Padme westchnęła ciężko patrząc na gwiezdnego niszczyciela. Czuła się przy nim przytłaczająco mała. Mrowienie z tyłu głowy stało się bardziej wyczuwalne i zastanawiała się, czy jej brat też już coś czuje. Całkiem możliwe, że tak, ale w końcu martwi ludzie nie powinni istnieć w Mocy w ten sposób.
- Proszę o przydzielenie doku - zgłosiła przez komunikator.
- Dok 1353, stanowisko gamma. Przygotować się do kontroli - odpowiedział mechaniczny głos kontrolera.
"Dużo macie tych doków" skomentowała w myślach przygotowując się do lądowania.
Statek ledwo zdążył dotknąć podłogi hangaru, zanim został otoczony przez oddział szturmowców. "No to teraz już z górki." Zeskoczyła z fotela pilota, który jak większość stanowisk był dla niej za wysoki i otwarła właz.
- Wychodzić z rękami do góry - rozległ się głos jednego z żołnierzy.
Nie miała zamiaru dyskutować, nie chciała robić problemu ani sobie, ani im.
- Zidentyfikuj się i podaj cel swojej wizyty.
Zdecydowała się nie używać swojego nazwiska, nie wiedziała na ile tożsamość jej brata była znana wśród Najwyższego Porządku.
- Padme z Akiva. Najwyższy Wódz mnie oczekuje - odparła na tyle spokojnie, na ile była w stanie.
- Najwyższy Wódz? Nie mamy żadnych informacji na ten temat. - szturmowiec nie wydawał się w najmniejszym stopniu przekonany.
- To ściśle tajne. Każda minuta zwłoki może być... niekorzystna. - Padme liczyła na to, że dowódca zrozumie aluzję.
Zbiła go z tropu tą informacją. Po krótkim zastanowieniu wydał kilka poleceń pozostałym szturmowcom i warknął:
- Za mną.
Towarzyszyła im eskorta kilku żołnierzy i Padme miała problem, żeby za nimi nadążyć. Truchtając rozglądała się po korytarzu - sterylnie czysta szara durastal, sztuczne światła i milion odnóg, drzwi, wnęk. Czuła się niekomfortowo, była zmęczona, do tego zaczynały ją szczypieć oczy, a gardło miała suche jak papier ścierny. To pewnie zasługa sztucznie filtrowanego powietrza na pokładzie - nie była przyzwyczajona do przebywania w takich warunkach przez dłuższy czas. Do tego stres palił jej wnętrzności, dopiero teraz uświadomiła sobie, że jeden fałszywy krok i mogła uśmiercić nie tylko siebie, ale też cały Ruch Oporu. Mama musiała jej cholernie ufać.
Nawet nie zauważyła, że zatrzymali się przed drzwiami i o mało nie wpadła na plecy dowódcy, który właśnie wpisywał jakiś kod na małej konsolce. Stalowa płyta odsunęła się na bok i weszli do szerokiego pomieszczenia, które przypominało coś w rodzaju przedsionka. Na ścianie naprzeciw znajdowały się drzwi do wind, a przynajmniej tak jej się zdawało. Jej przypuszczenia się potwierdziły i wkrótce znajdowali się już w kabinie, która o dziwo poruszała się nie tylko w pionie, ale też w poziomie. Cała przejażdżka byłaby całkiem miła, gdyby nie to cholerne powietrze, od którego co chwilę pokasływała i zaczynały boleć ją oskrzela.
Drzwi windy w końcu się otwarły i jej oczom ukazały się... drugie drzwi? Szturmowcy wydawali się mniej zdziwieni niż ona. Ale w końcu zbliżali się do Najwyższego Wodza, więc pewnie nie chcieli byle kogo szwendającego się mu pod kwaterą...
- Wyraźnie zaznaczyłem, że nie chcę być niepokojony. - głos wydobywał się z malutkiego głośniczka na drzwiach.
- Tak jest, Najwyższy Wodzu, ale przyprowadziliśmy... dziewczynę.
- Dziewczynę? Wprowadzić.
- Tak jest, Najwyższy Wodzu.
Metalowa płyta odsunęła się na bok i Padme weszła do pomieszczenia, które przy dużej dozie wyobraźni i uporu można było nazwać salonem. Wersją mocno okrojoną, tak naprawdę, bo pokój był praktycznie pusty, gdyby nie liczyć czegoś w rodzaju kanapy, pustych półek i dwójki drzwi. Znowu. Jak na razie, Finalizer zdawał się składać w większości z drzwi.
Jedne z nich właśnie się otwarły i stanął w nich jej brat. Wydawał się ogromny, wyższy ponad o głowę i potężnie zbudowany. Mógłby jej skręcić kark jednym ruchem ręki i nawet nie kosztowałoby go to wysiłku. Rey miała rację - miał czarne włosy, brązowe oczy jej matki i ogromną bliznę na twarzy. Poza tym, jego mina zdradzała zawód.
Padme nigdy w życiu nie czuła takiego dyskomfortu z tyłu głowy. To nie było mrowienie, czuła się jakby jej czaszka miała się zapaść w sobie i stworzyć czarną dziurę, która pochłonie wszystko wokół. Co, patrząc na jej brata, nie było aż takim złym pomysłem.
- Odejść - odprawił krótko szturmowców, którzy odwrócili się na pięcie i zniknęli w windzie. - Kim ty jesteś i jak tu się dostałaś?
Z jego miny i postawy dało się odczytać, że zwłoka w odpowiedzi może się dla niej zakończyć... bardzo źle. Na swoje nieszczęście, tej rozmowy Padme sobie nie zwizualizowała i teraz nawet nie miała pomysłu, od czego zacząć.
- Przyleciałam... przyleciałam na kradzionym statku. Z Akivy. No. I jestem tutaj - wydukała po chwili.
- To dalej nie wyjaśnia kim jesteś i czego tu szukasz - stwierdził szorstko.
- Myślę... Chyba jesteś moim bratem.
Cisza.
Cisza.
Dalej cisza.
Jego wzrok wiercił jej dziurę w czole.
- Moja siostra nie żyje - uznał, podchodząc do niej zamaszystym krokiem. - Nie wiem czego chcesz i jak się tu dostałaś, ale lepiej, żebyś miała dobrą wymówkę.
Padme poczuła się trochę pewniej.
- Jak widzisz, żyję. Stoję tutaj. Jestem prawie pewna, że jesteś moim bratem.
- Skąd ta pewność? - warknął.
- Wyczuwam twoją obecność w Mocy.
- W Mocy? Pewnie wyczuwasz w takim razie też naszą matkę, czemu do niej się nie wybrałaś?
Padme przełknęła ciężko ślinę.
- Nie po drodze mi z jej ideałami. Potrzebuje nauczyciela.
Kłamstwo i półkłamstwo. Miała chociaż nadzieję, że zabrzmiała przekonująco.
- Czemu w ogóle miałbym ci wierzyć? Możesz być kimkolwiek.
- Sprawdź? Nie macie jakichś super ekstra wymyślnych metod badania organizmów? Może akurat uda się to udowodnić?
Wiedziała, że mają takie metody. Zajrzenie w kod genetyczny i porównanie go z drugą istotą zajmowało nawet nie pięć minut.
- Pytanie, czy chce mi się tracić... - urwał, słysząc kolejny atak kaszlu Padme - Tylko nie mów, że jesteś na coś chora.
- Nie jestem - wykrztusiła.
- Wiesz co, zabiorę cię do sektoru medycznego tylko po to, żeby sprawdzić, czy naprawdę nie przywlekłaś ze sobą jakiegoś kosmicznego syfa. Przy okazji sprawdzimy, czy kłamiesz. Jeśli tak, to osobiście cię zabiję. Zgoda? - Kylo Ren był mniej przyjemny w obyciu, niż się spodziewała.
- To pytanie retoryczne, czy mogę się nie zgodzić? - odburknęła, odzyskawszy oddech.
- Zgadnij.
Chwilę później znowu dreptała korytarzem, tym razem za swoim bratem. Mijali ich szturmowcy, oficerowie i piloci, zdający się nie zwracać na nich uwagi, ale Padme czuła ich wzrok na swoich plecach. Kylo pewnie też go czuł, ale zdawał się nie przejmować.
- Dlaczego nie pojawiłaś się wcześniej? - odezwał sie nagle.
- Dopiero teraz udało mi się znaleźć dobrą okazję, żeby się wydostać - stwierdziła krótko, licząc, że nie będzie drążył tematu.
Faktycznie, nie odezwał się. Wkrótce znaleźli się w pomieszczeniu, które dla odmiany było sterylnie białe i wypełnione droidami medycznymi. Jeden właśnie zbliżył się do nich.
- Przebadać ją, potrzebuję dokładnego skanu. Chcę wiedzieć czy jest zdrowa. Przy okazji zróbcie jej badania genetyczne.
- Tak jest. Czego szukamy w kodzie genetycznym? - odpowiedział mechanicznie droid.
- Porównujemy z moim - odparł krótko jej brat.
- Położyć się. - droid popchnął ją w kierunku metalowego stołu. - Zdjąć ubrania.
Kylo Ren nawet nie drgnął z miejsca.
- Hej, ale może byś się stąd zabrał? Nie będę się przy tobie rozbierać - warknęła.
Rzucił jej chłodne spojrzenie i wycofał się za parawan.
Zdjęła ubrania i położyła się na lodowatym stole. Droid zaświecił jej w oczy, zajrzał do gardła, po czym bez ostrzeżenia ukłuł ją w przedramię, najwidoczniej pobierając krew.
- Wstać i za mną - wydał polecenie, podając jej papierową koszulę.
Padme posłusznie ją ubrała i ruszyła za droidem w kierunku urządzenia w wyglądającego jak wielka tuba. Gdy stanęli obok droid ukłuł ją jeszcze raz.
- Położyć się i się nie ruszać.
Padme posłusznie spoczęła na kolejnym stole, tym razem wykonanym z białego plastiku, który wjechał do wnętrza tuby. Po kilku minutach procedura została zakończona i droid pozwolił jej się ubrać. Gdy ubrana wyszła zza parawanu, Kylo wyglądał na znudzonego i poirytowanego.
- Czy to dziabanie mnie było konieczne? - burknęła.
- Najwidoczniej.
- Mamy wyniki - oznajmił droid. - Badania genetyczne wykazują, że na 99,9% istnieje pokrewieństwo w linii bocznej...
- Co to znaczy? - przerwał niecierpliwie Kylo.
- To znaczy, że na 99,9% dziewczyna jest pańską siostrą.
- Bardzo dobrze. A pozostałe badania?
Gdyby Padme nie czuła emanujących od niego emocji, uznałaby, że jest spokojny.
- Dziewczyna jest niedożywiona, ma niedobory składników odżywczych, anemię i podrażniony układ oddechowy. Poza tym, wszystko w normie.
- Z jakiego powodu ma podrażniony układ oddechowy? - dociekał jej brat.
- Zakładam wpływ syntetycznie oczyszczanego powietrza na statku.
- Co można z tym zrobić?
- Najprostszym rozwiązaniem będzie zapewnienie urządzenia dodatkowo filtrującego, nawilżającego i uzupełniającego w odpowiednie substancje. Niezbędne w tej sytuacji będzie noszenie maski zawierającej takie urządzenie - oznajmił mechaniczny medyk.
- Idziemy - rzucił krótko Najwyższy Wódz, chwytając ją za przedramię.
- Chcesz mi narobić siniaków? Puszczaj - fuknęła oburzona, odsuwając się na tyle, na ile pozwalał jej jego chwyt.
W odpowiedzi jego dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej.
- Nie rób scen. Idziemy.
- A możesz mi chociaż wyjaśnić gdzie? - Padme była coraz bardziej zirytowana.
- Jak będziemy na miejscu to zobaczysz - odparł beznamiętnie jej brat, prowadząc ją w kolejną odnogę korytarza.
Sama nie wiedziała, czego od niego wcześniej oczekiwała, ale teraz była zdania, że Kylo Ren był dupkiem na skalę galaktyczną. I właśnie prowadził ją cholera wie gdzie. Trasa nie wyglądała jak ta do jego kwatery. Wydawało się, że znaleźli się w sektorach produkcyjnych. W końcu otwarły się przed nimi drzwi do warsztatu, w którym uwijali się liczni przedstawiciele rasy Symeongów.
- Dziewczyna potrzebuje maski - rzucił jej brat do jednego z nich. - Z wbudowanym aparatem oddechowym i odczepianym hełmem. Na już.
Jeden z wielkouchych humanoidalnych stworów podszedł do niej z groźnie wyglądającym metalowym narzędziem. Składało się z dużej ilości pręcików i jak Padme sobie właśnie uświadomiła, było niczym innym jak miarką. Nie czuła się komfortowo z tym, że na rozkaz jej brata różne stworzenia i maszyny robiły z jej ciałem co sobie zażyczył, niespecjalnie przejęte tym, czy ona sama wyraża na to zgodę.
- Fajnie by było, jakbyś mnie uprzedził - powiedziała z wyrzutem.
- Jeszcze słowo i każę ci przygotować dodatkowo obrożę z kagańcem.
- No chyba mam coś do powiedzenia w kwestii tego, co będę nosić?
Drążenie tematu nie było najlepszym pomysłem w tym momencie, ale nie mogła znieść myśli, że będzie musiała nosić na twarzy jakieś paskudztwo.
Kylo Ren rzucił jej przeciągłe spojrzenie, które wyrażało żal, że jej nie udusił póki miał okazję.
- Bardzo dobrze. Ma być czarna, reszta jest do twojej dyspozycji - stwierdził.
- A po co konkretnie mi hełm? - dopytywała Padme.
- Jeżeli myślisz, że będziesz tu siedzieć i pachnieć, to się mylisz.
"Aha, czyli zostaję i mam się przydać" pomyślała.Po dłuższej chwili Padme z ulgą założyła maskę i wzięła wdech.
- No, teraz... - urwała, słysząc swój głos przepuszczony przez modulator. Brzmiał bardzo mechanicznie i obco. - Teraz mi lepiej.
Jej brat spojrzał na nią krytycznie.
- Może być. Teraz załóż w całości.
Hełm wyglądał na cięższy, niż był w rzeczywistości. Oczy osłaniała ciemna szybka i Padme miała nadzieję, że jest wytrzymała, bo wolałaby nie mieć szkła w oczach. Tak czy siak, musiała przyznać, ze hełm był wygodny i nie ograniczał jej widoczności. Nie wiedziała jeszcze, jak w nim wygląda.
- W porządku - powiedział Kylo. - Trzeba cię teraz porządnie ubrać.
- Porządnie? A co w tych ubraniach jest nieporządnego? - zdumiała się Padme.
- Pasujesz tu jak pięść do oka w tych jasnych rzeczach. Poza tym, jako siostra Najwyższego Wodza musisz się... prezentować.
Zapowiadał się dłuuugi dzień. Ale chociaż mogła już normalnie oddychać. To był postęp.
![](https://img.wattpad.com/cover/211437553-288-k929131.jpg)
CZYTASZ
Siostra
FanfictionJak historia z nowej trylogii potoczyłaby się, gdyby Kylo Ren miał młodszą siostrę? O tym, że Padme Solo wciąż żyje i ma się dobrze wie niewielu. Dla większości jest zaginioną córką bohaterów dawnej wojny. Jednak zdążyła już rozgorzeć nowa wojna, a...