Padme dziękowała Mocy i wszystkim znanym jej bóstwom za to, że hełm zasłaniał jej twarz i nie było widać, jak często ziewa. Narady były absolutnie najnudniejszą rzeczą, w jakiej kiedykolwiek brała udział. Jak na razie jej obecność nikogo nie zainteresowała, co było całkiem ciekawym zjawiskiem. Żaden z pompatycznych generałów i oficerów nie poświęcił jej ani jednego spojrzenia, kiedy stała wyprostowana kilka kroków za fotelem swojego brata.
Myślała, że uda jej się zdobyć informacje dla Ruchu Oporu, ale jeżeli pomiędzy jednym a drugim raportem z przetargów na dostarczenie blasterów dla szturmowców prześlizgnęło się coś istotnego, to Padme przeoczyła to zajęta kolejnym ziewnięciem. Wyczuwała zniecierpliwienie swojego brata. Chociaż tyle mają ze sobą wspólnego. Absulutny brak cierpliwości.
- Najwyższy Wodzu, może zapoznasz nas ze swoim gościem? Jestem pewny, że wszyscy są bardzo ciekawi naszego nowego towarzysza.
Padme zamrugała zaskoczona, kiedy zdała sobie sprawę, że mówią o niej.
- Nie wydaje mi się, żeby mój gość był wystarczająco ważnym powodem, aby naruszać porządek narady, Hux - głos jej brata był beznamiętny i lekko znudzony. - Enyo Ren. Moja siostra i protegowana. Mam nadzieję, że to zaspokoi twoją ciekawość.
Przy stole rozległ się szmer głosów. Twarze większości obecnych wyrażały zdumienie. Padme nie drgnęła z miejsca w któryn stała, po raz kolejny doceniając prywatność, jaką zapewnia jej maska. Tak czy siak czuła się niekomfortowo.
- Cieszymy się z waszego... szczęśliwego spotkania. - Głos Huxa ociekał sztuczną słodyczą.
- Zapewne. Enyo, zaszczycisz naszych rozmówców swoim widokiem?
To pytanie było ukrytym rozkazem i Padme wykonała dwa kroki w kierunku stołu zsuwając hełm. Żadna siła nie zmusi jej do zdjęcia maski. Nie będzie się dusić ku uciesze bandy lizusów. Przesunęła chłodnym wzrokiem po wszystkich zebranych i lekko skinęła głową, po czym wsunęła hełm z powrotem.
- Pańska siostra jest wyjątkowo urodziwa, Najwyższy Wodzu. - Hux zdawał się ostrożnie dobierać słowa.
- Jestem pewny, że będzie bardzo wartościowa dla Najwyższego Porządku i naszej sprawy - dodał starszy oficer siedzący kilka krzeseł za Huxem.
"Wartościowa", jakby była jakimś narzędziem. Wyjątkową bronią. Wywróciła oczami z irytacją.
- Sugeruję powrót do tematu narady. Nie mam całego dnia - przerwał Kylo.Po wyjściu z zebrania Padme była poirytowana, jeszcze bardziej zmęczona i o dziwo - wściekle głodna.
- Zgraja bezużytecznych lizusów - warknęła, wchodząc do windy zamaszystym krokiem.
- Cieszę się, że zauważyłaś. Przygotuj się na festiwal pochlebstw przy każdej okazji.
Miała nadzieję, że nie będzie ich za wiele.
- Planujemy coś zjeść?
- Jeśli jesteś głodna - odparł Kylo uprzejmie wpuszczając ją do swojej kwatery.
Padme opadła bez sił na kanapopodobne coś i przyglądała się, jak jej brat zamawia dla nich kolację.
- Jak ty znosisz te wszystkie narady i spotkania? - odezwała się - Szlag mnie trafiał już w połowie. Dobrze, że nie widzieli, jak ziewam.
Kylo zdjął maskę i zobaczyła jak unosi brwi. Dalej nie przywykła do widoku jego twarzy. Wydawało się, że w masce był kompletnie innym człowiekiem niż bez.
- Kto powiedział, że znoszę. Rzadko bywam. Bycie Naczelnym Wodzem nie było moim szczytem marzeń - odpowiedział, wpatrując się w ścianę za jej plecami.
- Nie? - Teraz to Padme uniosła brwi.
- Zawracanie dupy. Przetargi tu, przemówienia tam, narady sram... - Westchnął zirytowany. - Polityka była konikiem naszej matki, jak widzisz żadne z nas nie ma do tego głowy.
- To źle - kategorycznie odparła po chwili namysłu.
- Źle?
- Oczywiście. Ktoś ich musi trzymać w garści. Im mniej jesteś obecny, tym więcej rzeczy dzieje się za twoimi plecami.
Była zdziwiona, że musi mu to w ogóle tłumaczyć. Nie była to specjalnie skomplikowana konkluzja. Mimo to, nie wyglądał na przejetego jej słowami.
- Mogą sobie gadać ile chcą. Moje słowo jest prawem. - Machnął ręką lekceważąco.
- Jeśli wdepniesz na odcisk wystarczającej ilości ludzi, a zapewne już to zrobiłeś... - urwała, zdając sobie sprawę po jak cienkim lodzie stąpa.
- Słucham? - Spojrzał na nia ostro.
- Znam cię półtora dnia i już widzę, że jesteś specyficzny. A mnie jeszcze nie próbowałeś zamordować. Przynajmniej nieoficjalnie. - stwierdziła, uznając, że jeśli ona tego mu nie powie, to zapewne nikt inny też.
- Kontynuuj.
- Po prostu, jesteś niewygodny. Mało przewidywalny. Twoje... interesujące poczynania są dość szeroko omawiane w galaktyce. Nie uważasz, że każdy z nich chętnie zająłby twoje miejsce? Mają więcej ambicji, może i więcej predyspozycji... - urwała, marszcząc brwi. - Sam powiedziałeś, że nie mamy do tego głowy.
Padme zdawała sobie sprawę, jak przytłaczające mogło być rządzenie galaktyką i na samą myśl o tym, że miała by to robić, miała mdłości. Za dużo papierologii, formalności, fałszywych uśmiechów, pustych uprzejmości. Nawet w takim miejscu jak to.
- Nie ma innej możliwości, nie pozwolę sobie na zostanie znowu czyimś pionkiem.
- W takim razie nie masz wyjścia, będziesz się użerać. Albo Ty znajdziesz sobie pionków. Lojalnych, nie takich jak te żmije - stwierdziła.
To była najprostsza rada, jaką mogła mu dać.
- Uważasz, że nie są lojalni? - zapytał jej brat po krótkim zastanowieniu.
- Najwyższemu Porządkowi może. Tobie na pewno nie. Widziałam jak patrzą. Każdy z nich skróciłby cię o głowę przy pierwszej okazji.
- Muszę cię częściej zabierać ze sobą. Jesteś całkiem przydatna.
Ich rozmowę przerwało przybycie droida z tacą pełną jedzenia. W rzadkich momentach kiedy Padme była naprawdę głodna, miała w zwyczaju ignorować swoje otoczenie, w pełni skupiona na zawartości talerza. Gdy skończyła, zorientowała się, że jej brat przygląda jej się z niekłamanym zdumieniem.
- No co?
- Ty jesz - powiedział.
- No jem. Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się - wzruszyła ramionami.
- Dziś masz już wolne. Zapoznaj się z dwoma pierwszymi hologramami, jutro będą ci potrzebne. - Jego ton z powrotem stał się służbowy.
- Jutro też mamy jakieś zebrania? - zapytała, wstając.
Miała głęboką nadzieję, że nie.
- Raczej nie._____________
Kiedy ćwiczyła z Rey, wydawało jej się, że jeśli robi jakiekolwiek postępy, to są ledwo widoczne. Teraz szła jak burza przez kolejne techniki i pozycje, nabierając umiejętności i przy okazji pewności siebie. Jej brat był dobrym nauczycielem. Wymagającym, to musiała przyznać, ale umiał przekazać informacje.
Poza treningami spędzała czas z pozostałymi rycerzami, szczególnie z Cardo, który zajmował się uzbrojeniem. Nie cierpiała ich wszystkich z pasją, nieokrzesanych i agresywnych, ale ich umiejętności mogły jej się przydać. Kiedy musiała wybrać najmniejsze zło, Kuruk był najmniej upierdliwy, bo zwykle zajmował się sobą i niezbyt interesowało go co Padme robi. W porównaniu z docinkami całej reszty było to zdecydowanie najprzyjemniejsze.
Jej Moc zdawała się być jak ocean, z przypływami i odpływami - raz potężna i niepowstrzymana, a raz ledwo widoczna i trudna do wydobycia. Było to dla niej źródłem nieustającej frustracji. Nie mogła polegać w walce na czymś tak kapryśnym. Zdarzało jej się stracić połączenie w połowie pojedynku, w rezultacie dostając solidne cięgi od swojego brata, dla którego jej burzliwe relacje z Mocą nie były żadną wymówką.
Mimo, że z trudem przyznawała się do tego przed samą sobą, Padme na pokładzie Finalizera czuła się szczęśliwa. Może i jej brat był czasami dupkiem, ale zwykle dogadywali się bardzo dobrze i nawet nabrali zwyczaju jedzenia kolacji w swoim towarzystwie. Jej umiejętności rozwijały się, nie czuła się bezużyteczną zawalidrogą i w końcu miała poczucie, że ktoś wie co z nią zrobić.
CZYTASZ
Siostra
FanficJak historia z nowej trylogii potoczyłaby się, gdyby Kylo Ren miał młodszą siostrę? O tym, że Padme Solo wciąż żyje i ma się dobrze wie niewielu. Dla większości jest zaginioną córką bohaterów dawnej wojny. Jednak zdążyła już rozgorzeć nowa wojna, a...