Rozdział 5

293 16 3
                                    

Padme Solo nie nazywała się już Padme Solo, a przynajmniej oficjalnie. Oficjalnie została nazwana Enyo Ren, nie żeby jej się to podobało, ale nie miała wyboru. Ujawnienie swojego pochodzenia mogło nieść za sobą szereg średnio ciekawych konsekwencji. Tym sposobem w ciągu raptem trzech godzin, Padme dorobiła się nowego imienia, nowych ubrań i maski, która była jedyną rzeczą powitaną przez nią z ulgą. Fakt faktem - nie była oszałamiająca. Po prostu, czarny metal zasłaniający jej usta i nos, mocowany z tyłu głowy, z czerwoną trójkątną wstawką z przodu - modulatorem głosu. Mogła być gorsza, jak to paskudztwo jej brata. Poza tym, ułatwiała jej oddychanie.
Ubrania też były znośne. Monotonne, czarne z czerwonymi wstawkami. Kilka strojów codziennych. Czarny mundur Najwyższego Porządku, wysokie buty i peleryna. Po co komu peleryna na statku? Po co jej w ogóle mundur? Nie była częścią załogi.
- Zadowolona? - jej brat stanął nagle za jej plecami.
- Niezbyt. Po pierwsze, po co mi ten mundur? Po drugie, czemu nie mogę nosić szarego, grafitowego, jakiegokolwiek innego? - burknęła w odpowiedzi.
- Masz mieć mundur, żeby się odpowiednio prezentować. Nie może być szary ani grafitowy, bo takie mają oficerowie. Nie jesteś oficerem - odparł krótko. - Masz się nie rzucać w oczy. Chodź.
Wywróciła oczami i ruszyła za nim, starając się nadążyć.
- A powiesz mi gdzie tym razem idziemy? - odezwała się zdyszana.
Kylo zatrzymał się nagle i obrócił w jej stronę. Padme poczuła jak jej nogi odrywają się od ziemi i powoli podpłynęła w powietrzu do swojego brata, aż znaleźli się nos w nos.
- Wyjaśnijmy sobie coś - warknął. - Nie kwestionujesz mojego zdania. Nie dyskutujesz. Robisz co ci powiem. Wtedy może przeżyjesz. Wyrażam się jasno?
- Tak.
- Świetnie. A teraz rusz się. Nie mam całego dnia.
Jeśli Padme miała jakieś wątpliwości co do zasadności dyskusji ze swoim bratem, to teraz się ich pozbyła. Dla Ruchu Oporu trup był bezużyteczny.
Po chwili korytarz którym szli zaczął wyglądać znajomo, o ile jest to w ogóle możliwe na statku, gdzie dosłownie wszystko jest takie same. Zmierzali do jego kwatery i Padme zastanawiała się, co dalej. Miała jedynie nadzieję, że nie będzie próbował grzebać jej w głowie, bo cokolwiek tam znajdzie, nie ucieszy go. Zresztą, jego raczej nic nie cieszy.
Rozsuwane drzwi otworzyły się przed nimi z szumem.
- Siadaj - nakazał krótko.
Usiadła posłusznie, wciskając się w kąt czarnej prawiesofy, podczas kiedy on zajął miejsce naprzeciw.
- Widzę, że spokorniałaś - kontynuował. - Zdrowy rozsądek to przydatna rzecz. Zanim zakomunikuję ci pewne rzeczy, zadam ci kilka pytań. Radziłbym odpowiadać szczerze... dla własnego dobra.
Padme skinęła głowa.
- Przybywasz z Akivy?
- Zgadza się.
- Jak tam trafiłaś? - dociekał.
- Nie wiem. Niewiele pamiętam.
- Czym się zajmowałaś?
- Pracowałam dla jednego z handlowców - odparła Padme zwięźle. Od początku tej rozmowy wbijała wzrok w swoje kolana. Czuła się zdecydowanie niekomfortowo, mało bezpiecznie i samotnie jak nigdy.
- Jak tu trafiłaś?
- Okazja. Ukradłam statek.
- Skąd wiedziałaś kim jesteś?
- Oni wiedzieli.
- Oni? - Kylo Ren wydawał się coraz bardziej zniecierpliwiony jej lakonicznością.
- Ci, którzy mnie zabrali.
Jej odpowiedź spotkała się z milczeniem, nie gradem kolejnych pytań. Zadziwiające. Podniosła wzrok i zobaczyła, że przygląda jej się z uwagą.
- Jesteś głodna?
Tego pytania zdecydowanie się nie spodziewała. Zorientowała się też, że nie jadła od wczorajszego wieczora. Wypadałoby coś zjeść, choćby po to, żeby nie paść trupem.
- Trochę - przyznała w końcu.
Kylo wyjął z kieszeni urządzenie przypominające komlink i stuknął w ekran kilka razy.
- Wkrótce zostanie ci przyznana kwatera. Niedaleko mojej, żebym miał cię na oku - powiedział. - Znajdą się tam twoje rzeczy, jak również suplementy, które zostaną dostarczone z sektoru medycznego, wraz z instrukcją stosowania. Od jutra będziesz mi towarzyszyć, zarówno w sektorach treningowych, jak i podczas narad i zebrań. Dostaniesz również materiały, z którymi się zapoznasz jak najszybciej. Zweryfikuję twoją wiedzę osobiście. Masz autoryzację do poruszania się swobodnie po statku. Tylko po statku. Nie zezwalam ci na opuszczanie go bez mojej wyraźnej zgody. Czy wszystko jasne?
- Jasne. To znaczy, że zostaję? - upewniła się szybko.
- Tak. Dbaj o to, żebym nie zmienił zdania.
W tym momencie drzwi się otwarły i pojawiły się w nich dwa droidy z wózkiem pełnym jedzenia.
_______________
Kiedy usłyszał, że mają ze sobą dziewczynę, liczył na to, że będzie to Rey. Jego siostra była ostatnią osobą, jakiej się spodziewał, co było dość logiczne. Padme Solo od lat uznawana była za martwą. Przed zniknięciem widział ją tylko raz - wielkookie pyzate zawiniątko w ramionach matki. Patrzyła wtedy na niego z głębokim zainteresowaniem, które wydawało mu się strasznie nienaturalne u takiego małego dziecka. Ile mogła mieć wtedy? Miesiąc, dwa? Policzył szybko i uświadomił sobie, że nie miała więcej, niż 19 lat. Musiała być w wieku Rey.
Obserwował ją gdy jadła, a raczej grzebała widelcem w talerzu. Nic dziwnego, że jest taka chuda. Jej oczy dalej były tak wielkie, a może tylko się zdawały, kiedy zerkała na niego z rezerwą i niepokojem. Długie ciemne włosy, wystające kości policzkowe. Jej sygnatura w Mocy przypominała maleńki płomyk, z trudem odpierający kłębiące się wokół ciemności. Może coś z niej będzie?
Sam nie wiedział, dlaczego tak łatwo zaakceptował jej obecność tutaj, dlaczego po potwierdzeniu ich więzów krwi od razu uznał, że dziewczyna zostaje z nim. Być może w głębi ducha pragnął mieć kogoś, kto nie traktuje go jak zło konieczne. Musiał przyznać, uderzyło go to, że przyleciała do niego, z własnej nieprzymuszonej woli. Chciała go poznać.
- Jedz - odezwał się oschle.
Zerknęła w jego kierunku i zdążył zobaczyć strach w jej oczach.
- Nie chcę. Już się najadłam - odpowiedziała przepraszającym tonem.
- Mało. Nic dziwnego, że tak wyglądasz - skwitował.
- Nic nie poradzę.
Bawiła się kawałkiem serwetki, przetaczając go między palcami i szarpiąc. Jej noga drgała nerwowo.
- Pamiętam cię jako niemowlaka - odezwał się, chcąc przerwać niezręczne milczenie.
- Pamiętasz..?
- Tak. Widziałem cię tylko raz w życiu. Myślałem, że pierwszy i ostatni. Szczerze mówiąc, często nawet zapominałem, że mam rodzeństwo.
- Chyba i tak nie uważasz więzi rodzinnych za zobowiązanie - mruknęła.
Nie wiedziała zbyt wiele, nic dziwnego. Nikt nie wiedział, po śmierci Luke'a Skywalkera, tylko on i Rey wiedzieli co zaszło w świątyni. Może i wyczuła śmierć ojca, nie zdziwiłoby go to.
- Niewiele jest jakichkolwiek więzi, które uważałbym za zobowiązanie. Za to ty, w przeciwieństwie do nich, nie jesteś niczemu winna. Zaskoczyła mnie twoja... odwaga.
Mówił prawdę, sam fakt, że Padme świadomie wybrała się na Finalizera w jego poszukiwaniu był imponujący. Jego siostra próbowała odpowiedzieć, ale przerwał jej atak szczekającego kaszlu. Trwał na tyle długo, że Kylo zaczął rozważać wezwanie meddroida, ale w końcu Padme udało się uspokoić. Wlepiła w niego załzawione oczy.
- Przepraszam... - wykrztusiła słabym głosem.
- Załóż maskę. To powietrze naprawdę ci nie służy.
Spełniła jego polecenie i po wzięciu kilku głębokich wdechów odezwała się metalicznym głosem.
- Czemu oni byli winni?
Dyskusja o rodzinnych problemach w parę godzin po ich pierwszym spotkaniu wydawała się średnio na miejscu.
- To nie temat na dziś. Wyjaśnię ci przy okazji.
- W porządku. Więc nie zamordujesz mnie na razie?
Jej ton miał być lekki, ale widział w jej oczach obawę. W ogóle jej oczy mówiły wiele rzeczy za nią, musiał zapamiętać, żeby nosiła hełm na spotkania z oficerami. Lepiej, żeby nikt nie zobaczył w niej słabości.
- Nie dawaj mi powodów. Jeśli będziesz się spisywać, nie spadnie ci włos z głowy i dostaniesz wszystko, na co tylko będziesz miała ochotę.
W tym momencie odezwał się jego komlink.
- Najwyższy Wodzu, kwatera została przygotowana do zamieszkania.
- Bardzo dobrze - odpowiedział i kliknał guzik, który rozłączał rozmowę. - Słyszałaś. Zaprowadzę cię i będziesz mogła odpocząć. Jutro rano zaczynamy treningiem i oczekuję, że będziesz gotowa.
Wstał, a ona bez słowa zrobiła to samo i podążyła za nim. Jej kwatera znajdowały się zaraz obok jego, żeby mógł ją mieć na oku.
- Tu jest twój komlink, masz go mieć zawsze przy sobie, w razie gdybym chciał się skontaktować - rzekł, wręczając jej urządzenie. - Czuj się jak w domu.
___________________
"W domu, dobre sobie", pomyślała. Jej kwatera była podobna do kwatery jej brata, choć mniejsza. Wchodziło się do pokoju dziennego, z którego drzwi prowadziły do sypialni. W sypialni były kolejne drzwi do łazienki. W szafie znajdowały się jej nowe ubrania i hełm. Na stoliku obok łóżka leżała sterta książek papierowych i materiałów elektronicznych. Pewnie o to chodziło jej bratu, kiedy miał na myśli zapoznanie się z materiałami. Uznała, że na to będzie czas później i wyruszyła pod prysznic. Łazienka utrzymana była w tej samej kolorystyce, co wszystko inne na statku. Na półce obok zlewu leżała szczotka do zębów i szczotka do włosów. Padme z radością zauważyła, że prysznic był tradycyjny, z wodą, za którym bardzo tęskniła. Zapewne nie było to normą na statku, który był w stanie pomieścić kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset tysięcy osób załogi, ale widocznie jako gość Najwyższego Wodza zasługiwała na luksusy.
Zachowanie jej brata było dla niej dość zbijające z tropu - najpierw jej groził, potem wspominał jej dzieciństwo. Dziwny człowiek. Troszeczkę przerażający. Dobrze chociaż, że pozwolił jej zostać. Chce ją trenować. "Zostaniesz pupilkiem Najwyższego Wodza" zachichotał głosik w jej głowie. Ciekawe co by powiedziała Rey. Padme chętnie skontaktowałaby się z nią, ale wolała nie ryzykować. Nie wiedziała na ile jej brat był w stanie wyczuć jej aktywność w Mocy. W takim razie trudno. Musi poczekać.

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz