Oryginalna wersja: 05.07.2020
Wersja po korekcie: 29/30.07.2021Sceny +18
Odsunęłam się od Jekyll'a, drapiąc się po głowie zakłopotana i uciekając od niego wzrokiem. Założył ręce po bokach, a przy tym cały czas mi się przyglądał, jakby chciał wywiercić dziurę w moim ciele. W końcu nie wytrzymałam i, wciąż nie patrząc mu w oczy, powiedziałam:
— Myślałam, że nie żyjesz, a skoro dyktator mnie odkrył, to musiałam się stamtąd ewakuować. Nie chciałam, żeby ktoś tam wchodził z butami i tak jakoś wyszło, że spalił się cały budynek... — Wzruszyłam ramionami.
— Sam się spalił? — zapytał podejrzanie.
Jeszcze bardziej odwróciłam wzrok. Spostrzegłam Ash'a, który się lekko śmiał pod nosem. Patrzyłam na niego przez moment i miałam wrażenie, jakbym wzrokiem wysyłała mu wiadomość o treści: "Ratuj!"
— Blank... — odezwał się nieco zdenerwowanym głosem Jekyll.
— Przepraszam? — wyszeptałam, stukając o siebie obydwoma palcami wskazującymi i patrząc na niego z zażenowanym uśmiechem.
Złapał się za głowę i nią pokręcił.
— Tylko "przepraszam"?
Wzdrygnęłam się na jego ostrzejszy ton.
— Bardzo przepraszam, nie powinnam. To tylko bardziej mogło na mnie zwrócić uwagę. — Opuściłam głowę, a on ostatecznie westchnął i potarmosił mnie po głowie, którą nadal okrywał kaptur.
— Co się stało, to się już nie odstanie, więc koniec tematu. Lepiej powiedz, gdzie się teraz ukrywasz. — Założył ręce na piersi.
— Znalazłam sobie kryjówkę i tam też pójdziemy. — Odwróciłam wzrok na chłopaków, a tym samym się nieco otrząsnęłam. — Powinniśmy się zbierać. Im dłużej tu stoimy, tym większe prawdopodobieństwo, że dostanę większy opieprz... Znaczy, ktoś nas złapie...
— Słyszałem... Nie martw się, jeszcze się zdążę dowiedzieć, co nawywijałaś przez ostatnie lata. — Zaśmiał się pod koniec.
Wzdrygnęłam się, kiedy to powiedział, po czym podeszłam do chłopaków, którzy się ze mnie nabijali. Uderzyłam obydwóch z łokcia, aby się uciszyli. Ruszyliśmy dość żwawym krokiem. Szliśmy w ciszy. Reona cały czas trzymała Aarona pod rękę, aby nie dać mu tym razem nigdzie zniknąć, Jekyll stąpał obok nich. Po mojej lewej był Ash, a po prawej Stuart. Ja na samym czele. Cisza jednak nie trwała długo, ponieważ przerwał ją Aaron:
— Właściwie, to dlaczego oddalamy się od miasta? Mówiłaś, że idziemy do kryjówki... — zauważył, dlatego lekko odwróciłam do nich głowę.
— A czy ktoś mówił, że kryjówka rebeliantów jest w mieście? — Stanęłam do nich przodem.
— Rebeliantów? — zapytał zaskoczony Jekyll, który aż uniósł brwi.
— Długa historia... — odpowiedziałam równo z Ash'em i Stuartem.
Szerzej uchyliłam powieki, kiedy tak to wyszło. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni, po czym parsknęliśmy śmiechem. Pozostała trójka naszych towarzyszy widocznie nie wiedziała, o co chodziło, kiedy zaczęliśmy się z tego naśmiewać. Jekyll i Aaron zwrócili wzrok na Reonę, prawdopodobnie mając nadzieję, iż cokolwiek z tego rozumiała, jednak jedynie wzruszyła ramionami. W końcu ja się odezwałam:
— Nie kradnijcie moich tekstów. — Uderzyłam ich delikatnie w ramiona.
— Nie obiecujemy, Tremér — powiedzieli oboje, a ja czułam na sobie wzrok całej trójki, dlatego na nich spojrzałam.
CZYTASZ
Blank
FantasíaRozpoczęte: 05.06.2020 Zakończone: 01.11.2020 Korekta: jakoś od czerwca, ale nie wstawiana ~ 15.12.2021 Mutanty od wielu lat uznawano za potwory, usterki w idealnym mechanizmie, jakim był Eden. Nie należały do tego świata, nie uznawano ich za jego c...