Oryginalna wersja: 28.06.2020
Wersja po korekcie: 12.07.2021Gdy tylko zaczęli iść w moim kierunku, cofnęłam się kilka kroków. Gorsze szumowiny spotykałam, a obawiałam się takich? Takie płotki przecież nie miały ze mną szans. Oni nie byli dla mnie żadnym wyzwaniem. Nagle jeden z nich wyjął z kieszeni rozkładany nóż.
— No już, mała... Grzecznie rozłożysz przed nami swoje śliczne nóżki, a nic ci się nie stanie. — Obracał nóż w ręce, idąc w moją stronę.
— Chyba was pojebało — wysyczałam pod nosem, a oni się zaśmiali.
— Ostra laska, podoba mi się — powiedział mężczyzna, który szedł najbardziej z tyłu.
— Pyskatą dziewczynę żeś se upatrzył, szefie — odparł drugi.
— Mordy w kubeł albo was zajebię — odezwał się ich „ szef ", a przy tym obrzydliwie uśmiechał. — Pyskata suka jest jeszcze lepsza. W końcu zawsze błaga o więcej...
Jest coraz bliżej.
Dobra, teraz przesadził – a już tym bardziej, kiedy nazwał mnie suką. Chyba nie miałam wyboru. Zamknęłam oczy i się skupiłam.
— O, co to? Poddałaś się? — zapytał, gdy się zatrzymałam.
W tym momencie otworzyłam oczy, a wokół mnie zaczęły latać płatki lodu. Czułam, jak zataczały koło, a przy tym powoli doczepiały się do mojej skóry. Nie podniosłam jednak na nich wzroku. Wypuściłam lodowatą parę ze swoich płuc.
— Co jest? — spytał jeden z mężczyzn.
Cała uliczka obrosła lodem, a na ścianach zaczęły powstawać kolce lodu łączące się w stalagnaty. Poczułam, jak cała moja skóra robi się jeszcze zimniejsza, niż jest zazwyczaj.
— Ludzie... — Podniosłam na nich wzrok. — Nigdy niczego się nie nauczą...
W tym momencie moje policzki, szyję, klatkę piersiową i ręce oraz nogi obrósł lód.
— To jest...! — Wystraszył się jeden.
— Mutant! — krzyknął drugi.
Cała trójka zaczęła się wycofywać, kiedy to ja szłam w ich kierunku.
— No chodźcie. — Rozłożyłam ręce. — Zabawimy się trochę...
Wzięłam głęboki oddech, a w kolejnej sekundzie dmuchnęłam w nich zimnym oddechem, tworząc w całej uliczce jedną, wielką ścianę lodu, w której uwięziłam trójkę.
W tym samym momencie za mną otworzył się portal, do którego się zwróciłam.
Zarówno plus, jak i minus, że przez te portale kompletnie nie widać, co jest po drugiej stronie...
Wypuściłam kolejny oddech, dzięki czemu się lekko uspokoiłam, a przynajmniej na tyle, aby mój wygląd wrócił do normy. Przeszłam przez portal, a za nim czekała na mnie reszta, która dość uważnie mi się przyglądała.
— Wszystko ok? — zapytał Ark, który lekko zmarszczył brwi na mój widok.
— Mhm... — Kiwnęłam głową, po czym poszłam w kierunku windy.
— Blank?! — zawołali za mną wszyscy, ale nie zwróciłam na to uwagi.
Wjechałam na górę, poszłam do siebie. Oparłam się o zamknięte drzwi. Zdjęłam okulary, przez co zobaczyłam, że były delikatnie oszronione na krawędziach.
Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył... – pomyślałam, przełykając przy tym ślinę.
Położyłam paczkę na stole, a następnie poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się w ciemny sweter i czarne rurki.

CZYTASZ
Blank
FantasyRozpoczęte: 05.06.2020 Zakończone: 01.11.2020 Korekta: jakoś od czerwca, ale nie wstawiana ~ 15.12.2021 Mutanty od wielu lat uznawano za potwory, usterki w idealnym mechanizmie, jakim był Eden. Nie należały do tego świata, nie uznawano ich za jego c...