- Czas najwyższy, żebyś z nim porozmawiała - oświadczyła Maz.
- Aż tak bardzo chcesz, żebym została uduszona? - zapytała jej Padme, unosząc brew i zerkając znad zlewu wypełnionego naczyniami, które właśnie zmywała.
- Dam wam jutro wolne, pójdziecie sobie na spacer do lasu i porozmawiacie. W rozsądnej odległości od zamku. Masz pojęcie, ile kosztowała naprawa?
- Okej - westchnęła zrezygnowana. - Doradzisz mi chociaż, co mam mu powiedzieć?
Maz mierzyła ją wzrokiem przez chwilę.
- Prawdę. Im dłużej kłamiesz, tym więcej będziesz musiała potem kombinować. Gwarantuję, że wcale nie będzie mniej zły, jak to odwleczesz.
Padme skrzywiła się, jakby właśnie zjadła coś obrzydliwego.
- Nie chcę, żeby poczuł, że jestem kolejną osobą, która robiła go w wałka. Nawet dla jego dobra - wytłumaczyła, zakręcając kran i ocierając ręce szmatką.
- Ale musisz przyznać, że tak właśnie było.
Temu nie mogła zaprzeczyć._____________
- Eszsze ffile - wymamrotała w poduszkę, kurczowo trzymając wyrywający się jej z rąk koc.
To nie pomogło i chwilę później ubierała się, burcząc pod nosem wyzwiska. Nic nie było w stanie sprawić, żeby polubiła wstawanie rano, nawet perspektywa wolnego dnia. Usiłowała na razie nie myśleć o tym, co może nastąpić później.
Jej brat już stał przed zamkiem, przytupując niecierpliwie.
Gdyby na chwilę zapomniała kim są i co na nich czeka, pomyślałaby, że wyglądają jak normalne rodzeństwo wybierające na wycieczkę. Musiałaby przeoczyć bliznę na jego twarzy, nienaturalne ciągnięcie w swoim ramieniu, miecze przypięte do pasków i nerwowe rozglądanie się na boki.
Takodana miała dość ciepły klimat i Padme pierwszy raz w życiu widziała Bena z odsłoniętymi rękami poza salą treningową.
Ruszyli głęboko w las. Na obrzeżu widać było pnie drzew poznaczone ogniem blasterów, później już natura wydawała się przez nikogo nie niepokojona.
- Czemu tak milczysz? - odezwał się nagle. - Maz mówiła, że chciałaś o czymś pogadać.
Zmroziło ją. Cholerna Maz, przewidziała, że będzie się chciała wymigać.
- No bo wiesz... To w sumie nic ważnego. Może później... - mruknęła.
- Skoro nic ważnego...
Przerwała mu zanim zdążył dokończyć.
- Nie, naprawdę. Porozmawiajmy na razie o czymś innym. Miałeś kontakt z Rey?
- Nie miałem. Myślałem, czy nie mają czegoś wspólnego z buntem - odparł krótko.
- Wątpię.
- Skąd ta pewność? - zapytał, mrużąc oczy podejrzliwie.
- Nawet Hux ma pewne granice i myślę, że sprzymierzanie się z Ruchem Oporu jest daleko za jedną z nich.
Rozmowa umarła i kolejne kilkanaście minut szli w ciszy. Padme poświęciła ten czas na zachwycanie się tym, jak bardzo wszystko wokół niej pulsowało Mocą.
- Więc? - zaczął znowu.
Wywróciła oczami.
- Chwila świętego spokoju to zdecydowanie za dużo dla ciebie, prawda?
Przystanął, mierząc ją wzrokiem.
- Teraz już na pewno ci nie odpuszczę - oświadczył.
Westchnęła zrezygnowana.
- Nie wiem od czego zacząć - rzekła, patrząc w bok.
- Może od początku? - zapytał zwodniczo spokojnym głosem.
- Dobra, pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, wysłuchasz do końca i nie będziesz mi przerywać. Po drugie, nie zamordujesz mnie jak już ci opowiem.
Skinął głową. Padme rozejrzała się i przycupnęła na wygodnie wyglądającym pniaku.
- Więc tak... Zaczynając od samego początku, nigdy nikt mnie nie porwał. Na Akivie nigdy nie byłam. Dorastałam na Naboo - uniosła rękę widząc, że Ben otwiera usta. - Nie przerywaj. Nasi rodzice wysłali mnie tam, żeby mnie usunąć z widoku. Dokładnych powodów nie znam, nie dociekałam. Podobno chcieli mnie ukryć przed Snokiem, ale...
- Nonsens - parsknął. - Gdybyś go zainteresowała, znalazłby cię gdziekolwiek.
- Mówiłam, nie przerywaj. W takim razie pozostaje mi być wdzięczną losowi, że nie byłam dla niego interesująca. Wracając do tematu: żyłam u królowej, Soshy Soruny. Trzymali mnie z daleka od kłopotów. Nie miałam kontaktu z rodzicami i nie bywałam zbyt często poza pałacem. Oczywiście, ciocia traktowała mnie jak rodzinę, miałam się bardzo dobrze. Byłam dobrze ubrana, zapewniała mi edukację, nawet lekcje pilotażu, ale szczerze powiedziawszy, im więcej słyszałam o wojnie, tym bardziej mnie nosiło. O mało nie uciekłam, kiedy usłyszałam o śmierci naszego ojca i zniszczeniu systemu Hosnian. Cioci udało się mnie przekonać, żebym została, może i dobrze, nie wiem. W każdym razie, niedługo później dotarła do nas wiadomość od Ruchu Oporu z prośbą o pomoc. Byli osaczeni na Crait. Oczywiście, nikt się nie fatygował, to byłoby wydanie wyroku śmierci na całą planetę. Tym razem to ja przekonałam królową, żeby pozwoliła mi lecieć i tak się stało. Dostałam statek, pomachali mi na pożegnanie, wyleciałam. Kiedy weszłam w orbitę Crait, akurat trafiłam na moment, kiedy Sokół opuszczał planetę. Rey miała opory, ale pozwoliła mi ich eskortować. Tak trafiłam do bazy Ruchu Oporu. Spędziłam tam parę miesięcy, nie umiałam znaleźć sobie miejsca, w końcu zdecydowałam, że na nic się tam nie przydaję. Nie znałam cię i chciałam w końcu poznać. Mama nie chciała się zgodzić, aż dostaliśmy cynk, że szykuje się u was bunt. Trochę chciałam cię przeciągnąć na naszą stronę, trochę uratować twoją dupę. Dalej już wiesz - rozłożyła ręce.
Patrzył na nią pustym wzrokiem. Minęła minuta, dwie. W końcu odezwał się cicho.
- Więc ty też.
Zamrugała szybko.
- Ale co?
Potrząsnął głową wstając.
- Kolejna osoba, której nie zależało na mnie, tylko na tym, żeby mnie nawrócić - warknął.
- Nie dotarła do ciebie połowa rzeczy z mojej wypowiedzi. Przede wszystkim chciałam poznać mojego brata. Myślisz, że inaczej by mi się udało? Miałam wkroczyć sobie na Finalizera i powiedzieć "no hej, co tam, byłam u mamy, ale mi się nie podobało i przyleciałam sobie do ciebie"? Zachowałabym głowę do końca zdania? Wątpię.
Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem.
- Nie przyznałabyś się, gdyby nie... to? - machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Skąd mam wiedzieć. Jakbym wiedziała, że się wywalę, to bym sobie usiadła - odparła, wzruszając ramionami.
- Chcesz powiedzieć, że to był cały plan? Że go nie miałaś? - zapytał, dalej wściekły, ale też widocznie zdumiony.
- No nie.
- To najgłupszy pomysł, o jakim słyszałem.
- Jak powiem, że Poe Dameron o mało nie wlazł mi pod prysznic, usiłując przekazać mi tą samą informację co ty teraz, to się obrazisz? - burknęła Padme ponuro.
- A to ciekawe, zdrowy rozsądek ze strony Damerona. Rzadki przypadek - parsknął. - Mam nadzieję, że go nie wpuściłaś...
- On nie... - zaczęła. - Zresztą, nieważne. Wątpię, czy byłby zainteresowany.
Ben rzucił jej spojrzenie pełne zastanowienia, a potem dotarł do niego sens jej słów i zamrugał szybko.
- A.
- No właśnie, więc nie planowałam ci tego mówić, ale tak wyszło. Nie możemy tu koczować do śmierci - stwierdziła rzeczowo.
- Muszę to przetrawić - oświadczył z kwaśną miną. - Masz ochotę na sparing?
- Ależ proszę. Ale nie wmawiaj mi, że to sparing, chcesz mi po prostu spuścić wpierdol.~~~~~~~~~~~~~~~
W mojej wersji Hux nie był szpiegiem. I nie będzie, bo to wywalenie fajnego czarnego charakteru do kosza.
![](https://img.wattpad.com/cover/211437553-288-k929131.jpg)
CZYTASZ
Siostra
FanfictionJak historia z nowej trylogii potoczyłaby się, gdyby Kylo Ren miał młodszą siostrę? O tym, że Padme Solo wciąż żyje i ma się dobrze wie niewielu. Dla większości jest zaginioną córką bohaterów dawnej wojny. Jednak zdążyła już rozgorzeć nowa wojna, a...