Rozdział 27

176 11 2
                                    

Zawlekła się do swojego pokoju utykając na jedną nogę. Ramię znów spuchło, a przedramiona pokrywała siateczka oparzeń. Czuła smak krwi w ustach. Ben jej nie oszczędził.
Mimo to, nie miała mu za złe. Wiedziała, że oboje muszą przetrawić pewne rzeczy i nie miała zamiaru na niego naciskać. Było jej trochę lepiej ze świadomością, że powiedziała wszystko, co leżało jej na wątrobie. To nie znaczyło, że mieli jakikolwiek plan. Przypomniało jej się, że ktoś powinien jej wyjąć w końcu zszywki z ramienia - zaczynały się pokrywać skórą. "Wyciąganie ich będzie gówniane."  Z tą myślą klapnęła bez sił na łóżko i od razu zasnęła.
____________
Znowu obudziła ją Maz, wyplątując ją z koców, w które musiała się zaplątać przez sen. 
- Ktoś o ciebie pyta - stwierdziła zwięźle. - Lepiej się ubierz.
Mrugała przez chwilę, starając się odgonić resztki snu i przy okazji zorientować się w sytuacji. Kto mógł ją szukać? Ktoś z Ruchu Oporu? Szpiedzy Najwyższego Porządku?
Westchnęła z irytacją przesuwając dłonią po twarzy. Przypomniała sobie, że wczoraj zasnęła w ubraniach i nawet się nie umyła. Cóż, ktokolwiek na nią czekał, musiał poczekać jeszcze trochę.

Kiedy w końcu zeszła do kantyny, wyglądała całkiem normalnie. Rozejrzała się nerwowo w poszukiwaniu zagrożenia. Maz stała za barem i machnęła do niej przyjaźnie.
- Chodź.
Znajoma twarz. Sterczące zawadiacko włosy i krzywy uśmiech. Ulżyło jej, ale tylko na chwilę.
- O co chodzi? - zapytała powoli, zerkając to na Maz, to na Kixa. 
- Ten koleżka pytał o ciebie - wyjaśniła kosmitka, wzruszając ramionami. - Pewnie ma jakiś interes - dodała, odwracając się i znikając na zapleczu.
- Więc? - odezwała się w końcu, mierząc wzrokiem chłopaka.
Musiał być od niej starszy, niewiele, ale kilka lat na pewno.
- Wczoraj cię nie było - oświadczył, jakby to miało wszystko wyjaśnić.
- Wiem. Miałam wolne. Co z tego? 
- Maz nie słynie z tego, że daje ludziom wolne ot tak - zaśmiał się krótko.
- Sprawy rodzinne - ucięła Padme szorstko.
- Ah, rozumiem. Co ty taka nerwowa?
- Jest wiele osób, które mnie szukają, ale żadnej z nich nie chciałabym spotkać. Chcesz coś do picia?
Pokazał ręką na kufel koreliańskiego ale. Wzruszyła ramionami w odpowiedzi i sięgnęła po szmatkę do polerowania.
- Więc nie kłamałaś mówiąc, że masz kłopoty... - zawiesił głos znacząco.
Spojrzała na niego znad polerowanej właśnie szklanki unosząc brwi. 
- I co? 
- I nic. Możesz mi powiedzieć coś więcej.
Wywróciła oczami z irytacją.
- Nie mam powodu. To mój problem. Czemu mnie szukałeś? 
- Mówiłem. Nie było cię wczoraj.
- Pewnego dnia zniknę stąd na stałe - warknęła. - Co za różnica?
- Lubię na ciebie patrzeć - oświadczył nagle.
Zamrugała powoli. Ten człowiek był absolutnie niepoważny.
- W takim razie korzystaj póki możesz - stwierdziła, udając obojętność i odwracając się do niego plecami.
Odzwyczaiła się od otrzymywania uwagi od... w zasadzie kogokolwiek. A przynajmniej tego rodzaju uwagi. Była całkiem zadowolona z braku męskiego zainteresowania nią w TEN sposób. Żenowało ją to i męczyło, nie wiedziała, jak odpowiadać na komplementy i jak dawać do zrozumienia, że absolutnie jej nie interesują. Oczywiście, lubiła facetów jako kolegów, lubiła ich równie mocno co dziewczyny. 
- Czemu jesteś taka oschła, co? Uraziłem cię? - odezwał się znowu, wyrywając ją z zamyślenia.
Westchnęła cicho i odwróciła się z powrotem do niego.
- Nie, nie uraziłeś. Może w takim razie powiesz mi coś o sobie? 
Może w ten sposób uda jej się odciągnąć uwagę od siebie. W jej doświadczeniu większość mężczyzn uwielbiała rozmawiać o sobie. 
- Wolałbym usłyszeć coś na twój temat - uśmiechnął się do niej.
- Bez szans. Chcę przeżyć jeszcze trochę - ucięła.
- Mądrze. Więc, co chcesz wiedzieć? 
- Cokolwiek. Ile masz lat, czym się zajmujesz? Skąd jesteś? 
- Nie domyśliłaś się jeszcze co robię, skoro tu jestem? - zaśmiał się lekko.
- Pewnie coś średnio legalnego...
- Jestem przemytnikiem - uściślił. - Takie drobne roboty, nic wielkiego. 
Wzruszyła ramionami.
- Każdy orze jak może.
- Dokładnie tak. A tak w ogóle, mam 22 lata i jestem z Coruscant. 
Skinęła głową.
- Widzę, że dalej nie jesteś zbyt rozmowna. W takim razie będę dalej zabawiać cię moim monologiem, jeżeli nie masz nic przeciwko.
Zaśmiała się wbrew sobie.
- Możesz mówić. 
- Mam swój zbiór historii, których zwykle używam do zaimponowania dziewczynom, ale mam też dziwne wrażenie, że uznasz mnie za durnia, jeżeli ci którąś opowiem.
Uniosła brwi.
- To opowiedz po prostu coś ciekawego.
- Okej. Więc, kojarzysz kto to był Han Solo?
Poczuła, że żołądek wywraca jej się do góry nogami.
- Tak, wiem kto to - odpowiedziała słabo. 
- No więc kiedy zaczynałem, miałem okazję z nim pracować przy jednym zleceniu. I z tym Wookiee, z którym latał. Nie pamiętam jak mu tam było - wzruszył ramionami.
- Hm... I jaki był? - zapytała powoli, udając średnie zainteresowanie.
- Poza tym, że zrobił mnie w wała na kilka tysięcy kredytów? Chyba w porządku. W sumie nawet nie mam do niego pretensji.
Padme zarechotała w myślach i z kamienną twarzą odezwała się ponownie.
- Dlaczego nie? 
- Biedny chłop. Jego dzieci wyparowały, rozstał się z żoną... Chwila sławy, a potem co? Stara bieda. Wiecznie kłopoty - Kix rozłożył ręce. 
Poczuła nagły przypływ sympatii.
- Co właściwie stało się z jego dziećmi? - dociekała.
- Z synem, tym starszym, to właściwie nie wiadomo. Chodziły plotki, że zginął, kiedy zniszczono świątynię Luke'a Skywalkera. Wiesz kto to, nie? 
- Tak, tak - potwierdziła szybko. - A co z resztą dzieci?
- Mieli jeszcze tylko jedno dziecko, dziewczynkę. Dużo młodszą. Zniknęła gdzieś. Podobno ją porwano, niektórzy mówili, że Skywalker zabrał ją ze sobą, kiedy sam wyparował. W każdym razie, była wielka afera, bo to się wydarzyło zaraz po zniszczeniu jego świątyni. Wszystko na raz - stwierdził z ponurym wyrazem twarzy. - Ale tak na moje, to on jej nie zabrał. Przecież księ... generał Organa to jego siostra, od razu by wiedziała. 
- Myślisz? 
- Tak. Ją zabrał ktoś inny. Z drugiej strony, po co ktoś by ją porywał, jeżeli nie dla okupu? - zapytał.
-Nie wiem - odparła powoli. Czuła się dziwnie z myślą, że rozmawiają o niej samej. - A nikt nie zażądał okupu? 
- No właśnie nie, przynajmniej nigdy o tym nie wspominali. Dziwne nie? 
Skinęła głową. 
- Co poradzisz. Setki dzieci znikają codziennie. Może jest teraz szturmowcem i nawet nie pamięta rodziców? - odpowiedziała spokojnie. - To jakie teraz masz zlecenia?
- Różne. Raz tu, raz tam. Maz załatwiła mi jakiś czas temu stałą fuchę, więc nie muszę się zbytnio martwić szukaniem - pokiwał głową z satysfakcją. 
- Jaką?
- Nie mogę powiedzieć - wyszczerzył zęby. - Widzisz, też mam tajemnice, panno "ściśle tajne". 
Mimowolnie uśmiechnęła się w odpowiedzi. 
- Dobrze. To może powiedz mi, co nowego w świecie? Nie wnikam za bardzo w najświeższe plotki odkąd tu jestem - rzuciła beztrosko.
Wziął głęboki wdech i przeczesał włosy, jeszcze bardziej rozczochrując je nad czołem.
- O rany, to dużo cię omija. Nie wiem ile tu siedzisz, ale ostatnio cały czas coś się dzieje... Po pierwsze, Kylo Ren i jego siostrzyczka zdezerterowali... - urwał, kręcąc głową z niedowierzaniem.
No to tyle by było, jeśli chodzi o nierozmawianie o niej. Nawet jeżeli był tego nieświadomy. 
- Taak? I co teraz? 
- No nic. Ten rudy jakmutam... Hux zdaje się, przejął władzę. Oczywiście szukają ich wszędzie, jest po kilka milionów nagrody za ich głowy. Więcej niż największe szychy z Ruchu Oporu. Nie wiem co zrobili poza tą dezercją, ale musieli wdepnąć mu na odcisk.
- No, ale przynajmniej Ren jest z głowy... - Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo jej przerwał.
- Z głowy? - zapytał zszokowany. - Hux jest dużo gorszy. Już zaczął wściekłą obławę na Ruch Oporu właśnie. Do tego zbombardował kilka planet, które dotychczas były neutralne. 
- No, ale Ren też ich szukał nie? - zapytała, czując, że zaraz zwymiotuje.
- O tak, ale ostatnio najwyraźniej miał lepsze rzeczy do roboty. Hux zabrał się za to tak wiesz, porządnie. Bez litości. Więcej patroli, Niszczyciele w orbitach podejrzanych planet, zwiększona rekrutacja szturmowców. Ruchowi grunt się pali pod nogami... - urwał znowu. - Bo ty jesteś za Ruchem Oporu mam nadzieję?
Zaśmiała się.
- Chyba lepiej, żebym była, bo miałbyś teraz duży problem, prawda? - zapytała, unosząc brwi. - Nie no, oczywiście, że jestem. 
- Może powinnaś do nich dołączyć, jak już wyjdziesz z kłopotów oczywiście...
- O tak, zdecydowanie powinnam - odparła, tym razem całkiem szczerze.

~~~~~~~~~~~~~
Haaa, jestem. Nie usprawiedliwia to mojej nieobecności przez ponad dwa miesiące, ale jestem. Miałam trochę perturbacji związanych z powrotem na studia, takie tam pierdoły. No, ale w końcu pokonałam brak weny i brak czasu i oto jest oczekiwany rozdział! Endżojcie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz