Rozdzial 20

156 13 4
                                    

Jeszcze żadna podróż nie wlekła mu się tak bardzo. Nie założył Padme maski, chcąc słyszeć czy oddycha, a i tak cały czas odwracał się do niej. Gdyby była przytomna, pewnie ironicznie stwierdziłaby, że nie ma gdzie i jak uciec.
Prawda była taka, że już mu jej brakowało.

Po wylądowaniu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zawiadomił wcześniej, że pomoc medyczna będzie potrzebna od razu w doku, więc meddroidy z noszami już na nich czekały.
Zabrali ją na salę operacyjną, gdzie nie mógł wejść. Oczywiście, gdyby tam wszedł nikt nie odważyłby się zwrócić mu uwagi, ale wolał nie. Zajął za to strategiczne miejsce przed drzwiami.
W końcu z sali wyszedł starszy lekarz, pamiętający jeszcze służbę w Imperium - człowiek, jeden z niewielu. W większości obowiązków ludzi wyręczały droidy, o wiele bardziej precyzyjne i niemęczące się. Pewne rzeczy wymagały jednak ludzkiej ręki i tak właśnie było teraz. Ktoś musiał nadzorować pracę droidów, wydawać im odpowiednie polecenia i podejmować decyzje, zbyt delikatne, żeby pozwolić na ingerencje sztucznej inteligencji.
- Będzie żyła, Najwyższy Wodzu - odezwał się, zanim Kylo zdążył zapytać.
- A ręka?
- Cały czas nad nią pracują. Wszczepiliśmy tytanowy obojczyk. Uszkodzenie nerwów jest ogromne, jeśli się nie uda tego jakoś połatać, ręka będzie niesprawna. Trzeba będzie jej wyhodować duży fragment nowej skóry, ale już pobraliśmy komórki i za pół godziny powinny być gotowe do przeszczepu - wyliczył mężczyzna rzeczowo.
Kylo poczuł, że do żołądka zsuwa mu się lodowata bryła. Nawet nie miał ochoty na swój tradycyjny atak furii.
- Kiedy się obudzi? - zapytał słabszym głosem niż zamierzał.
Lekarz spojrzał na niego ze skrywanym współczuciem i chwilę się zastanowił.
- To może zająć trochę czasu, Najwyższy Wodzu. Najlepiej, jeśli spędzi kilka dni w zbiorniku bacta, zregeneruje się. W innym wypadku po wybudzeniu musielibyśmy nafaszerować ją lekami przeciwbólowymi, a i tak niepotrzebnie by się męczyła. Oczywiście, jeżeli twoje życzenie jest inne...
- Niech zostanie w zbiorniku tyle, ile będzie potrzebować - przerwał Kylo.
- Tak jest, Najwyższy Wodzu - odparł lekarz, salutując. - Jeśli mogę coś zasugerować...
- Zezwalam.
- To może jeszcze trochę zająć. Może lepiej będzie, jeżeli niezwłocznie po zakończeniu operacji poinformujemy...
- Zostaję tu - stwierdził.
Nie żeby im nie ufał, ale nie chciał zostawiać jej samej. Znowu.
- Oczywiście - skinął głową lekarz, wycofując się do sali.

Czuł, jak Rey niepewnie poszturchuje ich więź. Prawdopodobnie już wróciła do bazy i czekała na informacje. Nie miał jednak ani czasu, ani chęci rozmawiać. Operacja się skończyła i Padme w każdej chwili mogła być przeniesiona do zbiornika. Najchętniej sam by ją przeniósł, ale podobno byłoby to niezgodne z procedurami aseptyki i groźne dla jej życia. Musiał się zadowolić towarzyszeniem droidom przenoszących ją na niewygodnie wyglądających noszach. Potem przyszło mu do głowy, że w zasadzie nic nie czuła. Lepiej się czuł bez tej świadomości.
Odkrył też, że nie może patrzeć na jej bezwładną postać unoszącą się w zbiorniku. Niebieskawy płyn bacta nadawał jej i tak już bladej skórze, trupiego niebieskawego odcienia. Warkocze falowały wokół jej twarzy niczym dwa węże szykujące się do ataku.
Nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego, że była tak chuda. Owszem, nie umknęło jego uwadze, że ubrania zwykle na niej wiszą, ale pod długimi legginsami i tunikami nie było widać wystających żeber i chorobliwie kościstych kończyn. Starał się też przeoczyć rzędy zszywek z czarnego metalu, spinających poszarpane brzegi rany na jej ramieniu. Nie udało mu się to. 

Był z powrotem w swojej kwaterze, kiedy Rey w końcu udało się przebić przez jego blokady. Zdążył tylko westchnąć ciężko, oczekując nadchodzącej reprymendy. Był wielce zdziwiony, kiedy jedynym słowem, które padło z jej ust, było niecierpliwe "więc?".
- Spędzi trochę czasu w zbiorniku. Ale powinna się pozbierać - rzekł, opadając na sofę.
"Sofopodobne coś" pojawiła się w jego głowie myśl, wypowiedziana głosem Padme. 
- Wasza matka... - zaczęła Rey, urywając nagle.
- Co? - zapytał, czując wzrastającą irytację. -  Udało mi się zawieść ją jeszcze bardziej?
Dziewczyna wywróciła oczami, zbliżając się i siadając w miejscu, które zwykle zajmowała jego siostra.
- Leia była w szoku, że pozwoliłeś nam odlecieć. Że w ogóle tak się przejąłeś...
- A ty byś się nie przejęła? Padme jest moją rodziną - warknął, zanim zdążył przemyśleć swoje słowa.
Natychmiast się zreflektował, jednak było już za późno. Rey skrzywiła się, jakby wymierzył jej policzek i podniosła się ze swojego miejsca.
- Rey, ja... Nie to miałem na myśli - odezwał się ponownie, chcąc choć trochę złagodzić swoją poprzednią wypowiedź.
- Mówiłam ci wcześniej, wszyscy są zszokowani twoim nagłym przywiązaniem do więzi rodzinnych. Nie zauważyłam tego u ciebie kiedy mordowałeś swojego ojca - wycedziła Rey w odpowiedzi. - Raczyłeś wspomnieć swojej siostrze, jaki koniec go spotkał?
- Wie o wszystkim. - Tym razem to on się skrzywił. - Nie chciałem cię urazić. Też byś się martwiła, jeśli komuś z twoich... przyjaciół stałoby się coś złego. Z twojej winy. 
- Może nie musiałabym się martwić o nich tak bardzo, gdyby nie ty.
Zacisnął pięści i wstał, odwracając się plecami i pozostawiając jej stwierdzenie bez komentarza. Budziła się w nim furia, której dawno nie odczuwał. Nie znosił najlepiej swojej bezsilności. 
- Powinieneś odpocząć - powiedziała na odchodne, zostawiając go samego.

__________

Następne dni spędził krążąc między mostkiem, sektorem medycznym i swoją kwaterą. Nocami przewalał się po łóżku, nie umiejąc spać. W ciągu dnia był senny i poirytowany. Na jego widok umykały całe szwadrony szturmowców, a oficerowie usiłowali się wtopić w ściany. Padme nadal przebywała w zbiorniku. Rey od czasu do czasu pojawiała się, ale on ostentacyjnie milczał. 
- Najwyższy Wodzu - odezwał się zza jego pleców Mitaka.
- Słucham? - odpowiedział ze zniecierpliwieniem, odwracając się zamaszyście.
Porucznik odruchowo cofnął się o kilka kroków. 
- Otrzymaliśmy raport o manewrach Ruchu Oporu. Jakie rozkazy? 
- Zignorować. Mamy większe problemy - odburknął Kylo.
- Tak jest.
Odwrócił się z powrotem do szyby, spodziewając się, że Mitaka odejdzie ze skrywanym westchnieniem ulgi. Tak się jednak nie stało, młody mężczyzna dalej stał za nim. 
- Coś jeszcze? - warknął, zirytowany.
- Z całym szacunkiem... - urwał z wahaniem porucznik. - Proszę wybaczyć, ale czy panna Enyo czuje się dobrze? Jest mi bardzo przykro... Duża część załogi martwi się o jej zdrowie... Przepraszam za wścibstwo... - jąkał się.
Kylo uniósł brwi pod maską. 
- Enyo żyje. Niedługo opuści zbiornik - odparł krótko. - Doceniam waszą troskę i lojalność. 
Mitaka skinął głową i pospiesznie odszedł. 

Kylo miał mglistą świadomość, że jego siostra zdobyła sobie pewną przychylność załogi, szczególnie niższych rangą oficerów, techników i szturmowców. Nie podejrzewał jednak, że będą się o nią martwić. Z drugiej strony - zdawał sobie sprawę, że obecność Padme wielu z nich uratowała przed jego słynnymi atakami furii. 

~~~~~~~~~~~~~~
Ej, obiecuję, że od następnego razu coś się będzie działo - na razie mam sesję i ledwo żyję. Rodziłam ten rozdział w bólach przez 2 tygodnie i serio, nie idzie mi on. xD

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz