Rozdział 16

177 11 0
                                    

- Masz szlaban do odwołania - oznajmił Kylo grobowym głosem.
- Szlaban? Jesteś moim bratem. Nie możesz dawać mi szlabanów - burknęła Padme, śmiertelnie urażona.
- Jestem Najwyższym Wodzem Najwyższego Porządku - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- A wiesz co?! Ja nie jestem pierdolonym Najwyższym Porządkiem! Możesz iść sobie porozkazywać Huxowi! Spróbuj jemu dać szlaban! - krzyknęła w odpowiedzi.
- WIEM, ŻE NIE JESTEŚ. MYŚLAŁEM, ŻE JESTEŚ PO MOJEJ STRONIE - ryknął rozjuszony.
- OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEM PO TWOJEJ STRONIE. PRZESTAŃ ZACHOWYWAĆ SIĘ JAK NADĘTY PALANT. CO TY W OGÓLE CHCESZ OSIĄGNĄĆ, MÓWIĄC DO NIEJ W TEN SPOSÓB? NA JEJ MIEJSCU WYKOPAŁABYM SOBIE DZIURĘ NA ODLUDNEJ PLANECIE, GDZIEŚ NA ZEWNĘTRZNYCH RUBIEŻACH I SPĘDZIŁA TAM KURWA RESZTĘ ŻYCIA. - Padme wrzeszczała dalej w akompaniamencie drżących sprzętów. - JESTEM TWOJĄ SIOSTRĄ I MAM PRAWO POWIEDZIEĆ CI CO MYŚLĘ. GÓWNO MNIE OBCHODZI, CZY JESTEŚ NAJWYŻSZYM WODZEM, CZY INNYM SRANIE W BANIE.
- Padme, skończ. - Kylo rozglądał się z niepokojem po dygoczącej w posadach kwaterze.
- CO MAM SKOŃCZYĆ? MOŻE W KOŃCU MUSISZ USŁYSZEĆ PRAWDĘ? KTO CI TO POWIE JAK NIE JA? NIKT, BO WSZYSCY SRAJĄ W GACIE, ŻE SZANOWNY PAN NAJWYŻSZY WÓDZ DOSTANIE ATAKU FURII I ROZPIEPRZY KOLEJNĄ KONSOLĘ, WINDĘ, CZY INNY DROGI SPRZĘT. MOŻE DLA ODMIANY JA SOBIE COŚ POROZPIERDALAM? - podniosła ręce i wszystkie sprzęty, które nie były wtopione w wystrój statku na amen, zrobiły to samo. - JAK CHCESZ MIEĆ BABĘ, TO RUSZ DUPĘ I ZORGANIZUJ PERTRAKTACJE Z RUCHEM OPORU.
- Nie... Będę... Rozmawiać... Z... - cedził powoli.
- Z NASZĄ MATKĄ? A SZKODA, BO MOŻE BY CI TROCHĘ POWIEDZIAŁA DO SŁUCHU. CZEGO TY OCZEKUJESZ? CHODZISZ NA ZEBRANIA I RADY I NAWET NIE SŁUCHASZ, RZĄDZENIE TYM KURWIDOŁKIEM WYCHODZI CI BOKIEM, SNUJESZ SIĘ JAK STRUTY I MYŚLISZ O TEJ DZIEWCZYNIE, ALE ZGADNIJ CO? NIGDY W ŻYCIU JEJ NIE ZDOBĘDZIESZ, JAK BĘDZIESZ TU SIEDZIEĆ I UŻALAĆ SIĘ NAD SOBĄ.
- Uspokój się i odstaw te rzeczy, bo cię uśpię.
- Naprawdę? - zapytała z przekąsem. Ale spokojniej.
- Padme Solo, zrobiłaś awanturę na pół statku, mostek pewnie zachodzi w głowę czemu tak trzęsło, obiad spłynął na podłogę, a szturmowcy na trzech najbliższych piętrach słyszeli każde słowo twoich wrzasków. Mój autorytet może tego nie przeżyć.
- Jaki autorytet? - warknęła.
- Touchè. Usiądź.
Zdecydowała, że może starczy wrzeszczenia na dziś.
Kylo wezwał droida czyszczącego i westchnął głęboko, opadając na fotel naprzeciw niej.
- Naprawdę uważasz...
Przerwał mu dźwięk interkomu znajdującego się przy drzwiach. Wcisnął guzik otwierania drzwi i do pokoju wpadł purpurowy z wściekłości Hux. 
- Czy ktoś mi wytłumaczy co przed chwilą miało miejsce? 
- A co sprawia, że od razu przyszedłeś do nas? - Padme uniosła brew, rozbawiona. 
- Doskonale zdaję sobie sprawę, że tylko ludzie waszego pokroju... - urwał, widząc minę Kylo. - Zostały uszkodzone grodzie w sektorach E i F, a także dźwigary w pięciu hangarach. Dodatkowo kilkanaście myśliwców TIE obsunęło się w swoich dokach. Nie nadają się do naprawy. 
- I co w związku z tym? - zapytał Kylo ze zwodniczym spokojem. 
- To, że któreś z was uszkodziło mój statek - sapnął Hux. - Notorycznie naprawiam szkody spowodowane przez któreś z was. Czy wy myślicie, że kredyty na to wszystko wypadają z próżni?
- Najwidoczniej moja siostra miała swoje powody. 
- W takim razie powiedz twojej siostrze...
- Hej, siedzę tutaj - wtrąciła Padme z irytacją. 
- Bardzo dobrze, sam ci to powiem. Możesz sobie być jego siostrą, ale nie zgadzam się na demolowanie mojego statku. Najwyższy Porządek opiera się, jak sama nazwa wskazuje, na porządku. Nie będę tolerował...
Hux wzniósł się w powietrze. Obserwował z przerażeniem Padme, która leniwie wstała z kanapy, przeskoczyła między plamami rozmazanego na podłodze obiadu i stanęła przed nim. Patrzyła na niego z dołu z uprzejmie rozbawionym wyrazem twarzy.
- Nie wierzę, że muszę wam wszystkim z osobna to powtarzać. Ja. Nie jestem. Najwyższym Porządkiem. Nie będziesz mnie rozstawiał po kątach. A i dla ścisłości, to nie tak, że trzęsę statkiem, żeby cię wkurwić - urwała, odstawiając go na podłogę. - Przykro mi, to znaczy nie jest mi przykro, ale nie lubię używać przemocy, nawet na ludziach którzy mnie drażnią... no w każdym razie, jak się tobą nie zatrzęsie, to się nadymasz. Mam nadzieję, że od tego momentu nasze relacje się poprawią. 
- Też mam taką nadzieję - burknął Hux w odpowiedzi i pospiesznie wyszedł.
Jej brat przyglądał się jej ze skrywanym rozbawieniem.
- Coraz lepiej ci idzie. Muszę przyznać, jestem całkiem dumny, że byłaś w stanie uszkodzić dźwigary. 
- I co? I nie próbowałeś dać szlabanu Huxowi. A mnie próbowałeś. Jestem urażona - burknęła Padme.
Oczywiście nie spodziewała się, że da mu szlaban, rudowłosy admirał wybuchłby z wściekłości. 
- Widzę. Ale właśnie cię pochwaliłem, więc to też coś - zaznaczył.
- Jakieś to takie nie w twoim stylu, Kylo. Nieważne, miałam iść do sektora medycznego, nie? - przypomniała, usiłując zmienić temat.
- To może poczekać. Musimy porozmawiać.
Oczywiście. Sama się wkopała. Nie powinna wrzeszczeć o rozejmie z Ruchem Oporu. Teraz w najlepszym wypadku dostanie dodatkową reprymendę, a w najgorszym Kylo zacznie coś podejrzewać. 
- Musimy? - zapytała z fałszywą lekkością w głosie.
- Zgadza się. Po pierwsze, jestem bardzo zadowolony z tego, jak rozwinęła się twoja relacja z ciemną stroną. Musisz znowu popracować nad swoim mieczem. Jeśli za niedługo skończysz, być może uda mi się zabrać cię na Mustafar. Po drugie, miałem pytać. Naprawdę uważasz, że negocjacje z rebeliantami mają jakikolwiek sens? 
- Pytasz, bo chcesz wyczuć, czy jestem nielojalna, czy dlatego, że serio chcesz wiedzieć jaka jest moja opinia? - Padme uniosła brew.
- A jak myślisz? - spojrzał na nią wyzywająco.
- Nie wiem, nie umiem cię wyczuć do końca. Ale wiesz, że jestem częścią Najwyższego Porządku tylko z nazwy. Żeby moje bycie tu miało sens - westchnęła z rezygnacją.
- Twoje bycie tu ma sens, obojętnie czy jesteś jego częścią czy nie, choćby dlatego, że ja tak mówię. 
Wszyscy jej to powtarzali, gdziekolwiek by nie była, jej obecność ma sens... tylko, że nie. Nie była częścią niczego. Nie była członkiem rodziny królewskiej na Naboo, nie była pełnoprawnym i przydatnym rebeliantem, nie była w Najwyższym Porządku, bo się z nimi zgadzała, tylko dlatego, żeby nie zaszkodzić wizerunkowi Kylo. Padme była po prostu Padme. Nikim szczególnym.
- Nieważne. Wracając: powiem ci, co myślę, a potem możesz mnie wyrzucić w próżnię za zdradę stanu, czy coś - wywróciła oczami. - Uważam, że w pewnym momencie to może mieć sens. Poza tym, już ci to mówiłam. Masz zamiar prowadzić taką wojnę podjazdową z naszą matką do końca życia? Kiedy ona... Po niej przyjdą inni. Zresztą, choćby Rey. Myślisz, że ona odpuści? - zapytała raczej retorycznie, przyglądając się mu z uwagą. 
Odwzajemnił jej spojrzenie, po czym spuścił wzrok na podłogę. 
- Nie. Myślę, że nie odpuści.
- No właśnie. Znaczy co, uważasz, że waszym przeznaczeniem jest się pozabijać? Głupie - skwitowała, wzruszając ramionami.
W tym momencie zorientowała się, jak bardzo tęskni za mamą, wujkiem Chewie, Rey, Finnem i nawet upierdliwym Poe. 
- Spróbuj powiedzieć Huxowi, że chcesz zacząć pertraktacje - zaśmiał się ponuro Kylo.
- Mogę. Tak czy siak nas nienawidzi - wzruszyła ramionami w odpowiedzi.
Musiała w końcu zacząć dobrze nasłuchiwać, bo jak na razie poza jawną i w pełni uzasadnioną niechęcią Huxa do nich, nie miała żadnych dowodów na to, że szykuje się pucz. 
- Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia jak się za to wszystko zabrać - przyznał jej brat po chwili ciszy.
- To zależy od tego, jak to chcesz rozwiązać. Tak czy siak, musisz pozbawić Huxa pełnej kontroli nad armią i flotą. Usunąć go z piedestału.
- Niby jak?
Miała nadzieję, że Kylo okaże się bardziej domyślny. 
- Podziel marynarkę i piechotę, poddaj ich oddzielnym dowódcom. Samodzielnym. I nie patrz na mnie, nie nadaję się do tego. Albo sam przejmij władzę nad wojskiem, jemu daj jakieś ochłapy. Opcjonalnie... - urwała, przesuwając sugestywnie palec w poprzek szyi.
- Nie wierzę, że ty to sugerujesz - mruknął. - Zamordowanie go może wzniecić bunt. 
Który i tak za niedługo się zapewne wydarzy.
- Nie jestem specjalnie szlachetna. Trzeba to zrobić... mądrze. Udawać wypadek. Chorobę. Cokolwiek - wzruszyła ramionami. - Na razie i tak nic nie planujemy, to tylko luźna propozycja. Osobiście, nie podoba mi się proces rekrutowania szturmowców. 
- To znaczy? 
- To znaczy, że według mnie szturmowcy powinni stać się zawodową armią, nie niewolnikami wydzieranymi siłą z domów w dzieciństwie. Powinni być normalnie opłacani, mieć urlopy, emeryturę...
Kylo jej przerwał.
- To niemożliwe. Brzmisz jak nasza matka.
- Niemożliwe, bo sprawdziliście, czy niemożliwe bo Hux tak powiedział? Uważam, że to podniosłoby morale żołnierzy, minimalizując ryzyko dezercji. Byliby tu z własnej woli, nie dlatego, że nie pamiętają nic innego. Poza tym - zaznaczyła - miałbyś kartę przetargową w rozmowach z Ruchem Oporu. Że starasz się coś poprawić, zmienić na lepsze. Myślę, że w oczach Rey dużo by to zmieniło. 
Jej brat nie odpowiedział. 
Milczeli tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu odezwał się z namysłem.
- Myślę... Możesz mieć rację. Zdajesz sobie sprawę, jak trudne będzie przeprowadzenie tego? To fundamentalna zmiana. Hux i jego ojciec pracowali nad tym lata.
Padme nagle zorientowała się, że rudowłosy oficer nie zmaterializował się w galaktyce tak po prostu. Sama myśl o jego ojcu wydawała się niemożliwie dziwna.
- Masz jeszcze jakieś pomysły? - zapytał po chwili.
- Na chwilę obecną nie. Ale mam pytanie.
- Jakie?
- Możemy w końcu coś zjeść?


~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu się przemogłam do napisania tego. Dobra kłótnia między rodzeństwem nie jest zła, kto nigdy tego nie robił niech rzuci kamieniem. Myślę, że popchniemy trochę główną linię fabularną do przodu, bo na razie skupiałam się na pierdołach. 

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz