się odezwałam
- Śpisz?
- Nie śpię - powiedział łamiącym się głosem
- Mogę się do ciebie przytulić?
- Wskakuj - powiedział Majk

Wtuliłam się w niego głowę oparłam tak, że widziałam jego twarz, którą oświetlał blask księżyca.

- Ty płaczesz? - Szepnęłam cicho
- Nawet rekin łzę uroni, choć ma rekin wredny pysk rekin mieszka w morskiej toni, więc tych łez nie widzi nikt

Już się nic nie odezwałam zrozumiałam, co chciał mi powiedzieć. I tak w siebie wtuleni zasnęliśmy mając nadzieję, że jutro będzie lepiej.

Ciocia, ze szpitala wyszła 3 dni później. Zmienili jej tabletki to tamte przestały działać i teraz powinno być lepiej.

Musiałam wracać do domu tak sobie zażyczyli rodzice, po co? By oświadczyć mi coś ważnego.

Wchodzę do domu i widzę brata w salonie przewracam oczami i idę szukać rodziców. Lecz zanim to zrobię przy mnie pojawia się Mateusz. Szeptem, lecz bardzo pewnie mówi

- Nadajesz się do burdelu nie wiem, po co oni chcą mieć ciebie na wyłączność
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - powiedziałam zirytowana
- Rozwodą się
- Jakoś mało mnie to obchodzi gdzie są
- w gabinecie - powiedział bez uczuciowo i przewracając oczami.

- Rozwodzimy się - powiedzieli mi na dzień dobry
- Ok to tyle? - Pytam spokojnie
- Nie pytasz, dla czego nie jesteś zła? - Pyta mama
- To waszą decyzja- nie obchodził mnie ich los - to tyle?
- Tak - powiedział twardym głosem tata

Poszłam do siebie do pokoju a po nie całych 10 minutach słyszę pukanie.
- Proszę - mówię bez uczuciowo
- Witaj córko powiem konkretnie wybierz kraj i miasto polecisz tam na tydzień. Do jutra podaj odpowiedź

-Seul - powiedziałam od razu
- Słucham?
- Chce jechać do Seulu
- Lubię szybkie decyzję masz tu kartę kredytową możesz z niej korzystać dowoli jesteś mądrą dziewczynką poradzisz sobie
- No oczywiście

I poszedł, co to ma kurna być? Co on kombinuje, ale może mi się uda namówić Majka na ten wyjazd.

Hiacynt - Dawna ja cz1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz