Jej!
Tym razem bez problemów!!
Życzę miłego czytania, a ja się biorę za pisanie dalej, bo zaczyna mi brakować rozdziałów na zapas, a naprawdę fajny pomysł mi wpadł, aby delikatnie przedłużyć tę historię.
Mam nadzieję, że spodobają wam się najbliższe rozdziały!!Oryginalna wersja: 18.07.2020
Wersja po korekcie: 18.08.2020Cały wieczór spędziłam na rozmowie z Karem i rodzicami. Kar pokazał mi mieszkanie, żebym znała rozmieszczenie wszystkich pokoi. Nadal nie wróciło mi czucie do nóg. Miałam wrażenie, że odzyskam je dopiero, kiedy pobiorę naprawdę sporo wody.
— Kar... Dlaczego zmieniliście imiona? Ja swoje zmieniłam, aby nikt mnie nie poznał... A wy?
— Po tym, jak uciekliśmy, byliśmy poszukiwani. Musieliśmy zmienić imiona, tak dla bezpieczeństwa. — wyjaśnił. — Tak samo było z wyglądem. To miejsce znaleźliśmy po jakichś trzech tygodniach. Wtedy postanowiliśmy założyć rebelię...
Rozmawialiśmy w czasie powrotu do salonu, który był połączony z kuchnią i jadalnią. Mama – na którą wszyscy dotychczas mówili Caroline, choć w rzeczywistości nazywała się Aisha – przygotowywała przygotowywała kolację. Tata – Irvin, ale tak naprawdę Luke – siedział w tym czasie na kanapie i spojrzał na mnie oraz Kara z uśmiechem. Mój brat podszedł do sofy, na której również przysiadł. Ja za to podeszłam do mamy stojącej do mnie tyłem. Wzrostem sięgała mi pod nos, przez co mogłam się nad nią pochylić, aby sprawdzić, co dokładnie robiła.
— Pomóc ci, mamo? — zapytałam, czym ją wystraszyłam.
— Święci pańscy! Tremi, nie strasz mnie!
Kar i tata się zaśmiali.
— Przepraszam... A więc? — Wlepiłam w nią swoje oczy, którym mama przez chwilę się przyglądała.
Wydałam z siebie cichy pomruk w zastanowieniu. Przechyliłam głowę ku prawemu ramieniu, bo nie wiedziałam, o co jej chodziło.
— Nic. — Uśmiechnęła się pod nosem. — Nie musisz mi pomagać. Dam sobie radę, ale dziękuję, że zapytałaś....
Kiwnęłam głową na jej słowa, a następnie podeszłam do fotela, na którym usiadłam tak, że nogi miałam przybliżone do klatki piersiowej.
— Coś się stało, Tremi? — zapytał tata, a ja na niego spojrzałam.
Pokręciłam głową, po czym położyłam brodę na kolanach.
— Nudzi ci się — zauważył Kar.
— Może trochę... — powiedziałam, po czym zaczęłam myśleć nad pewną sprawą. — Muszę skombinować sobie nowego laptopa, bo inaczej nie będę mogła wykonywać swojej roboty jako haker. — Spojrzałam na swojego brata, który dziwnie mi się przyglądał. — Co?.
— Nie żeby coś, ale... Jesteś w stanie myśleć o czymś innym niż praca czy komputery?
Zdziwiłam się jego pytaniem.
— Oczywiście, że jestem. — Założyłam ręce. — Tak przy okazji, gdzie jest mój zegarek? — zapytałam.
Chyba się wkopałam....
— Chyba jednak nie jesteś... — Sięgnął na szafkę obok kanapy, by podać mi mój zegarek.
Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam ręce.
— Moje cudeńko... — Przytuliłam przyrząd do policzka, po czym założyłam na nadgarstek.
Nacisnęłam ekran, po czym przesunęłam palcami w powietrzu. Otworzył się interfejs, a na nim blokada, która rozpoznawała głos.
![](https://img.wattpad.com/cover/228099738-288-k654401.jpg)
CZYTASZ
Blank
FantasyRozpoczęte: 05.06.2020 Zakończone: 01.11.2020 Korekta: jakoś od czerwca, ale nie wstawiana ~ 15.12.2021 Mutanty od wielu lat uznawano za potwory, usterki w idealnym mechanizmie, jakim był Eden. Nie należały do tego świata, nie uznawano ich za jego c...