Oryginalna wersja: 26.06.2020
Wersja poprawiona: 07.07.2021Ostrzeżenie: SCENY +16
Było siedemnaście minut po pierwszej w nocy, a ja znów miałam problemy z zaśnięciem. Cały czas przekręcałam się z jednego boku na drugi. Ciągle słyszałam w głowie słowa Jekyll'a. Podniosłam się do siadu.
Nie no, nie wytrzymam.
Jeszcze ta misja. Planowaliśmy wyruszyć o dwudziestej trzeciej, a ja miałam zostać niczym kula u nogi, będę im tam tylko zawadzała. Ark mi ufał, ale bałam się, że zawiodę. Wstałam z łóżka, po czym podeszłam do balkonu. Gdy otworzyłam drzwi, wyszłam na zewnątrz, by zaczerpnąć powietrza.
— Też nie możesz spać? — usłyszałam i od razu się odwróciłam.
Zauważyłam Ash'a, który, tak jak kiedyś, siedział na balustradzie i przyglądał się oświetlonemu miastu. Spojrzał w moim kierunku, jednocześnie się uśmiechając, by w kolejnej chwili do mnie podejść. Zaszedł mnie, niczym kot polujący na swoją ofiarę i przyszpilił do barierki. Oparł się po obu jej stronach, a następnie pochylił. Myślałam, że chciał mnie pocałować, dlatego zamknęłam powieki, ale on oparł się głową o moje prawe ramię. Otworzyłam oczy, gdy poczułam jego oddech na mojej szyi.
— Eee... Co robisz? — zapytałam, bo nie rozumiałam, o co chodziło.
— Ładnie pachniesz... Jak lawenda...
To zapach mojego szamponu.
— I róża...
A to akurat żel pod prysznic.
(*)
W tym momencie poczułam, jak jego usta znalazły się na mojej szyi. Pisnęłam zaskoczona, co oczywiście mu się spodobało, bo nie przestawał. Przechyliłam głowę ku lewemu ramieniu, a on położył mi dłoń na policzku. Całował praktycznie każdy centymetr mojej szyi, aż usta chłopaka znalazły się przy moim uchu. Zagryzłam dolną wargę, aby nie jęknąć, gdy przygryzł jego płatek. Poczułam, jak kłami jeździł po mojej skórze, przez co coraz ciężej było mi powstrzymać wzdychanie z przyjemności.
Nie wiedziałam nawet, kiedy druga ręka zsunęła się po moim biodrze i zaczęła kierować się między moje nogi. Gdy zaczął delikatnie masować moją kobiecość, nie wytrzymałam, po czym westchnęłam z rozkoszy.
(*)Jak on za moment nie przestanie, to zamrożę barierkę.
Czułam już, jak z moich dłoni zaczynała się wydobywać lodowata para, która powoli zamrażała metal balustrady. W tym momencie Ash się ode mnie odsunął.
— Zimno się zrobiło...
Nie patrz na barierkę, nie patrz na barierkę!
— No nic. Powinniśmy iść spać. — Uśmiechnął się do mnie, lekko się chyląc.
Pocałował moje usta, po czym podszedł do barierki i na nią wskoczył. Odwrócił się jeszcze do mnie.
— Dobranoc, Blank. — Wskoczył na swój balkon, a następnie zniknął w swoim pokoju.
Osunęłam się na ziemię i oderwałam przymarznięte dłonie od barierki. Jak tak dalej pójdzie, to dłużej nie utrzymam w tajemnicy, że byłam mutantem. Podniosłam się, po czym spojrzałam na balustradę – całą oszronioną. W miejscach, gdzie trzymałam ręce, odstawały sople.
Wzięłam głęboki oddech, a lód zniknął. Po chwili wróciłam do swojego pokoju. Podeszłam do łóżka, a następnie się na nim położyłam. Przewróciłam się na bok i myślałam o sytuacji sprzed kilku sekund. Miałam nadzieję, że Ash niczego nie podejrzewał. Gdy masował moją kobiecość, czułam, jak pewna część jego ciała napierała na moją miednice. Włożyłam jedną rękę między swoje nogi i zamknęłam oczy. Zasnęłam z myślą, co by się stało, gdyby moja mutancka moc się nie uwolniła.
![](https://img.wattpad.com/cover/228099738-288-k654401.jpg)
CZYTASZ
Blank
FantasyRozpoczęte: 05.06.2020 Zakończone: 01.11.2020 Korekta: jakoś od czerwca, ale nie wstawiana ~ 15.12.2021 Mutanty od wielu lat uznawano za potwory, usterki w idealnym mechanizmie, jakim był Eden. Nie należały do tego świata, nie uznawano ich za jego c...