- Chyba muszę się przyznać, że to mój system obronny, by uchronić się skrzywdzeniem. – odzywam się, by przerwać ciszę. Siedzenie nocą na masce samochodu z Ashtonem naprawdę jest przyjemne, ale czuję, że nie mogę zostawić tego bez wyjaśnienia. On jako jedna z nielicznych osób zwróciły uwagę na to jak się zachowuje. Choć dla wielkości moje zachowanie nic nie znaczy, dla kogoś kto zwraca uwagę na szczegóły zmiany zachowania mogą być dezorientujące i denerwujące.
- Taką odpowiedz potrafię zaakceptować.
- Ty też od jakiegoś czasu jesteś inny, albo mi się wydaje.. – mówię, przypominając sobie sytuację, kiedy pierwszy raz usłyszałam jego głos.
- Staram się być zawsze spokojny i opanowany.
- Miałam na myśli sytuację, kiedy zadzwoniłam powiedzieć, że znalazłam Huntera, a ty od razu założyłeś, że jestem dziwką.
Chrząka i nie wiem czy to dobrze, że poruszyłam ten temat, ale jestem ciekawa. Poza tym to właśnie ta sytuacja sprawiała, że go unikałam, ponieważ nie różniło się od tego w czym się wychowałam. A ja naprawdę nienawidzę przedmiotowego traktowania kobiet. Jakichkolwiek. Chociaż niektóre faktycznie nie zasługują na szacunek. I to niestety jestem wstanie zrozumieć, ale ocenić można dopiero po czasie.
- To wynika z sytuacji w której się znajdujemy i jaki styl życia prowadzimy. Klub rządzi się swoimi prawami, a ja coraz częściej zapominam o granicy między klubem, a prywatnym życiem.
- Czyli klub to ty, a ty to klub? – pytam, chociaż tak naprawdę chyba nie chce słyszeć odpowiedzi.
- Można tak powiedzieć.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Uważasz, że już tak o tobie nie myślę?
- Gdyby tak było ty nadal siedziałabyś ze swoją koleżanką na kanapie, a ja leżałabym sama w swoim łóżku.
Po moich słowach oboje milkniemy wpatrując się w pustą przestrzeń. Nadal nie mogę być pewna tego, co tu tak naprawdę się dzieje.
- Zaimponowałaś mi, kiedy walczyłaś o życie Huntera.
- Każde życie jest dla mnie ważne.
- A kiedy wyrecytowałaś adres zamieszkania dopiero wtedy przypominałem sobie, że Hope mówiła mi o tym, że będzie miała gościa.
- Musiała mieć twoje pozwolenie?
- Nie. – odpowiada natychmiast, czym mnie trochę zaskakuje. Członkowie klubu których znam mają się za niezwyciężonych samców alfa, którzy uważają, że są sądem i oprawcą. – Kobiety, które są w związku z memberem..
- Member? – przerywam mu, pytając, bo nie spotkałam się z taką terminologią. Zazwyczaj słyszałam obrzydliwe określenie stara, a na określenia mężczyzn nie zwróciłam uwagi.
- Member to pełnoprawny członek klubu motocyklowego lub grupy.
- Oh, okej. Teraz już rozumiem. Nie słyszałam tego nigdy.
- Więc, kobiety nie muszą mieć mojego pozwolenia, ale zastrzegam sobie prawo do tego, by wiedzieć.
- Do czego ci ta wiedza? W końcu to nie twoi goście.
- Trochę jednak moi. Znajdują się na moim terenie i nie pośrednio stają się częścią Deth Angels. To dla bezpieczeństwa ich i innych.
- Więc jestem członkiem klubu? – mówię z rozbawieniem, trącając go lekko łokciem.
- Klub cię chroni.
- Wiesz, że nie musicie. To, że mieszkam na waszym terenie nie.. um.. nie oznacza tego, że macie obowiązek.
- Nie mamy, ale uratowałaś życie jednego z nas bezinteresownie. Wielu członków ceni taką postawę.
- Nie chcę być dla nikogo obciążeniem..
Moje słowa kończą naszą rozmowę i znów zapada cisza. Nie wiem co mogłabym powiedzieć więcej. Rozmową z Ashtonem przybierała różne odcienie, ale nie sprawiła, że czuję się źle. Jego szczere odpowiedzi sprawiają, że chce mu ufać. Przebywanie w jego towarzystwie okazuje się naprawdę dobre. I nawet jeśli oboje milczymy nie jest niekomfortowe. Wszystkie wypowiedziane słowa mają znaczenie. Sytuacje w których bierzemy dział zawsze wpływają na to jak rozegra się dana chwila. Wychodzi na to, że oboje oceniliśmy się z góry. Bezpodstawnie, ale to chwila zmusiła nas do tego. Teraz już wiem, że nie muszę obawiać jego obecności, bo wiem, że potrafi być inny. A może taki był zawsze, tylko ja za bardzo byłam zaślepiona próbami odizolowania się od niego, bo przyjęłam stereotypowe myślenie, że jest kutasem, który traktuje wszystkich przedmiotowo.
Nie wiem ile czasu tu spędziliśmy, siedzą i rozmawiając, ale też milcząc. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego przy nim czuję się tak swobodnie.
- Chyba powinniśmy już wracać.
Spogląda na mnie i skinieniem głowy oznajmia mi, że rozumie moje słowa. Zsuwa się z samochodu i czeka przed zderzakiem na mnie, by pomóc mi zejść. Podsuwam się na brzeg maski i spuszczam nogi na dół po czym Ashton staje pomiędzy nimi, kładąc ręce na biodrach. A mnie już nie peszy jego dotyk. Zaskakujące z jaką łatwością mu to przychodzi. Jakby obejmował mnie tak od zawsze. Zanim mnie zdejmie, odzywam się:
- Dziękuję ci za ten wieczór. – mówię szczerze. Mimo, że to banalne, ale wbrew sobie muszę przyznać, że potrzebowałam właśnie takiej chwili. Uśmiecha się słysząc moje słowa, a ja nie potrafię ukryć zadowolenia, że była przyczyną tego uśmiechu.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
I wtedy dzieje się coś czego się zupełnie nie spodziewałam. Ashton przywiera wargami do moich. Czuje jego miękkie usta, które się nie ruszają, jakby czekał na moją reakcję. Całuje mnie lekko, ledwo dotykając moich warg, a następnie czuję jak koniuszkiem języka zwilża moje wargi, po czym wdziera się do środka. Chwyta mnie mocno za kark i pogłębia pocałunek. Wolno ociera językiem o mój, drocząc się ze mną, jakby czekał aż przejmę inicjatywę. A ja mu ulegam. Odwzajemniam pocałunek. Zaciskam dłonie na jego koszulce i przyciągam go bliżej siebie. Chcę go poczuć bardziej, a on spełnia moją prośbę. Napiera na mnie, nie odrywając się nawet na chwile. Całujemy się gorączkowo, wygłodniałe, głęboko i namiętnie. Jakby to był pocałunek wieloletnich kochanków, a nie pierwsze nieśmiałe muśnięcia.
Odrywam się od jego warg i oddycham głęboko, łapiąc świeże powietrze w płuca, nie dostrzegając tego, że cały czas kurczowo trzymam Ashtona blisko siebie. Jeszcze do mnie nie dociera co się stało. Patrzę prosto w oczy Ashtona i dostrzegam jak błyszczą. Słyszę jego oddech, mogę poczuć jak jego klatka unosi się i opada tuż przy mnie. Trwamy w tym uścisku, bez wypowiadania niepotrzebnych słów.

CZYTASZ
learn the rules.
Romansprzeszłość ma wiele odcieni. potrafi wrócić niczym karma w najmniej spodziewanym momencie, może również stać się początkiem do stworzenia czegoś wielkiego. Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia. _______ Do...