Rozdział 2

338 16 0
                                    

Życie na w bazie Ruchu Oporu różniło się od tego, do którego Padme przywykła. Bądź co bądź, na Naboo żyła w pałacu, który nie miał porównania do namiotu w środku dżungli, dzielonego z Rey. Nie było tu prysznica, puchatych ręczników, posiłków z wielu dań, było za to nieustające towarzystwo życzliwych ludzi. Poe Dameron okazał się przesympatyczną, choć momentami męczącą osobą. Chętnie dzielił się z nią wiedzą na temat pilotażu i historiami o swoich przeżyciach. Finn... Padme nie rozgryzła go jeszcze, był mniej gadatliwy niż Poe, ale zdecydowanie tak samo porywczy. Została zapoznana również z Rose, sympatyczną czarnowłosą dziewczyną - drugą osobą w bazie (pierwszą była Leia), która nie górowała nad nią wzrostem. Rose dochodziła do siebie po akcji na Crait, ale powoli zaczynała poruszać się po bazie i obie z Rey pokazywały jej podstawy naprawiania statków - Padme uznała to za bardzo przydatną umiejętność i dreptała za nimi jak mały porg, usiłując wchłonąć jak najwięcej wiedzy. Rey często znikała gdzieś w dżungli, na torze treningowym lub medytując.
Wszystko było w porządku, gdyby nie to, że Padme czuła się... bezużyteczna. Dalej nie wiedziała, czym właściwie może się przysłużyć Ruchowi Oporu. Pilotem była względnym, ale niewystarczająco dobrym, żeby wesprzeć flotę. O naprawianiu statków wiedziała tyle, ile dowiedziała się w ostatnich dniach. Posiadała Moc, ale nie była pewna, czy wystarczającą, żeby była użyteczna do czegokolwiek poza czuciem więcej. Jej wiedza o Najwyższym Porządku była dokładnie taka, jak całej reszty. Praktycznie rzecz biorąc - była kolejną gębą do wykarmienia, która nie wnosiła od siebie kompletnie nic specjalnego. Starała się nadrobić pomagając w kantynie i sektorze medycznym, nosząc skrzynie z zaopatrzeniem, Connix nawet przeszkoliła ją do odbierania meldunków.

W tej chwili Padme siedziała z Rey, w jednym z rzadkich momentów kiedy młoda Jedi miała chwilę wolnego - znaczy sie, przy obiedzie.
- Rey, właściwie jak odczułaś, że Moc się w tobie obudziła?
Rey zerknęła znad talerza zdziwiona.
- Właściwie to... nie wiem. Po prostu. Zaczęło się od wizji w zamku Maz Kanaty, a potem chyba wtedy, kiedy Ren próbował grzebać mi w głowie. Czemu?
- No bo w sumie... podobno urodziłam się wrażliwa na Moc, ale nie zauważyłam jakichś super umiejętności. Czasem mnie coś smyra z tyłu głowy, szczególnie jak chodzi o mamę... No i nie wiem. Może jestem wybrakowana? - wyrzuciła z siebie jednym tchem Padme.
- Eee, nie widziałabym tego tak. - mruknęła Rey z pełną buzią. - Może nie wydarzyło się coś, co cię rozbudzi? Nie wiem czy to dobre słowo, ale nie znam lepszego.
- Ciebie rozbudził mój brat i nie wiem czy mogę liczyć na podobne przeżycie.
- Liczyć? Niech cię jasność broni, nigdy w życiu bym ci tego nie życzyła. - Rey zdawała się oburzona na samą myśl.
- Przyjemniaczek z niego? - uniosła brwi Padme.
- Dobre słowo. Kawał dupka i tyle. Ale... Ty go w ogóle nie pamiętasz?
- Nie. Śni mi się czasem, jak biega w tej swojej pelerynce i rozwala rzeczy. Swoją drogą, dziwne, że go tam jeszcze trzymają. Niezłe koszta musi generować - zachichotała Padme. - Ale nawet nie wiem jak wygląda bez maski. Kiedy się urodziłam, on już był w świątyni z wujkiem. Wujka Luke'a poznałaś, nie?
- Taaak... - prychnęła Rey. - Specyficzny człowiek. Ale ma złote serce, to fakt.
- Pamiętam tylko brodę. 
- Masz w sumie podobnie jak ja, niby masz rodzinę, ale jej nie znasz. No prawie - powiedziała Rey z namysłem.
- Nie no co ty, nie ma nawet porównania. Nie chcę się angażować w festiwal użalania się nad sobą, ale wiesz. Pustynia i złom, a pałac to jednak dwie różne rzeczy, miałaś zdecydowanie bardziej przerąbane. - W głosie Padme było słychać zażenowanie.
- Nieważne, nie ma co roztrząsać - ucięła Rey.
- A ty widziałaś mojego brata bez maski? 
Rey wydawała się zbita z tropu tym nagłym powrotem do poprzedniego tematu. 
- Eeee... Tak, widziałam - odpowiedziała z wahaniem.
- I jak on właściwie wygląda? - dociekała Padme.
- Ma czarne włosy, dużo ciemniejsze niż ty. Jest wysoki i ma wielką bliznę na twarzy. Sama mu ją zrobiłam - zaśmiała się nerwowo Rey. - Nie jesteście podobni. Nawet oczy macie inne. On ma brązowe. Po kim ty właściwie masz kolor oczu?
- Rany, nie wiem. Nawet nie wiem jakie miał tata. Może po dziadkach? - Padme była zaskoczona tym pytaniem. - A jakie ma Ben?
- Ben? Nie słyszałam, żeby go ktoś tak nazywał. Ale ma brązowe, jak twoja mama. Bardzo podobne.
- Hej, plotkary! Długo jeszcze? - wtrącił się Poe, siadając z rozmachem na ławce obok Padme.
- Zaraz kończymy - roześmiały się obie.
- To dobrze, bo musicie mi pomóc z X-Wingiem.
- OK, ale zostaw nas jeszcze na chwilę. Musimy dokończyć ploteczki - puściła mu oko młoda Solo.
Dameron zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Jesteś strasznie podobna do Hana jak się śmiejesz. Jak się wkurzasz to wyglądasz jak Leia. Znaczy strasznie. - odezwała się znowu Rey.
- Chciałabym być straszna, nie tylko wyglądać strasznie...  - mruknęła Padme.
- Czemu? To chyba źle, że ludzie mieliby się ciebie bać? - Rey patrzyła na nią z uniesionymi brwiami.
- Nie wiem, nikt nie traktuje mnie poważnie. Tutaj może bardziej, ale to przez mamę. W domu - w ogóle, dla wszystkich byłam tą delikatną dziewczynką. 
- Potraktuj to jako atut. Nikt się nie spodziewa tego, co czeka w tej małej skorupie. Poza tym, jeśli okażesz się silna Mocą... To twój rozmiar będzie bez znaczenia. - Rey przyglądała się jej z zainteresowaniem. - Twoja sygnatura w Mocy jest silna. Wydaje mi się, że cokolwiek w tobie siedzi, po prostu się jeszcze nie ujawniło. Możesz trenować ze mną, może coś się ruszy.
- Serio? Nie chcę ci przeszkadzać - powiedziała zaskoczona Padme.
- Co ty. Poza tym, twoja mama się ucieszy, zobaczysz. Chodź, bo Poe nas rzuci banthom na pożarcie.
Rey wstała zabierając ze sobą swoją tacę, Padme posłusznie podreptała za nią. 

I Rey dotrzymała słowa. Trenowały razem, biegając, skacząc i okładając się kijami treningowymi. Padme chodziła posiniaczona przez pierwsze parę tygodni - potem nauczyła się parować ciosy Rey i skutecznie zaatakować. Spędzały godziny na medytacji i chociaż młoda Solo odziedziczyła temperament swojego ojca, to szło jej coraz lepiej. W końcu nie czuła się kompletnie niepotrzebna. Co najwyżej lekko zawadzająca.
_________________

Niedługo później Leia wezwała wszystkich na naprędce zwołaną naradę. Poe i Finn właśnie wrócili z raportem szpiega, który przekazywał informacje z najwyższego kręgu dowódców Najwyższego Porządku. Rey i Padme musiały zostać w bazie, a to oznaczało, że Sokół był w rękach Poego.
- Możesz mi wytłumaczyć czemu Sokół się palił? - warczała Rey półgłosem do siedzącego obok ze skruszoną miną pilota.
- Właśnie. Cholera, to jedyna rzecz jaką mam po ojcu, mógłbyś chociaż trochę uważać - wymamrotała pospiesznie Padme, widząc, że jej matka wstaje.
- Doniesienia z szeregów Najwyższego Porządku są niepokojące. Szykuje się rozłam w szeregach. Niektórzy mówią, że w kuluarach planowany jest pucz. Ich celem będzie ustanowienie admirała Huxa nowym Najwyższym Wodzem. Da nam to chwilę spokoju, ale...
- Ale dlaczego niepokoi nas bunt Najwyższego Porządku? W końcu chcemy się pozbyć Kylo Rena czy nie? - odezwał sie głos z tłumu.
- Chcemy się pozbyć Najwyższego Porządku. Hux to tylko kundel, ale wściekły kundel. Na razie trzyma go na smyczy Ren, ale wszyscy wiemy na kogo się rzuci, kiedy zostanie z niej spuszczony. Na nas. - odpowiedziała Leia spokojnie. - Na razie nie wiemy co zrobić z tym fantem, poza tym, że musimy wykorzystać moment, kiedy nie zwracają na nas uwagi. Uzbroić się, przegrupować, zwerbować nowych ludzi. Dziękuję za uwagę. - ucięła generał. - Padme, zostań na chwilę.
Padme podeszła bliżej konsoli przy której stała jej matka i przyjrzała się mapom wyświetlanym na hologramach.
- Jak idzie trening? - zapytała Leia.
Na te słowa jej córka skurczyła się w sobie, spuszczając wzrok.
- Nic nowego mamo. Chyba jednak to nie dla mnie - mruknęła wymijająco Padme.
- Córcia, spójrz na mnie.
Padme podniosła spojrzenie i jej niebieskie oczy spotkały brązowe oczy jej matki. Nie czuła się komfortowo utrzymując z kimś kontakt wzrokowy. Leia kontynuowała.
- Moc to nie podnoszenie kamieni... może w pewnym aspekcie, ale nie tylko. Manifestuje się na wiele sposobów. Nie jest narzędziem. Medytujesz po to, żeby pogłębić twoje połączenie z nią - tłumaczyła jej mama spokojnie.
- Ja nawet nie wiem, czy się do tego nadaję. Może się okaże, że też jestem zła? Co wtedy?
Nie chciała wymieniać imienia swojego brata, ale wiedziała, że Leia będzie wiedzieć o co jej chodzi.
- Padme, to twoja decyzja. Przeznaczenie leży w naszych rękach i możemy je dowolnie ukształtować. Jedno wiem na pewno: nikt nie jest w stu procentach dobry, ani w stu procentach zły. Poza tym, nie musisz zostać tradycyjnym Jedi. Rey też nim nie zostanie. Już Luke wiedział, że zasady tradycyjnego Zakonu Jedi są cokolwiek... przestarzałe.
Padme westchnęła zrezygnowana.
- A co z całą resztą? Co z Najwyższym Porządkiem? Co z Benem? Zostawimy go na śmierć? - wyrzuciła z siebie nurtujące ją pytania. Brat ostatnio nie opuszczał jej myśli.
- Twój brat podjął decyzję, którą ty masz dopiero przed sobą. Nie wiem, czy zdołamy go uchronić przed jej konsekwencjami. Rey wyciągnęła do niego rękę stosunkowo niedawno i odrzucił ją. - Leia potrząsnęła głową z rezygnacją. - Poza tym, chyba nie za wiele możemy zrobić.
- Mamo, czy on w ogóle wie o moim istnieniu? - w głowie dziewczyny zaczynał się pojawiać pewien plan.
- O tak, wie. Widział cię tylko raz i zapewne uważa, że nie żyjesz. Jak większość galaktyki zresztą.
- Pani generał! Mamy tutaj nietypową transmisję z przestrzeni! - zawołał jeden z żołnierzy stojących przy konsolach.
- Muszę iść. Porozmawiamy na ten temat później. - jej matka oddaliła się pospiesznie.
Co gdyby udało jej się dostać do Kylo Rena i przekonać, że jest jego siostrą? Może dałaby radę przekonać go do powrotu, a jeśli nie, to chociaż narobić trochę zamieszania w szeregach Najwyższego Porządku?

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz