Obietnica

104 12 15
                                    

Oryginalna wersja: 26.07.2020
Wersja po korekcie: 22.08.2021

Zmarszczyłam brwi, tym samym powodując uniesienie się kilkuset litrów wody. Reona się cofnęła, a ja wyprostowałam. Z moich rąk wydobyła się lodowata para. Mocniej się skrzywiłam, a z wody, która unosiła się za mną, zaczęły odchodzić krople przybierające formę igieł. Od razu ruszyły w jej kierunku. Oczywiście Reona starała się ich unikać, ale i tak jej dosięgnęły. Ja w tym czasie tylko stałam prosto i przyglądałam się, jak uciekała przed każdą jedną.

— Jakim cudem ty to wszystko kontrolujesz, skoro praktycznie nic nie robisz?! — zapytała, gdy odsunęła się ode mnie spory kawałek.

— A czy ktoś powiedział, że muszę machać rękoma we wszystkie strony, żeby kontrolować swoje zdolności?

— Chcesz powiedzieć, że ty... — zaczęła, ale przeraziła się, kiedy dotarła do niej odpowiedź.

— Nie muszę bawić się w gestykuluje. Wystarczy, że pomyślę o tym, co chcę zrobić... — Dostrzegłam zaskoczenie na twarzach wszystkich. — Myślałaś, że znasz wszystkie moje sztuczki? Powiem ci coś. — Ruszyłam w jej kierunku, ale wystawiłam prawą rękę i zaczęłam pochłaniać wodę. — Znasz jedynie mały zalążek moich umiejętności. To, co widziałaś kiedyś, jest niczym w porównaniu do tego, co jestem w stanie zrobić teraz. — Zacisnęłam pięść, tym samym kończąc pochłanianie wody.

— W takim razie, dlaczego tego nie pokażesz?

Próbuje mną manipulować? Nie uda jej się to.

Wzruszyłam ramionami, a po chwili z mojego ciała wyrosło kilkanaście, dużych i małych lodowych kolców. Reona się przewróciła, kiedy jeden z nich prawie jej dosięgnął. Widziałam na jej twarzy czysty strach, jednak nie była ona jedyna, która odczuwała to uczucie. Moja rodzina, przyjaciele i chłopak oczywiście również nie odstawali. Przerażało ich to, co się działo się z moim ciałem w tym momencie.

— Właśnie dlatego — zaczęłam. — Gdybym używała wszystkich swoich zdolności, szczerze? Nie byłoby żadnej zabawy. — Wzruszyłam ramionami.

Podniosła się i zmarszczyła brwi. Miała niemały problem z tym, aby w ogóle wstać. Lód, który został wystrzelony w jej kierunku, mocno ją zranił, więc obecnie na większości ciała miała od groma malutkich nacięć. Musiało ją niesamowicie boleć, jednak ukrywała to pod maską czystego zaniepokojenia widokiem mojej osoby.

— Wiedziałaś, że strach to najgorszy możliwy wróg?

Zaskoczyłam ją. Nie spodziewała się raczej, że zacznę z nią najzwyczajniej w świecie rozmawiać. Prawdopodobnie nie rozumiała także tego, o co ja tak właściwie pytałam.

— Co? — zapytała, nie rozumiejąc i rozglądając się w innych kierunkach.

— Strach jest pierwotną cechą, która ma swoje podłoże w instynkcie przetrwania. Gdy go odczuwamy, to naturalną reakcją organizmu jest napinanie się mięśni. W konsekwencji tego odczucia występują dwie kolejne reakcje. Chęć ucieczki lub walki — wytłumaczyłam, na co szerzej uchyliła powieki. — Strach powoduje również, że do głowy każdego wpadają absurdalne pomysły. W twoim przypadku było to to, że postanowiłaś znowu się ze mną zmierzyć, chociaż doskonale wiedziałaś, iż nie masz ze mną szans...

Odwróciła wzrok całkowicie, a przy tym zagryzła wargę.

— Po twojej determinacji i mowie ciała, która była nadzwyczaj gwałtowna, zupełnie jak podczas mikloni, mogę wywnioskować, że nie wiesz, co powinnaś zrobić, i to cię przytłacza. Twój początkowy zamiar to nie była chęć walki ze mną.

BlankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz