Rozdział 14

182 14 0
                                    

Padme dłubała w kablach znajdujących się wewnątrz rękojeści swojego nowego-niedokończonego miecza. Jej wyraz twarzy był nieobecny, myślami była na Naboo i zastanawiała się, kiedy znowu zobaczy zieleń trawy i drzew. Zamiast cholernej czerni i szarości. Szum rozsuwanych drzwi przywołał jej uwagę z powrotem.
- Będę potrzebować twojej pomocy - zakomunikował Kylo zwięźle.
- A z czym, jeśli mogę zapytać?
- Za jakieś 10 minut wchodzimy w orbitę Coruscant. Mamy transport więźniów do zgarnięcia.
- My? Na Finalizerze? Z jakiej racji? - zapytała zdumiona.
Finalizer jako statek flagowy Najwyższego Porządku zdecydowanie nie był używany do transportu więźniów na porządku dziennym.
Kylo westchnął z irytacją.
- Większość z nich to więźniowie polityczni.
- Z Ruchu Oporu?
Jej serce przyspieszyło na samą myśl. Miała nadzieję, że szczypczyki w jej rękach nie zadrżały na tyle, żeby zauważył.
- Nie. Oni ostatnio praktycznie zapadli się pod ziemię. To raczej zbieranina wpływowych ludzi z różnych planet, którym nie podoba się nasza obecność. Konspiranci. Obawiam się, że część z nich będzie trzeba... - urwał, jakby zastanawiając się jak to ująć najdelikatniej - ukarać dla przykładu. Liczę, że pomożesz mi chociaż z przesłuchaniami.
- Ukarać? - Padme uniosła brew.
Domyślała się, co to może znaczyć.
- Zobaczymy. Część na pewno zostanie stracona.
- W porządku. A po co potrzebujesz mnie już teraz, skoro dopiero weszliśmy w atmosferę?
- Wiesz co jest ważną częścią udanego przesłuchania?
Padme nie widziała jego twarzy, ale nawet w zmienionym przez modulator głosie słyszała rozbawienie.
- Nie - odpowiada ostrożnie.
- Pierwsze wrażenie. Idź, załóż mundur. I nie zapomnij hełmu. Będę czekać pod twoimi drzwiami.
Nie ociągając się, podążyła za jego rozkazem i ruszyła do swojego pokoju. Nie była pewna czy nadaje się do przesłuchiwania ludzi. Musiała zastanowić się, czy będzie w stanie to potem usprawiedliwić przed samą sobą. I przed innymi. Co pomyśli mama? Co pomyśli Rey?
Wsunęła powoli hełm, układając zaplecione włosy tak, by jej nie gniotły ani nie wystawały. Zerknęła do lustra. Nie wyglądała jak Padme i musiała przestać nią być. Zmienić się w Enyo. Westchnęła i dołączyła do Kylo, który obrzucił ją aprobującym spojrzeniem i bez słowa ruszyli korytarzem.
Transportowiec z więźniami już znajdował się na pokładzie, ale rozładunek jeszcze się nie zaczął.
Kylo przystanął, wyglądając bardzo majestatycznie i bardzo groźnie.
- Jak ty to robisz? - zapytała szeptem, szturchając go w żebra.
- Co?
- Wyglądasz tak strasznie. Przecież tylko stoisz. Też chcę.
- Na początek: nie szturcham ludzi w sytuacjach oficjalnych - odpowiedział zniecierpliwiony.
- No dobra, ale wiesz o co chodzi.
- Tak, wiem. Przykro mi, ale małym dziewczynkom trudno jest wyglądać groźnie - stwierdził z nutą pobłażania. - Nie martw się, wzbudzasz wystarczający respekt jako moja siostra. Nauczysz się jeszcze. Na razie stój prosto, bo rozładunek się zaczyna. I nie rozglądaj się, jakbyś pierwszy raz widziała hangar na oczy.
Padme fuknęła pod nosem, ale nie odpowiedziała nic. Wyprostowała plecy i śladem swojego brata założyła ręce za plecy.
Właz statku otwarł się z metalicznym brzękiem i po chwili z jego wnętrza zaczęła się wyłaniać kolumna więźniów, eskortowana przez eskadrę szturmowców.
Kylo nawet nie drgnął, obserwując mijające sylwetki w jednakowych szarych tunikach i kajdankach. Wyczuwała jego znudzenie, jednak sama była zajęta obserwowaniem kolumny w poszukiwaniu znajomych twarzy. Stres, że zobaczy kogoś bliskiego, nie opuszczał jej nawet na krok.
Nagle drgnęła. Twarze osób, które ją właśnie mijały, były jak najbardziej znajome, ale niekoniecznie w przyjemny sposób.
- Stać! - rozkazała szorstko.
Wyczuła w sygnaturze Kylo zdziwienie, ale nie powiedział nic. Skinął tylko głową, aprobując jej decyzję. Przemknęło jej przez myśl, że albo jej ufa, albo czeka ją gigantyczna awantura po powrocie do kwater.
- Tych dwóch - wskazała na sylwetki chłopaka i dziewczyny w rzędzie znajdującym się na wprost niej - Ci dwaj są moi - oznajmiła, obracając się do Kylo.
Szturmowcy spojrzeli na niego w oczekiwaniu na decyzję.
- Na co czekacie? - zapytał, pod warstwą spokoju w jego głosie czuć było groźbę. - Rozkazy mojej siostry są dla was prawem.
Szturmowcy brutalnie wyszarpali parę z kolumny i stanęli przed nią, salutując.
- Zabrać ich do celi przesłuchań. Razem - zadecydowała.
To co miała zamiar zrobić, nie było ani szlachetne, ani w żaden sposób godne usprawiedliwienia.
Mimo to, nie cofnęła się.
____________
Kiedy wrócili do kwatery, Kylo zdjął maskę, a Padme poszła w jego ślady, zsuwając hełm i odsuwając z twarzy mokre od potu kosmyki.
- Więc? - zapytał, mierząc ją badawczym spojrzeniem.
- Hm? - uniosła brew w odpowiedzi.
- No, co cię tak wzięło na akurat tych dwóch?
- To osobiste.
- Znasz ich? - drążył.
- Powiedzmy.
Skinął głową i odwrócił się, zamawiając kolację. Najwidoczniej jej odpowiedź mu wystarczyła.
Po chwili ciszy odezwał się ponownie.
- Więcej w tobie ciemności, niż na początku sądziłem. Teraz to widzę.
- Tak? Przecież nic jeszcze nie zrobiłam - odparła spokojnie.
- Nie. Ale jesteś gotowa coś zrobić.
- Ja... ja po prostu długo chowam urazę.
- Widzę. Żal mi tych, którzy w przyszłości staną ci na drodze.
- Przeceniasz mnie. Nie mam w sobie tyle Mocy co ty - dodała z westchnieniem.
- Może nie masz, a może masz. Przekonamy się z czasem.
Zapadła cisza, Padme bawiła się nitką, wystającą z rękawa jej tuniki.
- Ale nawet jeśli będziesz słabsza ode mnie, to nie znaczy, że jesteś słaba. Nie każdy włada Mocą w ten sam sposób - dodał po chwili.
Chyba chciał ją podnieść na duchu. Im lepiej go poznawała, tym bardziej uświadamiała sobie, że nie był wcale przerażającym, odległym Najwyższym Wodzem, a przynajmniej nie w jej obecności. Chciał, żeby czuła się akceptowana. Irytowała go czasem, jak to w rodzeństwie bywa. Czasem tracił do niej cierpliwość, co w zasadzie było u niego całkiem normalne w innych okolicznościach. Mimo to, nigdy jej nie skrzywdził, nie oczekiwał od niej niemożliwego. Nie naruszał jej przestrzeni, zadając wścibskie pytania. Odkąd wrócili z Ilum, nie poruszył tematu jej wizji, ani nie dopytywał, czemu użyła jego prawdziwego imienia.
Przeciągnęła się, przerzucając nogi przez podłokietnik kanapy.
- Kyloo?
- Tak?
- Powiedz mi, o co ja właściwie mam pytać tych ludzi?
- Trudno mi teraz powiedzieć. Rano dostaniesz ich dokumenty na komlinka, sprawdzisz sobie co i jak, i od tego musisz wyjść. Potrzebujemy informacji na temat kolaborantów, ewentualnych kontaktów z rebeliantami, planów. Tyle interesuje nas ze strategicznego punktu widzenia i o to Hux będzie zawracał nam dupę. Poza tym, rób co chcesz, byleby zostali żywi.
- Oboje?
- Nie rozpędzaj się. Po twoim przesłuchaniu muszę przyjść ja, zajrzeć im do głowy i wtedy możemy załatwiać egzekucję. Ale nie oczekuj, że ci na to pozwolę. Nie będziesz brudzić sobie rąk taką robotą - wyjaśnił, patrząc na nią surowo.
- Okej.
_____________
Nazajutrz stanęła przed drzwiami celi przesłuchań, strzeżonej przez dwóch szturmowców. Postura jednego z nich wydawała jej się znajoma.
- PM-1512? To ty? - zapytała, zsuwając hełm.
- Tak, panno... Enyo. Czy czegokolwiek ci potrzeba? - zapytał pospiesznie.
- Nie, no coś ty. Po prostu zdawało mi się, że to ty i uznałam, że się przywitam. Wszystko u ciebie w porządku?
- Jak najbardziej. Yyy... A u ciebie? - PM-1512 wydawał się niemożliwie zakłopotany.
- Wszystko okej. Obowiązki - rzekła, wzruszajac ramionami. - Miłego dnia w takim razie.
- Tobie również - odparł, salutując.
Włożyła z powrotem hełm i biorąc głęboki wdech, weszła do celi.
Na pionowych stołach z durastali znajdowały się dwie osoby. Stoły były ustawione tak, aby nie widzieli ani siebie, ani drzwi do celi, ale można było je dowolnie obracać. Na ścianach znajdowały się różne narzędzia i urządzenia, których przeznaczenia Padme się domyślała, ale nie planowała się w nie na razie zagłębiać.
Obróciła oba stoły w swoją stronę, uśmiechając się z satysfakcją, że jest w stanie zrobić to za pomocą Mocy. Uśmiech szybko znikł jednak z jej twarzy, kiedy zobaczyła znajomą postać chłopaka. Na szczęście miała hełm.
- Moi drodzy goście, witam na Finalizerze - jej głos ociekał jadem, którego nawet się nie spodziewała. - Zapewne wiecie, czemu zawdzięczacie tą małą wycieczkę. Macie mi coś do powiedzenia?
Dziewczyna rzuciła chłopakowi spanikowane spojrzenie, ale żadne z nich się nie odezwało.
- Zajrzałam do waszych kartotek, ale nie zaszkodzi sobie przypomnieć, prawda? - kontynuowała niewzruszona. - Zobaczmy... konspirowanie przeciwko Najwyższemu Porządkowi, działania wywrotowe... Tak wam z nami źle?
Spoglądali na nią ze strachem powleczonym złością.
- Jestem pewna, że nam wszystkim będzie wygodniej, jeżeli będziecie mówić po dobroci.
- Kim ty w ogóle jesteś? - wycedził w końcu więzień.
- Dobre pytanie. Odpowiedź zależy od tego, kto je zadaje, ale jeśli cię to usatysfakcjonuje, to powiem ci, że poznaliśmy się dawno temu. Dawno i nieprawda. Rzekłabym nawet, że w innym życiu.
- Znam cię? - wydawał się zbity z tropu.
- Nie wiem, czy to dobre określenie. Ale za to ja znam ciebie. Tchórzliwe, oportunistyczne stworzenie. Nie zaprowadziło cię to daleko, prawda? Spotykamy się znowu.
- Kim ona jest? Dlaczego cię zna? - wyszeptała dziewczyna, jakby myśląc, że Padme, stojąc kilka kroków od nich, nie usłyszy.
- Nie powie ci skąd mnie zna, bo jeszcze sam nie wie. Ale zaraz się dowie, bo osobiście jestem bardzo ciekawa jego odpowiedzi - zaśmiała się.
Jak na razie, przesłuchanie bawiło ją bardziej, niż się tego spodziewała. Bali się jej. To uczucie było niemalże odurzające.
- Cóż, nie będę was trzymać dłużej w niepewności - odezwała się, zsuwając hełm.
Przerażenie na twarzy jej dawnego przyjaciela było warte tak wiele, że miała ochotę uwiecznić je i oglądać w wolnych momentach. Chociaż w sumie była trochę zaskoczona, że po takim czasie poznał ją, widząc tylko górną część jej twarzy.
- Padme? - wyszeptał.
- Już nie. I radzę ci tak się do mnie nie zwracać w tym miejscu. Ale dobrze, że pamiętasz. W takim razie, wytłumacz swojej... towarzyszce, skąd się znamy. Chyba, że ja mam to zrobić - rzekła, unosząc jedną brew. - Więc?
Wziął głęboki, drżący oddech i nie patrząc na żadną z nich zaczął mówić. Opowieść była jej doskonale znana, chociaż zaskoczyła ją szczerość, z jaką opisywał to co zaszło. Strach to jednak potężne narzędzie. Kiedy skończył, Padme odezwała się ponownie, zwracając sie tym razem do dziewczyny.
- Widzisz, maleńka? Twój chłopak to tchórz. I oportunista. A do tego oboje jesteście zdrajcami Najwyższego Porządku, konspiratorami i wywrotowcami. Słodko. - W jej głosie zabrzmiały groźniejsze nutki. - Skoro zapoznanie mamy już za sobą, może w takim razie powiecie mi, po co wam to było, co?
Cisza.
- Nie powiecie? W takim razie, co wy na to, żeby podzielić się ze mną nazwiskami waszych kolaborantów?
Przekrzywiła głowę, mrużąc oczy. Dalej cisza.
- Dobrze, skoro nie to nie. Może w takim razie sprawdzę, co robi ten guziczek.
Sięgnęła po pilot, sterujący stołem na którym leżała dziewczyna.
Wrzaski obojga wypełniły powietrze - jej z bólu, jego z bezsilności.
Padme z dziką satysfakcją stała oparta nonszalancko o ścianę. Dzisiejszy dzień zapowiadał się milutko.

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz